I ja witam porannie:-) Już jestem po kawce, na pierwsze śniadanko wciągnęłam wędzoną makrelkę i mogę już normalnie funkcjonować
Co do obiadu to dziś nie wysilę się za bardzo - będzie spaghetti bolognese - od razu na dwa dni a co
Majeczka super, ze pogadałaś z szefową:-) A jak ona zareagowała?
Co do stażu małżeńskiego to nam w sierpniu minie 5 lat po ślubie i 10 lat odkąd jesteśmy razem. Na męża też nie mogę narzekać - stara się mi we wszystkim pomagać, robi wszystko o co go poproszę, gotuje, sprząta, pierze (oczywiście ja też to wszystko robię, nie myślcie sobie:-)) - jest kochany, ale to wszystko potrafi i chce robić bo tak go mama wychowała, bardzo fajna i ciepła kobieta zresztą. W naszym związku to raczej ja byłam tą gorszą połówką, zwłaszcza na początku. Bo wyprowadzając się w domu nie potrafiłam gotować, sprzątać, wszystko za nas robiła mama więc ciężko było na początku. Poza tym u mnie w domu same temperamentne osoby były, ile myśmy się nadyskutowali, nakłócili. A tu nagle przyszło mi zamieszkać z mega spokojnym człowiekiem, który muchy by nie skrzywdził a o podniesieniu głosu czy kłótni w ogóle nie było mowy, więc na początku było mi dziwnie i musiałam się nauczyć tak żyć. No i tak naprawdę dzięki niemu nauczyłam się co to miłość i przede wszystkim tego jak ją okazywać - bo o ile wiem, ze rodzice bardzo mnie kochają, to w moim domu nie okazywano sobie nigdy czułości, nikt mi nigdy nie powiedział, że mnie kocha - więc siłą rzeczy ja też nie potrafiłam miłości okazywać... Ech stare dzieje, ważne że teraz jest dobrze i jestem mega szczęśliwa i mam nadzieję taką pozostać do końca moich dni:-)
O polityce prorodzinnej państwa się nawet nie wypowiadam bo mi się ciśnienie podnosi, a kobieta w ciąży nie może się denerwować