Coraz więcej dzieci choruje na Covid-19, zapełniają się oddziały pediatryczne w szpitalach. Ma to związek z brytyjską wersją koronawirusa, która nie tylko się rozprzestrzenia, ale i wywołuje objawy u dzieci.
Do niedawna dzieci rzadziej niż dorośli zarażały się koronawirusem SARS-CoV-2, a jeśli zachorowały, COVID-19 najczęściej przebiegał bezobjawowo lub łagodnie. Tylko niewielki odsetek najmłodszych pacjentów wymagał hospitalizacji. To dlatego w kontekście dzieci mówiło się o PIMS, czy raczej MIS-C. To skrót od „Multisystem Inflammatory Syndrome in Children", który oznacza wieloukładowy zespół zapalny u dzieci.
To nowa jednostka chorobowa diagnozowana u młodych pacjentów, którzy przebyli zakażenie wirusem SARS-CoV-2. Jej objawem jest gorączka oraz różne symptomy ze strony różnych narządów, na przykład truskawkowy język, kaszel i duszność, ból brzucha czy obrzęki dłoni i stóp. Obserwuje się je w okresie 2-4 tygodni po przebyciu zakażenia SARS-CoV-2.
Obecnie trzecia fala pandemii COVID-19 zbiera coraz większe żniwo wśród młodszego pokolenia. Najwięcej hospitalizacji jest wśród noworodków i nastolatków. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że w placówkach medycznych jest 979 łóżek covidowych. Obecnie zajętych jest 460.
- COVID-19 coraz częściej dotyka dzieci w sposób objawowy. - Widzimy, że ta wersja brytyjska korona wirusa jest zakaźna i powoduje objawy także u dzieci. - podkreślał rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Według stanu na 1 marca 2021 w przedziałach wiekowych od 0 do 10 lat było hospitalizowanych 2,5 tys. pacjentów, zaś w przedziale od 11 do 20 lat - 1,8 tys. pacjentów. Dla porównania liczba osób hospitalizowanych w wieku 60+ wyniosła 30 tys. osób. W grupie wiekowej od 0 do 11 lat od początku pandemii odnotowano 27 zgonów zaś w przedziale wiekowym 11-20 zgonów było 13.
- Teraz na oddziale mamy najczęściej najmłodsze dzieci, czyli noworodki i niemowlęta oraz nastolatków. Ci ostatni przechodzą COVID-19 gorzej niż w ubiegłym roku. Noworodki zaś najczęściej zakażają się w domu, od najbliższych. - powiedziała Lidia Stopyra, specjalista chorób zakaźnych i pediatrii ze szpitala w Krakowie.
Podkreśla, że w ubiegłym roku nie było potrzeby podawania dzieciom Remdesiviru, a teraz go potrzebują, podobnie jak tlenu.
Pediatrzy uczulają, by obserwować dzieci, które przechodzą rózne infekcje.
- Jeśli dziecko budzi się w nocy ze szczekającym kaszlem, to najczęściej oznacza zapalenie krtani. W obecnej sytuacji epidemiologicznej jest duża szansa, że przyczyną jest SARS-CoV-2. Gorączka może występować, ale nie musi. Niektórzy nie łączą tych objawów, a może to być COVID-19 - wskazuje Lidia Stopyra.
Przedstawiciele resortu zdrowia zaznaczają, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za dynamiczny rozwój pandemii jest rozprzestrzenianie się mutacji brytyjskiej wirusa. Z próbek z końca lutego wynika, że udział mutacji brytyjskiej koronawirusa w Polsce sięga 40 procent przypadków.
- Mutacja brytyjska odpowiada za ponad 60 procent przypadków koronawirusa w Polsce. Analitycy nie mają wątpliwości, zmierzamy w kierunku, by było to 80 procent. - przekazał rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.