Poradziłam sobie czyli rady dla mam
Problem z przedszkolem mam już dawno za sobą, ale też go w swoim czasie przeżywałam i mogę napisać, jak sobie z nim radziłam.
1. Starszego syna zapisałam do przedszkola o miesiąc wcześniej, niż wypadał termin mojego powrotu do pracy i przez pierwszy miesiąc odbierałam go zaraz po obiedzie.
Jeśli chodzi o młodszego, to przez pierwszy miesiąc prosiłam moją Mamę, żeby go odbierała wcześniej (ja cały czas pracowałam). W ten sposób przez pierwszy miesiąc chłopcy byli w przedszkolu tylko po 5 godzin.
2. W trakcie oddawania synów do przedszkola nie odrywałam żadnego z nich na siłę od siebie, tylko spokojnie tłumaczyłam. Niestety, czasami trwało to dość długo. Następnie razem z panią szli do sali i potem jeszcze zawsze machali mi przez okno (ze łzami w oczach).
reklama
3. Prosiłam panią przedszkolankę, by na początek dnia dała im ciekawą zabawkę, książeczkę itp.
4. W pierwszym okresie pozwalałam zabierać do przedszkola własne zabawki - zwykle autka. Dopiero jak się któreś zgubiło, był to pretekst do wyjaśnienia, że własnych zabawek do przedszkola zabierać nie należy. Dzieci w wieku 3-4 lat już są dosyć rozumne i wiele dadzą sobie wytłumaczyć.
5. Kiedy ja nie mogłam ich odebrać zaraz po podwieczorku - dzwoniłam do domu i robił to ktoś inny - moja mama, mąż, młodszego syna odbierał pod koniec przedszkola starszy brat.
6.Nigdy nie chodziłam pod przedszkole oglądać, co moje dzieci tam robią - to powoduje tylko zbędne zdenerwowanie.Podobno robiła tak moja Babcia, kiedy ja byłam w przedszkolu i powodowało to u mnie napady ryku. To jest najgorsza rzecz, jaką można robić!
reklama
7. Staraliśmy się dużo rozmawiać o tym, co się działo w przedszkolu, przy czym ja za każdym razem wyrażałam swój podziw: "o - takich zabawek to nie masz w domu!", "o, jak fajnie macie w tym przedszkolu!" itp.
8. Zawsze trzeba dotrzymywac obietnic!
Chłopcy zaaklimatyzowali się w przedszkolu po ok. 2 tygodniach, potem były jeszcze problemy po dłuższych przerwach - np. spowodowanych chorobą. Ogólnie jestem z przedszkola bardzo zadowolona, chociaż było dosyć przeciętne.
Przede wszystkim, chłopcy mieli fajnych kolegów, niektóre ich przedszkolne przyjaźnie przetrwały do dziś, a mają teraz prawie 16 i 11 lat.
reklama
Tego nie zastąpi nic w domu - przecież wychowujemy dzieci "dla świata", a nie dla siebie.
Basia Zygmańska