Reasumując mój dzień to był słodko-gorzki. Trafiłam w końcu na kompetentną Panią Dr, która wytłumaczyła mi wiele kwestii. Jeśli chodzi o tarczycę to na USG wszystko ok, ale jednak ze względu na TSH muszę brać Eutyrox. A propo drugiego leku na prolaktynę, pani dr wytłumaczyła, że owszem jest szkodliwy (wywołuje zwapnienie zastawki u płodu), ale w dawkach 2 tabl/dziennie, a ja biorę 1/4 tabl/tygodniowo. Także to trochę uspokoiło me zlęknione serce
Jeśli chodzi o gorzki smak wizyty, to po usg i opisie mojej laparoskopii Dr stwierdziła, że moje jajniki to cienko przędą i ona by dawała 3-4 cykle naturalnych starań, a później stymulacja (żeby znowuż się endometrioza nie zdążyła odnowić). Także troszkę mnie to zmroziło, że ma człowiek te 26 lat, zawsze w marzeniach się widzi dom, psa i gromadkę dzieci,a tu nagle co... organizm mówi TAKIEGO!
Jeszcze mnie smuci fakt, że nawet nie zaczęliśmy się starać, a już słyszę, że mogą być problemy. I jak tu się nie nastawiać?