reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Sierpniowe mamy 2019

W końcu gumka to nie 100% zabezpieczenia :) Także maleństwo miało szansę się pojawić :)
No niestety nigdy w życiu już nie będziemy korzystać z tej metody. Do dzisiaj nie wiem dlaczego nie poszłam po tabletkę 72h kiedy wiedziałam co się stało. Wcześniej brałam anty, ale odstawiłam po ślubie, bo moje libido wynosiło już nie zero a - 100 ;) Niestety po połogu znowu pójdę na anty, za parę lat kolejny dzieć i mąż sobie zrobi wazektomię. Nie chciałabym nigdy więcej przeżyć ciąży z zaskoczenia. To co poczułam, kiedy zobaczyłam dwie kreski to jedno z najgorszych doświadczeń. Wiem jak to brzmi, ale wtedy to była dla mnie tragedia. Musiało minąć dużo czasu, zanim zaczęłam się cieszyć... Chcieliśmy mieć dziecko, ale nie w tym momencie. Runął mi świat, ale udało się jakoś go poukładać.

U nas zostało do terminu tak naprawdę parę dni, za tydzień w czwartek jest termin. Boję się, że przenoszę, boję się wywoływania. Od kilku dni czuje rosnący niepokój. W sumie nagle zaczęłam bać się o wszystko. O pracę, mieszkanie, pieniądze, czy mała poradzi sobie w żłobku, bo ja po roku muszę wrócić, czy dostaniemy kredyt, czy dam radę... Jak to wszystko się poukłada... Nie lubię nie móc nic zaplanować, nie lubię kiedy wszystko jest takie niepewne... Ech. Cieszyłam się, a teraz tylko się boję.
 
reklama
To troche nie jest tak jak piszesz. Wiedząc z własnego doświadczenia. Ja lubię dzieci. Nie przeszkadza mi to że na polu szaleją, piszcza itp itd chociaż przyznam że z dziećmi trochę tak jak z dorosłymi nie wszystkie da się lubić. Tutaj trochę działa różnica charakterów i wyobrażeń o dziecku. Nie lubię dzieci msciwych a niestety zauważyłam że są takie już w wieku 6-7 lat. Nie lubię też dzieci które wykluczają inne z zabaw bo coś im się tam nie podoba. Np u mnie jest ten problem że mam córkę i syna. Jak przyjadą dzieci od moich kuzynów (A mają po 2 córki akurat) to pojawia się problem że chłopak im nie potrzebny do zabaw. I wtedy synek chodzi skwaszony bo nie chce się z nim bawić. Np przeciwnie dwóch chłopców od siostry męża którzy z moja córcia i z zabawami z dziewczynka nie mają problemu.
A co do tego że dzieci są niegrzeczne i rozwydrzone bo rodzice nie poświęcają im czasu to dużo w tym racji ale z własnego doświadczenia zgodzić się z tym nie mogę. Moja córcia miała 3 latka gdy urodził się synuś. I że względu na to że był ogromnie wymagającym dzieckiem ona poszła troszkę w odstawke. Potrafiła zrozumieć że jej brat potrzebuje ciągłej uwagi. I to nie było tak że z naszej strony to było celowe działanie. Syn miał takie AZS że do 7 miesiąca życia nie ma ani 1 zdjęcia. Ze skóry lała się krew i ropa. Uszy naderwane typowe dla alergików a na ciele otwarte rany. Potem duszności, puchniecia, wymioty o przez 2 lata leki przeciwastmowe. Z synem zawsze ktoś musiał być obok. Nie można powiedzieć że był pozostawiony sam sobie i nikt się z nim nie bawił. I tu konkluzja :-) córcia mimo że uwagi od swojego 3 r.z. miała naszej mniej jest grzecznym, spokojnym dzieckiem A syn co tu dużo mówić ewidentnie uwagi miał poświęcane za dużo:-). Bo na prawdę są dni że ktoś obcy powiedziałby "jakie rozwydrzone dziecko".
Czasem też warto nie osądzać rodziców po zachowaniu dziecka gdy nie znamy całej historii. Mam jeszcze jeden przykład. Kiedyś jedna Pani zwróciła mojej sasiadce uwagę że jej córka jest roszczeniowa i wydaje jej się że wszystko jej się należy . Dziś tą dziewczynka to panienka już ale faktycznie w wieku 7-8 lat jej zachowanie można było tak opisać. Tylko nie wszyscy wiedzieli że w wieku 2 lat trafiła do szpitala z białaczka. Że w szpitalu spędziła 3 lata życia i przeszła nie jedno. To jej zachowanie wynikało z tego że rodzice wiele robili aby ten ból związany z operacjami, badaniami itp jej wynagrodzić. Czy zrobili źle? Ciężko debatować bo człowiek nigdy nie chciałby być w takiej sytuacji i patrzeć na cierpienie swojego maleńkiego dziecka.

