Nauka i zabawa - najlepsze połączenie. Dlaczego robot edukacyjny Step podbił serce mojego synka
Od razu mogę powiedzieć, że edukacyjny robot Step jest wyjątkowy. Najważniejsze – mój sześciolatek naprawdę chętnie spędza czas, bawiąc się i jednocześnie ćwicząc motorykę małą. Równie istotne jest dla mnie to, że robot został zaprojektowany przez markę Lisciani, która od ponad 40 lat tworzy produkty edukacyjne w oparciu o badania różnych nurtów pedagogicznych i we współpracy z ekspertami.
Step jest zdecydowanie czymś więcej niż zwykłą zabawką. Świetne jest to, że dziecko z przyjemnością i łatwością uczy się pisać, czytać oraz rysować. Mojemu sześcioletniemu Brunowi najbardziej spodobało się rysowanie (prawdopodobnie dlatego, że zna już cyfry i litery) oraz zagadki logiczne.
Zabawa jest interaktywna. Robot uczy wielu pojęć w prosty i zabawny sposób, np. recytując wierszyki i krótkie rymowanki, objaśniając i zadając zagadki z różnych obszarów tematycznych. Co istotne – Step mówi płynnie po polsku i ma miły głos.
Dobrym rozwiązaniem jest to, że niezależnie od tego, jaką kartę wybierze dziecko, zawsze będzie mogło samodzielnie zarządzać szybkością, w której chce pisać czy rysować. Po pierwsze robot jest zaprogramowany tak, że rysuje sekwencyjnie i zatrzymuje się po kolejnym kroku. Po drugie wystarczy, że dziecko naciśnie czerwony przycisk na górze robota, samodzielnie decydując, że jest gotowe na dalsze kroki. Dzięki temu podąża za wskazówkami bez pośpiechu, stresu i we własnym tempie.
Dzięki robotowi Brunek zaczął mieć zapał do nauki przez naśladowanie, zainteresował się technologią. Jego młodszy, dwuletni brat jest zafascynowany tym, że Step mówi i potrafi rysować. Dla niego to magia. Widzimy jednak, że Leoś robota najchętniej traktowałby jako zabawkowego przyjaciela, dlatego na razie trzymamy go z dala od jego małych rączek. Rekomendacja, że zabawka jest dla dzieci w wieku 3+ w naszym przypadku zdecydowanie się sprawdza.
Step zamieszkał na biurku, bo ze względu na niewielkie rozmiary, spokojnie się na nim mieści. Można go też trzymać w pudełku, bo składa się szybko i bezproblemowo. W zestawie, oprócz robota, znajduje się instrukcja obsługi, która w prosty sposób objaśnia, jak najlepiej wykorzystać wszystkie jego funkcje. Pokazano również, jak działa jego ruchome ramię. Dołączono także 26 kart z alfabetem, 9 z cyframi, 30 z zagadkami tematycznymi i 5 z quizami oraz 2 pisaki i kabel do ładowania.
Jeśli chodzi o techniczny aspekt tego urządzenia, to jest ono łatwe w użyciu, szybko się ładuje i wystarcza na długi czas. Kiedy robot jest naładowany, wystarczy włożyć jedną z interaktywnych kart, nacisnąć czerwony przycisk, obsadzić pisak w ruchomym ramieniu i gotowe - uruchamia się rysowanie czy pisanie.
To, co może być ważną informacją: w naszym przypadku do poprawnego wkładania markera potrzebna była pomoc kogoś dorosłego. Brunek nie ma jeszcze takiego wyczucia i przeważnie pisak układał zbyt nisko. W efekcie ramię robota nie mogło swobodnie pracować i mazak miał trudności z płynnym poruszaniem się po kartce.
Tak, jak pisałam wcześniej, w zestawie znajdują się dwa markery, ale jeśli się wypiszą, można je wymienić na inne pisaki w odpowiednim rozmiarze. Zastanawiam się także nad wykorzystaniem tablicy suchościeralnej, zwłaszcza kiedy Leoś dorośnie na tyle, żeby zacząć bliżej zaprzyjaźniać się ze Stepem.
Podsumowując. Według mnie robot Step może być naprawdę skutecznym wsparciem edukacji malucha i świetnym towarzyszem zabaw. Dla mnie, jako mamy, taka forma nauki jest super. Bruno bawi się, jednocześnie robiąc ćwiczenia grafomotoryczne i ucząc się prawidłowego trzymania długopisu! Dodatkowo ćwiczy koordynację ruchową oko-ręka, dokładność, koncentrację i kreatywność.
Początkowo dziecko uczy się przez naśladowanie, czyli najpierw ogląda demonstrację tego, w jaki sposób narysować dany kształt, po czym stara się powtórzyć kolejne sekwencje. Później może zacząć kopiować, czyli widząc już pełen kształt, postarać się go samodzielnie narysować. Podpowiedzi i zagadki sprawiają, że nauce towarzyszy sporo ekscytacji, ciekawości i mnóstwo dobrej zabawy. Bruno poleca. Ja również. Michalina