U mnie złe wieści - tylko dwie komórki były jako takiej jakości, żeby je zapłodnić ale żaden z zarodków nie przeżył pierwszej doby
Być może jest to wreszcie odpowiedź i diagnoza naszych problemów. Czuję się jakbym dostała w twarz czymś bardzo ciężkim, nie wiem jeszcze co dalej. Narazie zbieram siły przed powrotem do lekarza, wizyta 7.10. Choć wcale nie mam na nią ochoty, to mąż mnie przekonuje, żeby się nie poddawać.
Wyłączam się na ten czas z forum, bo potrzebuje złapać oddech i uwolnić głowę. Trzymam za Was wszystkie kciuki