Powiem Wam, że w szpitalu miałam jeden kryzys jak mi mały nagle ulewał i sie bałam, że się zakrztusi...
To ze strachu później, że jednak sobie nie poradze płakałam... ale położna powiedziała, że spokojnie, że to normalne i w ogóle i powiedziała, że trzeba go obrócić na brzuch i podnieść tak żeby był główką w dół pochylony....
No ale ja nie o tym...
Myślałam w szpitalu, że kuuurde, nastrój dopisuje, jakoś sie trzymam...
Ta... emocje i hormony tak puszczają, że mogłabym płakać ciągle...
Dzisiaj się zaraz po obudzeniu popłakałam, że nie mogę karmić :-( i że wszyscy będą mówić, że jestem złą Mamą bo nie karmię i mają rację :-(
I teraz nie wiem czy nie popełniłam ogromnego błędu :-(