Kochane, a ja mam pytanie odnośnie szkoły. Z czym Wam się kojarzy klasa integracyjna? Pytam, bo w szkole, do której zapisałam Filipa, są klasy integracyjne. My jesteśmy z poza rejonu i jedyną opcją, żeby mały się tam dostał, była możliwość zapisania go do klasy integracyjnej, więc tak też zrobiłam. Klasa integracyjna polega na tym, że jest w niej 15-20 dzieci i dwie nauczycielki, jedna prowadzi zajęcia dla dzieci zdrowych, druga dla dzieci chorych. Dzieci chora nie są upośledzone umysłowo, ani nic z tych rzeczy, tylko głównie ruchowo, ewentualnie niedosłyszą lub niedowidzą, mają wady serca lub cukrzycę. Nie ma mowy o tyłach umysłowych. Takie klasy mają dodatkowo zajęcia z hipoterapii, z dogoterapii itp, nie tylko dzieci chore, ale zdrowe też. Dla mnie to super sprawa, bo dzieci będą uwrażliwione na krzywdę innych, będą wiedziały jak im pomagać itp. Wczoraj zaniosłam podanie do szkoły i jak wróciłam to M mówi, że on ma jednak wątpliwości, bo on rozmawiał z ludźmi z pracy i każdy mu te wątpliwości potwierdził, że dzieci będą miały tyły, że program na pewno nie będzie taki sam, bo dzieci chore będą opóźniały pracę. Tłumaczyłam mu, że to nie tak działa i włącza mu się strach przed nieznanym, a on nawet na dniach otwartych z nami nie był, nie widział jak wygląda praca w takiej klasie, nie poczytał, nic. Wkurzyłam się trochę, bo zamiast widzieć plusy i możliwości rozwoju, to on widzi wyimaginowane problemy i myśli stereotypowo. A jakie jest Wasze zdanie? Puściłybyście dzieci do klasy integracyjnej?