Tarcza antykryzysowa, która ma wspierać pracodawców w dobie pandemii wywołanej przez Covid-19, uderza w młode matki. Chodzi nie tylko o zasiłek macierzyński, ale i o inne kwestie, takie jak choćby zwolnienie lekarskie.
Zasiłek macierzyński. Rząd szykuje zmiany
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przewiduje wprowadzenie poprawki w przepisach, która umożliwi zmianę wysokości zasiłku macierzyńskiego. Ma ona dotyczyć kobiet zatrudnionych na podstawie umowy o pracę z niską podstawą i dodatkiem motywacyjnym, których firmy skorzystały z rządowych dopłat do wynagrodzeń.
Wywołany przez pandemię kryzys uderzył w pracodawców. Ci, aby skorzystać z pomocy w Tarczy 3.0, obniżali wynagrodzenia o 20 procent i - zgodnie z przepisami - naliczali wysokość zasiłku macierzyńskiego od nowej, obniżonej podstawy. W efekcie kobiety, przechodząc na zasiłek macierzyński, otrzymywały świadczenia zdecydowanie niższe, niż przed wprowadzeniem tarczy.
"Matki pokrzywdzone przez ustawę antykryzysową"
"Tarcza antykryzysowa" uderzyła tym samym w młode matki. Ponieważ według nich pracodawcy interpretują przepisy wynikające z ustawy o Tarczy antykryzysowej 3.0 na ich niekorzyść, rozważają pozew zbiorowy przeciwko ZUS-owi, a nawet uliczny protest w obronie swoich praw ograniczonych przez "tarczę antykryzysową". Facebookowa grupa "Matki pokrzywdzone przez ustawę antykryzysową" liczy prawie 900 osób.
Agata: Usłyszałam dziś w TV, że będąc samotnie wychowująca i najlepiej niepracującą matką można od państwa otrzymać nawet kilka tysięcy miesięcznie. Niby ok, ale my, mamy pracujące, dostaniemy o wiele mniej, a nasze ciezko zarobione pieniądze rząd da tym, co nie pracują? Każde dziecko ma prawo godnie żyć, ponieważ matki czy ojca sobie nie wybrało, ale hm… Czy działający rząd zwariował do reszty?
Łucja: Głosowanie nad podwyżką pensji posłom, prezydentowi, premierowi - przyjęte w ekspresowym tempie - budzi we mnie żal, złość i rozgoryczenie... O swoje korytko politycy to potrafią zadbać. A nam? Nam zabiera się uczciwie wypracowane pieniądze.
Reakcja rządu: poprawka
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, do którego docierają głosy niezadowolonych kobiet, zamierzało zająć się poprawką w Sejmie w piątek 14 sierpnia. Dotychczas jednak do tego nie doszło. Jakie są plany?
Zasiłki macierzyńskie kobiet, które zaczęły pobierać go po tym, jak pracodawcy obniżyli wynagrodzenia, by skorzystać z tarczy antykryzysowej, mają być naliczane od wyższej podstawy. Oznacza to, że wprowadzone zostaną bardziej korzystne dla młodych matek zasady obliczania wysokości zasiłku. Kobiety, które urodziły dziecko w okresie obniżonego etatu i pensji (na podstawie ustawy antykryzysowej), otrzymają zasiłki liczone od pełnego, a nie obciętego wynagrodzenia.
- Przygotowaliśmy regulację, dzięki której w przypadku osób pobierających świadczenia z ubezpieczenia chorobowego, w tym kobiet w ciąży, podstawa wymiaru świadczenia z ubezpieczenia chorobowego nie będzie uwzględniała zmiany wymiaru czasu pracy – zapowiedziała Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Podkreśliła, że zmiana będzie dotyczyć świadczeń już wypłaconych na podstawie obowiązujących zapisów ustawy antykryzysowej. Ponowne przeliczenie ich podstawy następować będzie – jak wyjaśniła - na wniosek danej osoby.
- Najważniejsze dla nas jest dobro rodziny. – podkreśliła minister Maląg.
Zmiany w L4
Ale dziurawa tarcza nie chroni także mam w innych kwestiach. Okazuje się, że rząd pracuje również nad nową ustawą dotyczącą zwolnień lekarskich. W myśl nowych przepisów znacznie trudniej będzie uzyskać zasiłek chorobowy, także w ciąży.
Intencją planowanych przepisów jest uniemożliwienie wyłudzania zasiłków chorobowych, ale i zmniejszenie wydatków ZUS. Uderzy to jednak nie tylko w osoby nieuczciwe, ale i te, które faktycznie muszą iść na zwolnienie i skorzystać z zasiłku chorobowego.
O co chodzi? Zasiłku nie otrzymają na przykład osoby, które niedługo po zatrudnieniu idą na zwolnienie lekarskie. Ponadto rząd planuje wprowadzić dłuższy tzw. „okres wyczekiwania w odniesieniu do zasiłku opiekuńczego i macierzyńskiego”. Ma on trwać 90 dni w przypadku pracowników etatowych oraz nawet 180 dni dla osób samozatrudnionych. Obecnie okres wyczekiwania wynosi 30 dni.
Co to oznacza? Kobieta, która zatrudni się na umowę o pracę, zajdzie w ciążę w ciągu trzech pierwszych miesięcy i będzie musiała skorzystać ze zwolnienia lekarskiego, nie otrzyma zasiłku chorobowego. Jeśli założy własną firmę, czas wyczekiwania na zasiłek wydłuży się do pół roku. Ewentualne zajście w ciążę i pójście na L4 w tym okresie będzie skutkować brakiem środków do życia.
Magda: To jest jakiś absurd. Pójdę do pracy, zajdę w ciążę – nie daj Boże zagrożoną i co? Idąc na L4, kierując się dobrem dziecka, zostanę beż środków do życia? Nie będzie miało znaczenia, że do tej pory pracowałam, a i chciałabym pracować do rozwiązania, ale nie mogę? Gdzie my żyjemy?!
Kolejne planowane zmiany dotyczą wydłużenia okresu, w którym można skorzystać z kolejnego zwolnienia lekarskiego i zasiłku chorobowego. I tak, w myśl nowych przepisów, okres ten ma wynosić 90 dni. Oznacza to, że pracownik, który wraca do pracy ze zwolnienia lekarskiego nie otrzyma pieniędzy z ZUS, jeśli uda się na kolejne zwolnienie w ciągu 90 dni.
Katarzyna: No i mamy skutki nie tylko braku wyobraźni, ale i niedopatrzeń ustawodawcy, tworzenia prawa w pośpiechu i bez konsultacji społecznych. Przedstawiciele rządu tak wiele mówią o wartościach rodzinnych, o trosce o macierzyństwo, a w tak trudnym okresie matki zostają zapomniane. Chciałoby się powiedzieć, że to zaskakujące, niestety żyjemy w absurdalnym kraju paradoksów i hipokryzji. Z przykrością stwierdzam, że nic już nie dziwi.
Źródło: PAP