reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Październik 2012

Nikola ale ostro pojechałaś
ano ale racja. same debile nie wiadomo na kogo głosować. rządni władzy i pieniędzy innym tną a sobie do kieszeni dają. :wściekła/y:
 
reklama
I ja witam porannie:-) Już jestem po kawce, na pierwsze śniadanko wciągnęłam wędzoną makrelkę i mogę już normalnie funkcjonować:-D
Co do obiadu to dziś nie wysilę się za bardzo - będzie spaghetti bolognese - od razu na dwa dni a co:-D
Majeczka super, ze pogadałaś z szefową:-) A jak ona zareagowała?
Co do stażu małżeńskiego to nam w sierpniu minie 5 lat po ślubie i 10 lat odkąd jesteśmy razem. Na męża też nie mogę narzekać - stara się mi we wszystkim pomagać, robi wszystko o co go poproszę, gotuje, sprząta, pierze (oczywiście ja też to wszystko robię, nie myślcie sobie:-)) - jest kochany, ale to wszystko potrafi i chce robić bo tak go mama wychowała, bardzo fajna i ciepła kobieta zresztą. W naszym związku to raczej ja byłam tą gorszą połówką, zwłaszcza na początku. Bo wyprowadzając się w domu nie potrafiłam gotować, sprzątać, wszystko za nas robiła mama więc ciężko było na początku. Poza tym u mnie w domu same temperamentne osoby były, ile myśmy się nadyskutowali, nakłócili. A tu nagle przyszło mi zamieszkać z mega spokojnym człowiekiem, który muchy by nie skrzywdził a o podniesieniu głosu czy kłótni w ogóle nie było mowy, więc na początku było mi dziwnie i musiałam się nauczyć tak żyć. No i tak naprawdę dzięki niemu nauczyłam się co to miłość i przede wszystkim tego jak ją okazywać - bo o ile wiem, ze rodzice bardzo mnie kochają, to w moim domu nie okazywano sobie nigdy czułości, nikt mi nigdy nie powiedział, że mnie kocha - więc siłą rzeczy ja też nie potrafiłam miłości okazywać... Ech stare dzieje, ważne że teraz jest dobrze i jestem mega szczęśliwa i mam nadzieję taką pozostać do końca moich dni:-)
O polityce prorodzinnej państwa się nawet nie wypowiadam bo mi się ciśnienie podnosi, a kobieta w ciąży nie może się denerwować:-D
 
vibeke - ładnie to opisałaś, ja też z tych bardziej nerwowych byłam, o ile czułości u nas było dużo i n ie miałam problemu z jej okazywaniem, to przy małżu nauczyłam się hamować moje wybuchy , bo to "niespotykanie spokojny człowiek" - życzę dalej takiego szczęścia :-)
 
Witajcie.
U mnie też nie za długi staż małżeński jak na moje lata.31 grudnia będzie 9 lat po ślubie ,a znamy się 10 lat.
Ja po nocnych sensacjach z przytulaniem kibelka ,na wolnych obrotach dziś,starsza też w domku bo ją złapało .
najpóźniej.
Pranie wstawione ,obiadek dietetyczny powoli pyka
 
I ja witam porannie:-) Już jestem po kawce, na pierwsze śniadanko wciągnęłam wędzoną makrelkę i mogę już normalnie funkcjonować:-D
Co do obiadu to dziś nie wysilę się za bardzo - będzie spaghetti bolognese - od razu na dwa dni a co:-D
Majeczka super, ze pogadałaś z szefową:-) A jak ona zareagowała?
Co do stażu małżeńskiego to nam w sierpniu minie 5 lat po ślubie i 10 lat odkąd jesteśmy razem. Na męża też nie mogę narzekać - stara się mi we wszystkim pomagać, robi wszystko o co go poproszę, gotuje, sprząta, pierze (oczywiście ja też to wszystko robię, nie myślcie sobie:-)) - jest kochany, ale to wszystko potrafi i chce robić bo tak go mama wychowała, bardzo fajna i ciepła kobieta zresztą. W naszym związku to raczej ja byłam tą gorszą połówką, zwłaszcza na początku. Bo wyprowadzając się w domu nie potrafiłam gotować, sprzątać, wszystko za nas robiła mama więc ciężko było na początku. Poza tym u mnie w domu same temperamentne osoby były, ile myśmy się nadyskutowali, nakłócili. A tu nagle przyszło mi zamieszkać z mega spokojnym człowiekiem, który muchy by nie skrzywdził a o podniesieniu głosu czy kłótni w ogóle nie było mowy, więc na początku było mi dziwnie i musiałam się nauczyć tak żyć. No i tak naprawdę dzięki niemu nauczyłam się co to miłość i przede wszystkim tego jak ją okazywać - bo o ile wiem, ze rodzice bardzo mnie kochają, to w moim domu nie okazywano sobie nigdy czułości, nikt mi nigdy nie powiedział, że mnie kocha - więc siłą rzeczy ja też nie potrafiłam miłości okazywać... Ech stare dzieje, ważne że teraz jest dobrze i jestem mega szczęśliwa i mam nadzieję taką pozostać do końca moich dni:-)
O polityce prorodzinnej państwa się nawet nie wypowiadam bo mi się ciśnienie podnosi, a kobieta w ciąży nie może się denerwować:-D

