reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozwój i postępy naszych dzieci

Powiedzcie mi jedno po jaką ch...rę dziecko musi robic papa. Przecież to jest jakaś masakra. Ja nie robiłam Maksowi i nie robię Oli tak samo jak nie uczę kosi-kosi wydaje mi się ze to po prostu tani chwyt dla babć. Tak to można psa i papugę nauczyć. Ech nie lubię tych sztuczek.
 
reklama
Karolina dziecko nic nie musi. Dziecko może. Ja nie uważam, że to są tanie chwyty naszych babć. Jak dziecko nie będzie czegoś chciało, to za cholerę go nie przymusisz - taka prawda. Uważam, że uczenie dziecka gestów (pa-pa), kosi, kosi łapki to zabawy, które wiele dzieci po prostu bardzo lubi, które uczą je koordynacji oko-ręka, które bywają przyjemnym sposobem na fajne i wesołe spędzenie czasu. Jak się to z pomysłem zaaranżuje, to moim zdaniem świetna sprawa. Ja jak gdzieś jadę i mój M stoi z Lilą w oknie to macham jej na pożegnanie gestem pa-pa. Albo jak on ją trzyma na rękach i ja wyciągam do niej ręce, to ona już też automatycznie uczy się do mnie ręce wyciągać. I nie uważam, że to jakiś tani chwyt, czy coś bezsensownego. O tym, czy coś jest bezsensowne decydujemy my sami i to, czy czegoś dziecko uczymy czy nie też wynika z naszych preferencji. Ja akurat uważam, że wiele rzeczy, które instynktownie robiły nasze mamy i babcie są fajne i z takich zamierzam czerpać. Ale tak jak piszę, to jest sprawa indywidualna. Nie jestem za takim szarpaniem policzków, jakie niekiedy "ciotki" robiły, za przymuszaniem dziecka, by na pokaz pokazywało, co umie i w ogóle. Ale sama dla siebie, dla małej, żeby ją uczyć właśnie gestów - które będzie kiedyś mogła wykorzystać, za pomocą których będzie się mogła skomunikować - jak najbardziej.
 
Powiedzcie mi jedno po jaką ch...rę dziecko musi robic papa. Przecież to jest jakaś masakra. Ja nie robiłam Maksowi i nie robię Oli tak samo jak nie uczę kosi-kosi wydaje mi się ze to po prostu tani chwyt dla babć. Tak to można psa i papugę nauczyć. Ech nie lubię tych sztuczek.

kosi-kosi nie znam i nie chcę znać :-D znam za to "ważyła sroczka kaszkę..." i Kacprowi się to bardzo podoba, zawsze czeka z uwagą na "i fruuuuu poleciała" zaśmiewając się przy tym w głos. Robiła mi tak mama podobno i nie uważam, żeby był to tani chwyt, wyrosłam na w miarę normalną osobę :sorry: To przecież nie chodzi o głupi wierszyk, tylko o to, żeby wejść w interakcję z dzieckiem.
 
a co do nowych umiejętności, to wczoraj słuchaliśmy bajek na laptopie. Postawiłam go na podłodze, Kacper szalał na dywaniku. Wyszłam na chwilę do łazienki, wracam, a obraz jest odwrócony o 90 stopni. Nie wiedziałam, że tak można ani jak to naprawić :-)

W ogóle teraz najlepszymi zabawkami są laptop, pilot do TV, telefon, kalkulator, dalmierz...:shocked2:
 
Ostatnia edycja:
ważyła sroczka kaszkę i idzie rak nieborak to zupełnie co innego ;-)
chodzi mi o to że wychodzisz ze spożywczaka i mówisz do wózka zrób papa i biedactwo robi a cały sklep wzdycha
brrrrrrrrrrry
jeszcze przez to nie przechodziłyście po prostu.
 
Tu się zgadzam. Też mnie wkurza takie ciotkowanie, babciowanie, robienie na pokaz, tresowanie wręcz dziecka (a pokaż, a zrób, a zatańcz, a zaśpiewaj, a stań na rękach). Ja myślę o pozytywnym wpływie takich zabaw na własny i dziecka użytek, dla obopólnej przyjemności. A jak z czymś takim o czym piszesz Karolina się spotkam, to pewnie będę zagryzać zęby z nerwów.
 
u nas część rodziny jak przychodziła i młoda była jeszcze mała to sztandarowy tekst brzmiał popisz się co potrafisz :laugh2: a takie kosi kosi dobre do popisywania jest chociaż to najlepszy moment był na zrobienie pa pa ;-)
 
reklama
Nie widzę nic złego w "pa-pa". Kakakarolina, a niby czemu mają dzieci nie machać na pożegnanie? Za to do szewskiej pasji doprowadza mnie "kosi-kosi". Ja Tymka tego gestu nauczyłam,,, nie w sumie sam się nauczył... jako "brawo-brawo". Po czymś, czego do konał dostawał brawo od mamy. Zjadł, pokulał do mnie piłeczkę, usiadł, przyczłapał do mnie itp. A teściowa uparcie jakieś popieprzone "kosi-kosi". No i że ona z dziadkiem go tego nauczyła. Żenada. No ale niech ma kobieta trochę radości. Ale na sugestie, że ten gest ma być okazaniem entuzjazmu i podziwu to nie zareagowała :p. I jestem przy tym przekonana, że to całkiem świadomy gest u Tymka. Zawsze jak mu coś mega radochę sprawi i jak ja mówię brawo to łapki idą w ruch.
 
Do góry