KatarzynkaBe
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 5 Maj 2016
- Postów
- 216
No i od wczoraj jestem w domu, potraktowana przy badaniu kontrolnym jakbym dokonywala aborcji zwlaszza ze krwawie, ale to chyba normalne w kazdym zpitalu.
Powiem Wam, że nawet fajnie to znosilam...poplakiwalam pocichu ale nikt nie widzial.
Niestety slyszac jak miedzy soba dyskutowali mowiac (4-5 tydzien, z miesiaczka 6), na sali dwoch lekarzy i dwie baby, jeden lekarz taki sukinsyn, że najchętniej owinęłabym go kablem z tej glowicy USG i zabiła.
slyszac jak dyskutuja, i jak po wcisnieciu mi na chama glowicy uslyszalam " DO DOMU! PISZ! PORONIENIE CALKOWITE SLUZOWKA 5,5MM TU NIE MA JUZ CO ZBIERAC" poszly mi lzy...
na szczescie ten drugi lekarz i pielegniarka posylali mi mile spojrzenia, probowali rozmawiac, ale co z tego jak ten stary ciagle " oooo patrzcie jaki rozrzut! szpital tutaj, mieszka tutaj a do lekarza jezdzi tutaj! dajcie wziernik tylko cienki bo przeciez ona jest taka spieta, że nie moge sie tam dostać ;/ " a tamci jak posluszne owce...pielegniarka probowala ratowac sytuacje, ale on wszystkich tlamsil...
L4 CHCE? GDZIE PRACUJE! JAKO KTO? i potem juz spuscil z tonu, dostalam 2 tygodnie, bez lyzeczkowania...nie wiem czy nie za dlugo, ale juz sie nie klocilam bo nie dostalabym wcale.
ten drugi lekarz obejrzal moje zdjecia jeszcze z piatku od lekarki, dawal mi porady, kiedy na kontrole a tamten darl morde ze za wczesnie na ta kontrole itp. pojde w srode, mialam wtedy isc na pierwsze USG, pojde sie poradzic i poprosze o skierowanie na rozne badania, zeby poszukac czy poronilam z mojej winy czy cos jest nie tak z moim zdrowiem...
Jade dzisiaj po wypis i po L4, czeka mnie jeszcze spotkanie z moja pania dyrektor, ktorej chyba musze opowiedziec co sie stalo, bo inaczej stwierdzi, ze wymiguje sie od pracy i planowany w wakacje urlop moge sobie wsdzic gdyż mi go nie da...
nie wiem juz co myslec, czuje sie winna temu co sie stalo mimo wszystko.
musze spytac gina, kiedy moge sie starac bo tatego nawet nie mialam choty.
Nigdy nie potrafie zapamietac Waszych nicków więc komu się tam udało to gratuluję, a za wszystkie staraczki trzymam kciuki :*
PS. przepraszam za chaotyczność
Powiem Wam, że nawet fajnie to znosilam...poplakiwalam pocichu ale nikt nie widzial.
Niestety slyszac jak miedzy soba dyskutowali mowiac (4-5 tydzien, z miesiaczka 6), na sali dwoch lekarzy i dwie baby, jeden lekarz taki sukinsyn, że najchętniej owinęłabym go kablem z tej glowicy USG i zabiła.
slyszac jak dyskutuja, i jak po wcisnieciu mi na chama glowicy uslyszalam " DO DOMU! PISZ! PORONIENIE CALKOWITE SLUZOWKA 5,5MM TU NIE MA JUZ CO ZBIERAC" poszly mi lzy...
na szczescie ten drugi lekarz i pielegniarka posylali mi mile spojrzenia, probowali rozmawiac, ale co z tego jak ten stary ciagle " oooo patrzcie jaki rozrzut! szpital tutaj, mieszka tutaj a do lekarza jezdzi tutaj! dajcie wziernik tylko cienki bo przeciez ona jest taka spieta, że nie moge sie tam dostać ;/ " a tamci jak posluszne owce...pielegniarka probowala ratowac sytuacje, ale on wszystkich tlamsil...
L4 CHCE? GDZIE PRACUJE! JAKO KTO? i potem juz spuscil z tonu, dostalam 2 tygodnie, bez lyzeczkowania...nie wiem czy nie za dlugo, ale juz sie nie klocilam bo nie dostalabym wcale.
ten drugi lekarz obejrzal moje zdjecia jeszcze z piatku od lekarki, dawal mi porady, kiedy na kontrole a tamten darl morde ze za wczesnie na ta kontrole itp. pojde w srode, mialam wtedy isc na pierwsze USG, pojde sie poradzic i poprosze o skierowanie na rozne badania, zeby poszukac czy poronilam z mojej winy czy cos jest nie tak z moim zdrowiem...
Jade dzisiaj po wypis i po L4, czeka mnie jeszcze spotkanie z moja pania dyrektor, ktorej chyba musze opowiedziec co sie stalo, bo inaczej stwierdzi, ze wymiguje sie od pracy i planowany w wakacje urlop moge sobie wsdzic gdyż mi go nie da...
nie wiem juz co myslec, czuje sie winna temu co sie stalo mimo wszystko.
musze spytac gina, kiedy moge sie starac bo tatego nawet nie mialam choty.
Nigdy nie potrafie zapamietac Waszych nicków więc komu się tam udało to gratuluję, a za wszystkie staraczki trzymam kciuki :*
PS. przepraszam za chaotyczność