vibeke - wędzona makrelka z serem białym, niegdyś moje ulubione danie.. dzis nie mogę zabardzo na rybkę patrzeć.
co do szefowej.. cóż, nie pytałam jej, tylko ją poinformowałam, że juz teraz czuje pierwsze oznaki zmęczenia (przychodzę do domu o 17.30 i padam jak kłoda do wieczora..), które oczywiscie są do przejścia i nic mi wiecej nie dolega, ale żeby byla przygotowana ze od wrzesnia mnie moze nie byc.. nie bylo szoku, scen itd :tak:
pieknie piszecie o swoich związkach.. u nas jest powiem Wam, wciąz burzliwie, dwa ciężkie i narwane temperamenty, chociaz ja mam jednak gorszy :zawstydzona/y: mój mąż daje mi wiele wsparcia, potrafi domowe sprawy ogarnąć łącznie z gotowaniem codziennych pysznych obiadków,ale powtarzam - jestem cholerykiem i wybucham, a tego nie moge sie oduczyć. sonkaa masz jakis sposób?
 
Majeczka ważne, że masz tą rozmowę za sobą - prędzej czy później trzeba ją było przeprowadzić, ale twoja szefowa wie przynajmniej teraz na czym stoi i na pewno docenia twoją szczerość. Powiem ci, ze w pracy mam koleżankę, która niedawno urodziła, ale tak naprawdę nigdy nie powiedziała szefowej tak "oficjalnie" o ciąży, i szefowa z tego co wiem trochę jej ma to za złe, zwłaszcza, że pracowały ze sobą ładnych parę lat, relacje miały dobre, więc to było zaskoczenie. A już w ogóle szale goryczy przelała sytuacja, gdy, koleżanka poszła na zwolnienie - ale nie sam fakt tego bo wiadomo, że w przypadku ciąży trzeba się z tym liczyć, ale to że ta nawet nie zadzwoniła osobiście do szefowej poinformować jej o tym fakcie tylko załatwiła to przez sekretarkę. No i wyszła niefajna sytuacja, współczuje koleżance atmosfery gdy wróci do pracy:crazy:
Co do wybuchania - ja też jestem strasznym cholerykiem, i na początku naszego związku potrafiłam bez żadnego wyraźnego powodu wybiec z domu na kilka godzin trzaskając drzwiami, ale jak zobaczyłam, że to nic dobrego nie daje, a wręcz sprawia przykrość mojemu W, który biedny myślał, że coś może źle zrobił tylko nie rozumiał co, to mi przeszło:-D Teraz miewam też napady złości i złego humoru, ale z tym nie da się raczej nic zrobić - taki po prostu charakter, ważne by druga osoba wykazała się wyrozumiałością i cierpliwością do nas i nie wchodziła nam w tym czasie w drogę:-)
 
witam sie i ja od rana na nogach ale nie odrazu odpalam bb przeciez;-):-D trzeba z rana gary pomyc (maz ma alergie wiec nie zmywa);-):-) do tego poszedl dzis na kolejna rozmowe o prace i siedze w steresie hehe licz ena to ze go wezma i od pon np juz mogl by zacyznac cholipka czas u cieka a pracy nadal nie:zawstydzona/y:
ja dzis z mega spuchnietym gardlem wstalam ledwo zipie. chcialam i dzis przeplukac gardziol woda z sola ale sie nie udalo i puscilam pawia:sorry2::dry: do tego tak drapie ze az zaczal sie kaszel i caly brzuch juz mnie boli oby szybko przeszlo bo w nocy nie spalam najlepiej. dobre to ze temp nie mam zadnej siadlo tylko gardlo jak na razie.:tak:
 
opiszę wam moją wczorajszą przygodę na poczcie

jak zwykle automat z numerkami nawalił i trzeba było stać w normalnej kolejce. Byłam 6-ta więc nie tak źle bo okienek jest 5 więc postanowiłam poczekać. Za mną przyszła kobieta z dzieckiem w wózku, potem grupa emerytów i babunia ledwo widząca o kulach. Facet, który stał przede mną zwrócił mi uwagę, że powinnam iść bez kolejki ale jak zobaczyłam miny geriatrii podziękowałam. Nagle wparowała druga babka z wózkiem i poszła prosto do okienka na to geriatria rzuciała się na nią, ona mówi że dziecko ma 2 miesiące i nie będzie stała, a one na to że z 2 miesięcznym dzieckiem to czlowiek nie ma czasu się wykąpać a co dopiero po pocztach łazić. Zaraz potem jakaś pani zwróciła uwagę tej babuni o kulach żeby też podeszła bez kolejki w dodatku ona chciała tylko kupić znaczek i nawet miała odliczone pieniądze. Babunia podeszła do okieka a wtedy geriatria się na nią rzcuiała i zaczęła ją odciągać, że to nie jej kolej i takie tam. Na szczęcie udało jej się kupić ten znaczek i wyjść z poczty. Wówczas nadszeł kolejny armagedon bo geriatria, która rzuciała się na babunię zapomniała kto stał za kim i zaczęła się kolejna awantura. Na szczęście wtedy juz byłam po odebraniu listu i wyszłam.:sorry2::sorry2::sorry2:
 
reklama
vibeke, Paula, sonkaa dziekuje :tak: teraz powinno byc juz tylko lepiej.
vibeke dość niewiarygodna historia, jak to mozliwe ze w ogole szefowej nie mowi sie o ciąży (przeciez ją widać;-)) szczegolnie przy dobrych relacjach.. oj tez wspolczuje jej powrotu

EDIT
malinova to dopiero historia!!!!! juz sobie wyobrazam tę masakrę na poczcie :szok:
 
Ostatnia edycja:
Do góry