Mitchell i Maksim urodzili się 3 kwietnia. Rodzice zobaczyli ich dopiero po 3 tygodniach. Wszystko przez zakażenie koronawirusem.
Jennifer i Andre wiele lat starali się o dziecko. W końcu skorzystali z in-vitro. Kiedy okazało się, że Jennifer jest w ciąży, to był najszczęśliwszy dzień w życiu obydwojga. Nikt wtedy nie przeczuwał, jak bardzo zmieni się sytuacja na świecie.
Mijały miesiące. Ciąża rozwijała się prawidłowo, a przyszli rodzice z radością oczekiwali dwóch synków. I wtedy pojawił sie koronawirus. Chociaż Jennifer nie wychodziła z domu, to 19 marca zaczęła mieć objawy zakażenia, między innymi duszność. Niestety na chorobę wywołaną przez Covid-19 zachorował również jej mąż, a astma - na którą cierpiał od lat - zaostrzyła objawy. Kiedy w 32. tygodniu ciąży Jeniffer odeszły wody, mąż chciał ja zawieźć do szpitala, ale z trudnością łapał oddech. Musiała pojechać sama. Była przerażona.
- Spojrzałam na Andre, nie wiedząc, czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. - wspomina.
Chwilę po porodzie jaj mali synkowie trafili na OIOM, a ona została poddana kwarantannie. Nawet trudno mi sobie wyobrazić, co czuje kobieta po porodzie, która po długich miesiącach oczekiwań i latach starań nie może przytulić dzieci, a i nie wie, czy maluchy są bezpieczne i czy je jeszcze zobaczy. W dodatku nie ma pewności, na ile ciężko przejdzie zakażenie jej mąż i ona sama.
Przez następne 20 dni Jennifer oglądała swoich synków tylko za pośrednictwem czatu wideo.
- Izolacja była niesamowicie samotna i przygnębiająca. Na szczęście dostałam dużo wsparcia ze strony położnych. Pielęgniarka trzymała mnie za rękę - nie bała się mnie dotknąć. Pocieszała mnie i dodawała otuchy.
Udało się. Po 3 tygodniach, kiedy obydwoje rodzice uzyskali negatywny wynik testu na Covid-19, w końcu mogli spotkać i przytulić swoich synków. Mitchell po dwóch dniach wrócił z nimi do domu, a Maxim jeszcze chwilę musiał spędzić w szpitalu.
- Chcę, żeby ludzie traktowali tego wirusa poważnie, a i nie brali za pewnik tego, że ci, których kochamy, zawsze z nami będą. - powiedziała Jennifer. - Ciepłe myśli kieruję do wszystkich ludzi, których historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Do tej pory w Stanach Zjednoczonych odnotowano 1 385 850 i 81 795 zgonów.
źródło: SZPITAL BEAUMONT, TROY