Dyrektorzy szkół apelują, by odchudzić podstawę programową. Według wielu z nich przy obecnym reżimie sanitarnym zrealizowanie całego materiału nie jest możliwe. Głos zabrała również koalicja Nie dla Chaosu w Szkole, która zbiera podpisy pod apelem do MEN: „Nie możemy pozwolić, aby kolejne roczniki uczniów były skazane na naukę według niemożliwej do zrealizowania i przeładowanej podstawy programowej”.
Nauka w zreformowanej podstawówce
Kwestia odchudzania podstawy programowej pojawiła się już wcześniej. Nauczyciele i rodzice są zdania, że nauka w zreformowanej podstawówce to koszmar.
- Nauka w zreformowanej podstawówce stała się fikcją! Nauczyciele pędzą z tematami, a mimo to są w stanie zrealizować na lekcjach jedynie 60% materiału, co wykazały badania. Resztę dzieci robią w domu, gdy już wrócą po ośmiu, a nawet dziesięciu lekcjach. Albo nie robią, bo z tego, co było w szkole, rozumieją połowę. Na koniec ósmoklasistów czeka egzamin znacznie trudniejszy niż ten po gimnazjum i decydujący o ich dalszych szkolnych losach. źródło
Kwestia zdalnego nauczania
Głosy o potrzebie odchudzenia podstawy programowej przybrały na sile w czasie zdalnego kształcenia, które w większości przypadków pozostawiało wiele do życzenia. Nie realizowano materiału w optymalnym zakresie i na takim poziomie, jak stacjonarnie, w szkole. W wielu przypadkach nauka zdalna była fikcją.
To, że zdalne nauczanie było niedoskonałe, zauważył sam szef MEN. Zalecił, by pierwsze tygodnie w nowym roku szkolnym poświęcić na powtórzenie materiału z ostatnich miesięcy szkolnego roku ubiegłego. Idea jest zacna, tylko skąd wziąć na to czas, skoro brakuje go na realizację materiału bieżącego?
Edukacja w czasie pandemii
Potrzebę odchudzenia podstawy programowej wymusza nie tylko niedoskonałe nauczanie zdalne, ale i utrzymanie reżimu sanitarnego.
W wielu szkołach nauka nie odbywa się w normalnych warunkach. Pojawiają się problemy organizacyjne, a i trzeba wziąć również pod uwagę różne scenariusze, które napisze Covid-19. Nie wiadomo, co przyniesie pandemiczna przyszłość. Pewne zaś jest jedno: czas na realizację wymaganego materiału niebezpiecznie się kurczy.
– Tak jak przez ostatnie miesiące podczas kształcenia zdalnego udawaliśmy, że realizujemy podstawę programową, tak też teraz będziemy stwarzać pozory, że zrealizowaliśmy cały wymagany materiał – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. źródło
To, że obowiązująca podstawa programowa jest przeładowana, a jej realizację komplikuje pandemia, ma swoje konsekwencje. Najwyższą cenę zapłacą uczniowie, zwłaszcza ci, którzy w niedługim czasie będą podchodzić do egzaminów zewnętrznych, takich jak egzamin 8-klasisty czy matura. Jak sobie poradzą, mając braki w wiedzy? Przecież przygotowujący pytania egzaminatorzy nie kierują się stopniem zrealizowanego materiału w szkole, a podstawą programową.
- Dziś są trzy powody, aby zmienić rozporządzenie. Po pierwsze już podczas nauki zdalnej nie zrealizowano wymaganego materiału, po drugie w czasie obostrzeń również nie ma możliwości opanowania go, a po trzecie od początku zrealizowanie go nawet w normalnych warunkach graniczyło z cudem. – powiedziała Krystyna Szumilas, posłanka PO i wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży.
Co na to ekipa rządząca?
Według MEN przygotowanie nowej podstawy jest bardzo skomplikowane i czasochłonne. Zmiana podstawy to ogromne pieniądze, a także zaangażowanie około 180 ekspertów, przetargi na podręczniki, ale też zwolnienia wśród nauczycieli. Krótko mówiąc Ministerstwo Edukacji Narodowej jest na nie.
Na interesujący pomysł – szczególnie w świetle doniesień dyrektorów szkół - wpadła Anna Zalewska. Według niej obecna podstawa wcale nie jest przeładowana. Mało tego! By ją zrealizować, wystarczą 30-minutowe lekcje. Jedyne, na co można się zgodzić w czasie pandemii, to wskazanie ograniczonego materiału, który będzie wymagany podczas egzaminów zewnętrznych.
Co na ten temat sądzą rodzice?
Co o pomyśle odchudzania podstawy programowej sądzą rodzice? Pojawiają się różne głosy, od entuzjastycznych i pełnych zrozumienia, po sceptyczne i ostre („Najlepiej niech niczego nie uczą...”).
Barbara: Obudzili się... Podstawa programowa od kilkunastu lat jest przeładowana niepotrzebnym materiałem. No ale lepiej późno niż wcale.
Magda: Ja nie wiem z czego jeszcze to odchudzać... Z kości na ości chyba... Jeszcze trochę i wystarczy, że dzieciak będzie umiał się podpisać i liczyć do 10.
Anna: System edukacji potrzebuje zmian. Młodzi ludzie uczą się wielu nieprzydatnych rzeczy, wszyscy muszą równać do jednego poziomu narzuconego przez system, niezależnie od predyspozycji i zainteresowań. To jest chore.
Beata: System wymaga zmian. Metodyka uczenia tkwi w XIX w. I nie chodzi o to, że jest za dużo materiału. Problem w tym, że w w dobie internetu nie powinno być tyle teorii kutej na pamięć. Powinno być za to więcej projektów, interdyscyplinarności, praktyki, no i krytycznego myślenia.