reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szczepienia na covid

Pierdu pierdu? Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę tylko oficjalne liczby to jak można 35 tysięcy osób sklasyfikować jako „pierdu pierdu”. No ale to chyba właśnie poziom Twoich argumentów.
A ilu z tych 35000 faktycznie umarło na covid? Tego juz się nie dowiesz. Rzeczywiście ta dyskusja do niczego nie prowadzi. To jak rozmowa o polityce. Każdy ma swoje zdanie, którego nie zmieni.
 
reklama
Dokładnie, całą ciąże przeszłam w pandemii. Utrudnienia były tylko 2 tygodnie na przełomie marca i kwietnia. Pediatra sprawiał problemy - zmieniliśmy.
teorie o masowych samobójstwach i paraliżu służby zdrowia to dla mnie trochę legenda miejska. Ale umówmy się, że służba zdrowia leży i kwiczy od 30 lat.
Ja np mam jednego pediatre w swoim mieście i nie będę go zmieniać na takiego, który jest 35km dalej bo nie, nie po to mam pod nosem żeby krążyć po województwach za lekarzem, który powinien nas przyjąć. Co do położnych to nie tylko u mnie są takie jaja. Na fb dołączyłam do grupy mam, które rodziły w tym samym miesiacu co ja. Są to mamy, które sa ode mnie 100km,50km,200,600 i wiele z nich zostało bez opieki i pomocy. Mogące liczyć ewentualnie na TELEPORADE. Urodzilam z początkiem kwietnia, dobę po wyjściu ze szpitala przyszła położna. Potem zero odzewu do 16-tego czerwca. Gdyby nie to, że miałam pomoc mamy, teściowej czy tam siostry, która ma trójkę dzieci to bym nie wiedziała czy moje dziecko jest zdrowe. W sumie do dziś nie wiem, bo ostatnią wizytę miałam 3 miesiace temu i póki moje dziecko nie będzie przeziębione to nikt mnie nie przyjmie. No chyba, że bym zadzwoniła po taką prywatną lekarkę to na pewno by przleciala jak na skrzydłach za 100 zł. A te 100 zl by jej oczy przysłoniło na covid19. To nie jest mój wymysł, ale tak jest w wielu miejscowościach. Tak samo w szpitalu sa tylko oddziały covidowe i izolatki. Wiele osób nie dostaje pomocy. Już nie ma innych chorób i ludzie na nic innego nie umierają.
Co do bezrobocia itp to niestety ale też jest masakra. Ludzie, którzy pracują w galeriach- wysyłani na bezpłatne urlopy, połowa etatów ucięta w gastro, bo po co tylu ludzi gdy lokale zamknięte? Ludzie, którzy pracują na umowie też lepiej nie maja. Wyobraź sobie, że zarabiasz najniżą krajową, okazuje się, że miałaś styczność z osobą zarażoną i idziesz na kwarantanne. Dostajesz 80% z 1900 zł. Nie no kupa hajsu. No przecież to mity i bajki. Już nie wspominając o tym, że jak któreś z domowników ma kwarantanne ze względu na styczność z zarażoną osobą to reszta z tego domu już tej kwarantanny nie ma. Glupota totalna.
 
A ilu z tych 35000 faktycznie umarło na covid? Tego juz się nie dowiesz. Rzeczywiście ta dyskusja do niczego nie prowadzi. To jak rozmowa o polityce. Każdy ma swoje zdanie, którego nie zmieni.
Pewnie połowa z tego, bo gdy ktoś ma raka czy inną groźną chorobe i złapie covida (oczywiście potwierdzonego tymi "wiarygodnymi" testami) i umrze to ma wpisaną przyczyne zgonu:COVID😛
 
To ty jedna na sto osób. Ile osób sie śmieje z faktu, że nosi jednorazową maseczke setny raz i dzieki temu jest nieśmiertelny. Z mojego otoczenia mogę na palcach policzyć ile osób odżywia się zdrowo, szczepi nawet na tą z pozoru niegroźną gryę i dba o bliskich.
Jeśli mam się zaszczepić to ok, ale tylko wtedy, gdy da mi to gwarancję, że będę mogła ściągnąć maskę, będę mogła wejść do sklepu o 10:00, będę mogła pójść sobie na zakupy i imprezę. A jak zadzwonię do lekarza to chciałabym do niego pójść na NFZ, bo po to płacę. Ale po szczepeniach nic sie nie zmieni. Póki mogę żyć bez tego to zrezygnuje.
Nie zamierzam cię przekonywać, a na pewno nie będę postępować tak jak miliony innych. Nie lubię owczego pędu. Robię to, co uznaje za stosowne po zgłębieniu wiedzy i wyborze ryzyka....

W moim mniemaniu ludzie są dość nieodpowiedzialni, doświadczam tego dość czesto. Moja córka nie raz lądowała w szpitalu walcząc o życie bo ktoś zbagatelizował "zwykła" zasadę, by nie przyprowadzać przeziebionych dzieci na rehabilitację, jeszcze jak pandemii nie było. Niestety brzydko teraz napiszę, że przez takie podejście i głosy jak twój muszę się ukrywać w domu i odmawiać dziecku możliwości rozwoju poprzez rehabilitację, bo mimo covidu do ludzi nie dociera, że tylko zdrowi zjawiaja się w placówce. Ze trzeba uważać, bo nie każdy przechodzi te chorobę jak przeziębienie. Aż jestem przerażona na myśl, że moje dziecko może mieć covid. Gotuje się we mnie, jak czytam takie wypowiedzi, jestem jednak bezradna.