Dlatego ja jestem daleka od krytykowania zachowań dzieci, chociaż czasem jak już mnie coś wyprowadzi z równowagi to powiem co mi się nie podoba:-). Ale szczerze nie lubię porównywania dzieci. Wiecie to lepiej mówi, to jest zdolniejsze, to jest niegrzeczne a to drugie przeciwnie. Tak robi bratowa mojego męża i czasem to na prawdę mam ochotę coś jej powiedzieć. Tylko ona porównuje nie moje dzieci że swoimi więc głupio mi wchodzić w jej debaty zwłaszcza że to osoba dość hmm...konfliktowa :-)
Ale ja nigdzie nie napisałam, że jedni czy drudzy rodzice robią źle :-) tylko, że to wiele zależy od rodziców, ale każde dziecko jest osobnym przypadkiem...

Bo przecież takie dziecko, którym rodzice poświęcają czas i uwagę, też może byc niegrzeczne bo np. Jest piętnowane w szkole bo nie ma najnowszego ipoda czy tam czegoś i to wpływa na jego charakter...

Każdy rodzic, który kocha jest dobrym rodzicem :-)

No ale nie oszukujmy się- rodzic, który od narodzin tylko kupuje dziecku zabawki i prezenty chcąc mu wynagrodzić brak jego obecności, nie może oczekiwać, że w przyszłości dziecko nie będzie oczekiwać i domagać się, że "coś dostanie"... a rodzica będzie traktować jak powiernika sekretów... no niestety... do tego trzeba zbudowania więzi przez czas i uwagę.

Dostaje się to, co się ulepi...
W szczególności widać to po małych dzieciach takich 2-3 latkach- są doskonałym odbiciem swojego otoczenia. Jeśli rodzic ma głośny i donośny głos, dziecko zachowuje się tak samo, jeśli rodzic dużo gada, dziecko też, jeśli rodzic jest nerwowy, dzecko też...

A później dziecko dostaje jeszcze swojego charakteru, na co wpływu nie mamy już tak bardzo :-)

Tak więc to w głównej mierze zależy od rodzica jakie będzie jego dziecko i nie chodzi o porównywanie, tylko trzeba być świadomym, że jeśli się nie będzie z dzieckiem np. grało w gry, to dziecko nie będzie wiedziało jak grać i nie można tego od niego oczekiwać :-)

To my pokazujemy dziecku świat, przecież wcześniej go nie widział :-) i w zależności od tego jak mu go przedstawimy, tak będzie go odbierał...
 
No niestety nigdy w życiu już nie będziemy korzystać z tej metody. Do dzisiaj nie wiem dlaczego nie poszłam po tabletkę 72h kiedy wiedziałam co się stało. Wcześniej brałam anty, ale odstawiłam po ślubie, bo moje libido wynosiło już nie zero a - 100 ;) Niestety po połogu znowu pójdę na anty, za parę lat kolejny dzieć i mąż sobie zrobi wazektomię. Nie chciałabym nigdy więcej przeżyć ciąży z zaskoczenia. To co poczułam, kiedy zobaczyłam dwie kreski to jedno z najgorszych doświadczeń. Wiem jak to brzmi, ale wtedy to była dla mnie tragedia. Musiało minąć dużo czasu, zanim zaczęłam się cieszyć... Chcieliśmy mieć dziecko, ale nie w tym momencie. Runął mi świat, ale udało się jakoś go poukładać.

U nas zostało do terminu tak naprawdę parę dni, za tydzień w czwartek jest termin. Boję się, że przenoszę, boję się wywoływania. Od kilku dni czuje rosnący niepokój. W sumie nagle zaczęłam bać się o wszystko. O pracę, mieszkanie, pieniądze, czy mała poradzi sobie w żłobku, bo ja po roku muszę wrócić, czy dostaniemy kredyt, czy dam radę... Jak to wszystko się poukłada... Nie lubię nie móc nic zaplanować, nie lubię kiedy wszystko jest takie niepewne... Ech. Cieszyłam się, a teraz tylko się boję.
Dobrze, że to przynajmniej już z Mężem... ja często siedzę i myślę o tym, jakie to szczęście, że nie "wpadłam" z jakimś moim byłym.... Matko i córko! Jak to dobrze!
 
