Chwila spokoju po całym dniu wojowania...m dzisiaj w pracy do 22, a ja dopiero coś jem od rana (jak tu się dobrze odżywiać?

)
Od początku - w szpitalu Zosia słabo przybierała, więc musieliśmy zwiększyć mm, które już prawie odstawiliśmy. Niestety, przy butli był odruch wymiotny. Coraz gorzej jadła z sondy, zjadała max 50ml a powinna 100. Dawałam jej pierś ile się da, ale wszyscy mówili, że najpierw rota teraz katar, więc ma prawo gorzej jeść. Wczoraj dwa razy zwymiotowała po bebilonie. Odciągnęłam pokarm, podałam leki z moim pokarmem, zjadła 90 z sondy, co jej się ostatnio nie zdarzało. Rano dałam jej bebilon i był pawik. Załamana zadzwoniłam do wyszukanej blisko pediatry, polecanej jako bardzo dobra. Przyszła na wizytę domową, siedziała ponad godzinę, zebrała super wywiad i na podstawie objawów mamy 2 hipotezy:
1. bardziej prawdopodobna - nietolerancja mleka krowiego, co wyjaśniałoby też krew w kale i ogromne kolki jak ja zjadłam coś mlecznego. dostaliśmy receptę na bebilon pepti, a ja mam nie jeść nic mlecznego, łącznie z masłem.
2. wina żelaza, co tłumaczy krew w kale i słabszy aptetyt
no i do tego spływający katar, który może prowokować wymioty
do tego wszystkiego ja mam kryzys laktacyjny, dopiero teraz przeczytałam, że jak laktacja się normuje to piersi są miękkie. A ja już wyłam dzisiaj ze trzy razy, że tracę pokarm, bo do tej pory były jak skała. I jak tu się nie denerwować???