Niby krótko ale dla mnie to już cała wieczność ale tak jak mówisz, często pocieszam się myślą ze naprawdę rzadko zdąża się ze ktoś w ogóle nie może mieć dzieci. Na szczęście bierzemy pod uwagę inseminacje lub in vitro, nie biorę pod uwagę tylko adopcji ale to ze względu na mojego współmałżonka. Znam go już chwile i jestem przekonana na 100% ze nie będzie potrafił traktować obcego dziecka jak swoje. Jeśli zgodziłby się adoptować to tylko dla mnie a ja nie chce nic na sile.
A z tym czuciem się gorsza to tez was rozumiem. Mi to na przykład na nerwy działają takie mamuśki które nie ogarniają ani domu ani dzieci i ich teksty: „aaaa zobaczysz jak będziesz miała dziecko jak się zmieni twoje życie, skończy się wysypianie się i szaleństwa” wielkie mi odkrycie kur** [emoji135]
[emoji1]