Ech... To ja Wam napisze jak pedagog. Przez 8 lat pracy niestety wiele razy tłumaczyła rodzicom, że nie ma czegoś takiego jak niegrzeczne dziecko, a rozwydrzone... Jakie to jest niegrzeczne dziecko? Takie które nie robi co to my chcemy? Takie które ma własne zdanie? Czy naprawdę chcemy wychować posłusznego baranka bez własnej opinii? Najpierw wymagamy od dzieci bezwzględnego posłuszeństwa, a potem oczekujemy, że w dorosłym życiu będą podejmować własne, prawidłowe decyzje. Nie tak działa wychowanie. Wychowanie to szanowanie nawzajem swoich potrzeb i swojego zdania. Uznanie, że dziecko ma takie same prawa jak dorosły i należy je szanować. Dziecko potrzebuje granic. Jeśli jest "rozwydrzone" to znaczy, że ich nie ma. Granic, które są wyznaczone w miłości i w poczuciu szacunku. Tak, to wszystko można zrobić.
Ja pracuje jako pedagog waldorfski, w przedszkolu z programem pedagogiki waldorfskiej, ale bliskie jest nam także rodzicielstwo bliskości. Polecam książki Juula, np "Moje kompetentne dziecko".
Jeśli chodzi o to, jakie dziecko będzie... Współcześnie uważa się, że jedyną wrodzoną rzeczą jest temperament i na to nie mamy wpływu. Pozostałe cechy i uwarunkowania wynikają z indywidualnych predyspozycji mózgu, wychowania, doświadczeń i środowiska w którym dziecko wzrasta.
Proszę, nie przyklejajmy dziecko tak łatwo łatki "niegrzeczne", "rozwydrzone"... Wymagamy od dzieci szacunku, a czy my szanujemy dzieci? One są takie same jak my, dorośli, mają tylko mniej doświadczenia i dopiero się rozwijają. Powinniśmy im pomagać, by stały się tym, kim mogą się stać. Jeśli widzę, że jakieś dziecko przejawia zachowania, które mnie niepokoją, jest niespokojne, walczy to sprawia, że tylko bardziej się o nie troszcze, jestem bardziej czujna, bardziej próbuję zaspokoić jego potrzeby.
 
Ostatnia edycja:
Dobrze, że to przynajmniej już z Mężem... ja często siedzę i myślę o tym, jakie to szczęście, że nie "wpadłam" z jakimś moim byłym.... Matko i córko! Jak to dobrze!
No to u mnie nie było takiej opcji, bo jakoś tak wyszło, że czekałam na tego jedynego :p Nie było to niczym podyktowane. Po prostu długo nie mogłam znaleźć nikogo z kim chciałabym być i nikogo, komu bym zaufała. :)
 
No to u mnie nie było takiej opcji, bo jakoś tak wyszło, że czekałam na tego jedynego [emoji14] Nie było to niczym podyktowane. Po prostu długo nie mogłam znaleźć nikogo z kim chciałabym być i nikogo, komu bym zaufała. :)
No i całe szczęście!
Bo wiadomo, każdy związek czegoś uczy ale często też pozostawia głębokie rany...
Fajnie by było móc sobie tego oszczędzić...

Ale jeśli to wszystko miało doprowadzić mnie do mojego Męża to było warto :-) !
 
No niestety nigdy w życiu już nie będziemy korzystać z tej metody. Do dzisiaj nie wiem dlaczego nie poszłam po tabletkę 72h kiedy wiedziałam co się stało. Wcześniej brałam anty, ale odstawiłam po ślubie, bo moje libido wynosiło już nie zero a - 100 ;) Niestety po połogu znowu pójdę na anty, za parę lat kolejny dzieć i mąż sobie zrobi wazektomię. Nie chciałabym nigdy więcej przeżyć ciąży z zaskoczenia. To co poczułam, kiedy zobaczyłam dwie kreski to jedno z najgorszych doświadczeń. Wiem jak to brzmi, ale wtedy to była dla mnie tragedia. Musiało minąć dużo czasu, zanim zaczęłam się cieszyć... Chcieliśmy mieć dziecko, ale nie w tym momencie. Runął mi świat, ale udało się jakoś go poukładać.

U nas zostało do terminu tak naprawdę parę dni, za tydzień w czwartek jest termin. Boję się, że przenoszę, boję się wywoływania. Od kilku dni czuje rosnący niepokój. W sumie nagle zaczęłam bać się o wszystko. O pracę, mieszkanie, pieniądze, czy mała poradzi sobie w żłobku, bo ja po roku muszę wrócić, czy dostaniemy kredyt, czy dam radę... Jak to wszystko się poukłada... Nie lubię nie móc nic zaplanować, nie lubię kiedy wszystko jest takie niepewne... Ech. Cieszyłam się, a teraz tylko się boję.
Trzy głebokie wdechy!

Tym czy dziecko poradzi sobie w żłobku za rok, będziesz się martwić za rok :-)

Wiele może się zmienić w ciągu tygodnia, a co dopiero w ciągu roku!

Nie ma co snuć w głowie niekorzystnych scenariuszy, trzeba żyć tu i teraz :-)

Martw się co tu w telewizji obejrzeć i co na obiad zrobić, a nie tam co będzie za rok :-)

Będzie co będzie- ni mniej ni więcej :-) wszystko wyjaśni się gdzies po drodze!

Matko, te leki chyba naprawdę zaczynają działać :-D
 
Dla nas to bylo powiedzmy planowane, ale pisałam tu już kiedyś, że ta decyzja w sumie była podjęta przez mojego Męża. Najpierw się buntowałam, bo w sumie nie chciałam mieć dzieci. No ale tak sama też zaczęłam myśleć, że może to już czas. Jak nie zdecydujemy się teraz to już może być za późno (mamy 35 lat), że zawsze będziemy sami, że dzieci nadają sens życiu, że może jednak... No i uległam ;)
Skoro Wy tak szczerze piszecie to ja też przyznam się, że do teraz zastanawiam się czy dobrze zrobiliśmy. Czy nie lepiej byłoby żyć tak jak dotychczas. Bez dzieci. Wiem, że teraz to już za późno, bo malutkie już jest i zaraz będzie z nami, no ale nic nie poradzę na to, że takie myśli mi się w głowie tłoczą. Nawet są takie myśli, że jakbym się obudziła i to wszystko okazało się snem to ucieszyłabym się...
Mam nadzieję, że te myśli zniknął jak już Malutka się urodzi, bo chciałabym, żeby była szczęśliwa i żebym mogła dać jej to na co czeka - miłość...
 
Dla nas to bylo powiedzmy planowane, ale pisałam tu już kiedyś, że ta decyzja w sumie była podjęta przez mojego Męża. Najpierw się buntowałam, bo w sumie nie chciałam mieć dzieci. No ale tak sama też zaczęłam myśleć, że może to już czas. Jak nie zdecydujemy się teraz to już może być za późno (mamy 35 lat), że zawsze będziemy sami, że dzieci nadają sens życiu, że może jednak... No i uległam ;)
Skoro Wy tak szczerze piszecie to ja też przyznam się, że do teraz zastanawiam się czy dobrze zrobiliśmy. Czy nie lepiej byłoby żyć tak jak dotychczas. Bez dzieci. Wiem, że teraz to już za późno, bo malutkie już jest i zaraz będzie z nami, no ale nic nie poradzę na to, że takie myśli mi się w głowie tłoczą. Nawet są takie myśli, że jakbym się obudziła i to wszystko okazało się snem to ucieszyłabym się...
Mam nadzieję, że te myśli zniknął jak już Malutka się urodzi, bo chciałabym, żeby była szczęśliwa i żebym mogła dać jej to na co czeka - miłość...
Ja powiem więcej...
Gdyby przyszedł do mnie Morfeusz z Matrixa i dałby mi do wyboru tabletkę, po której cofnę się te 9 miesięcy, to ja bym ją wzięła...
I nie chodzi o to, że moje dziecko jest niechciane czy coś... ja już czuje, że je kocham i że zrobie dla niego wszystko...

Ale to nie jest spełnienie moich marzeń, gdybym wiedziała, że zajdziemy od razu to bym się wstrzymała... być może nigdy bym się na dziecko nie zdecydowała...

No ale jest jak jest i zamiast płakać i marzyć o innym życiu, postaram się wycisnąć z tego, co mi dano... postaram się by nasze życie było szczęśliwe... a kto wie, może okaże się o niebo lepsze od tego życia, do którego tak chciałabym wrócić :-)
 
reklama
Ja powiem więcej...
Gdyby przyszedł do mnie Morfeusz z Matrixa i dałby mi do wyboru tabletkę, po której cofnę się te 9 miesięcy, to ja bym ją wzięła...
I nie chodzi o to, że moje dziecko jest niechciane czy coś... ja już czuje, że je kocham i że zrobie dla niego wszystko...

Ale to nie jest spełnienie moich marzeń, gdybym wiedziała, że zajdziemy od razu to bym się wstrzymała... być może nigdy bym się na dziecko nie zdecydowała...

No ale jest jak jest i zamiast płakać i marzyć o innym życiu, postaram się wycisnąć z tego, co mi dano... postaram się by nasze życie było szczęśliwe... a kto wie, może okaże się o niebo lepsze od tego życia, do którego tak chciałabym wrócić :-)
Chyba wiem co czujesz... Mnie ta niepewność co będzie rozwala i chętnie wróciłabym do życia sprzed ciąży, które było dobrze znane.
Juz bardzo kocham córeczkę i chce, żeby z nami była, ale to wszystko nie jest łatwe. :(
 
Do góry