Powtórzę to, co już napisałam, choć wiem, że nie dociera... takie podejście niestety nie jedną osobę mogło już kosztować życie. To, że tego nie widziałaś niestety nie zwalnia z odpowiedzialności. Też chciałabym by świat był inaczej skonstruowany, a ludzie nie skupieni tylko na czubku swojego nosa, by myśleli o tym, by swoim byciem nie ingerować w życie innych, bo mają prawo... Niestety nie mieszkają na bezludnej wyspie, a w spoleczenstwie. To zobowiązuje, dlatego ze swojej strony robię to, co mogę by uważać na siebie, na bliskich i na tych, których mijam, choć dla mnie to już 3 rok dość intensywnej izolacji.

Ps. Nie rozumiem tego, że ludzie potrzebują rządowych wytycznych by wiedzieć jak się poprawnie zachowywać w takiej sytuacji, jakby sami z siebie nie mieli rozumu...
Można się do różnych rzeczy porównywać, ale zmiana świata zaczyna się od własnego podworka
 
Ostatnia edycja:
Nie zamierzam cię przekonywać, a na pewno nie będę postępować tak jak miliony innych. Nie lubię owczego pędu. Robię to, co uznaje za stosowne po zgłębieniu wiedzy i wyborze ryzyka....

W moim mniemaniu ludzie są dość nieodpowiedzialni, doświadczam tego dość czesto. Moja córka nie raz lądowała w szpitalu walcząc o życie bo ktoś zbagatelizował "zwykła" zasadę, by nie przyprowadzać przeziebionych dzieci na rehabilitację, jeszcze jak pandemii nie było. Niestety brzydko teraz napiszę, że przez takie podejście i głosy jak twój muszę się ukrywać w domu i odmawiać dziecku możliwości rozwoju poprzez rehabilitację, bo mimo covidu do ludzi nie dociera, że tylko zdrowi zjawiaja się w placówce. Ze trzeba uważać, bo nie każdy przechodzi te chorobę jak przeziębienie. Aż jestem przerażona na myśl, że moje dziecko może mieć covid. Gotuje się we mnie, jak czytam takie wypowiedzi, jestem jednak bezradna.

Powtórzę to, co już napisałam, choć wiem, że nie dociera... takie podejście niestety nie jedną osobę mogło już kosztować życie. To, że tego nie widziałaś niestety nie zwalnia z odpowiedzialności. Też chciałabym by świat był inaczej skonstruowany, a ludzie nie skupieni tylko na czubku swojego nosa, by myśleli o tym, by swoim byciem nie ingerować w życie innych, bo mają prawo... Niestety nie mieszkają na bezludnej wyspie, a w spoleczenstwie. To zobowiązuje, dlatego ze swojej strony robię to, co mogę by uważać na siebie, na bliskich i na tych, których mijam, choć dla mnie to już 3 rok dość intensywnej izolacji.
Ale ja nie napisałam, że JA łamie te zasady. Ściągam maske gdy nie mam styczności z ludźmi. Gdy wchodzę do sklepu czy w inne skupisko ludzi mam ją na nosie i buzi. Robię to nie ze względu na ludzi, tylko ze wzgledu na to, że muszę. Muszę mieć maskę, bo mnie wyproszą ze sklepu a coś jeść muszę. Muszę ją założyć, bo w centrum miasta przejeżdża policja. A maska chroni od mandatu ;).Chora nie byłam chyba od czasów technikum, a to już trochę minęło. To, że mam takie zdanie a nie inne nie znaczy, że nie umiem się dostosować.
A to, że ktoś lezie z chorym dzieckiem na rehabilitację to jego głupota. Podjerzewam, że większość, która jest na nie w zwiazku z szczepieniami robi coś dla świętego spokoju i z przymusu.
Edit oczywiście chora bylam na covid, a wtedy siedziałam z partnerem w domu. Więc proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka
 
Ale ja nie napisałam, że JA łamie te zasady. Ściągam maske gdy nie mam styczności z ludźmi. Gdy wchodzę do sklepu czy w inne skupisko ludzi mam ją na nosie i buzi. Robię to nie ze względu na ludzi, tylko ze wzgledu na to, że muszę. Muszę mieć maskę, bo mnie wyproszą ze sklepu a coś jeść muszę. Muszę ją założyć, bo w centrum miasta przejeżdża policja. A maska chroni od mandatu ;).Chora nie byłam chyba od czasów technikum, a to już trochę minęło. To, że mam takie zdanie a nie inne nie znaczy, że nie umiem się dostosować.
A to, że ktoś lezie z chorym dzieckiem na rehabilitację to jego głupota. Podjerzewam, że większość, która jest na nie w zwiazku z szczepieniami robi coś dla świętego spokoju i z przymusu.
Edit oczywiście chora bylam na covid, a wtedy siedziałam z partnerem w domu. Więc proszę nie wrzucać wszystkich do jednego worka
Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Czasem zwyczajnie przemawiają przeze mnie emocje.
Uważasz jednak, że nie masz sobie nic do zarzucenia przedstawiając taki światopogląd?
 
Mam termin szczepienia na 31 stycznia. Będę się szczepić pomimo kp. Córka ma 22 miesiące.
A jak zostałaś zakwalifikowana? Chodzi mi o to, czy informowałaś o KP albo podpisałaś jakieś oświadczenia? Moje dziecko ma dopiero 5 i nie zakwalifikowali mnie ze względu na KP w grupie 0. Może zarejestruję się normalnie albo spróbuję jeszcze raz w grupie i szukam argumentów :)
 
reklama
A jak zostałaś zakwalifikowana? Chodzi mi o to, czy informowałaś o KP albo podpisałaś jakieś oświadczenia? Moje dziecko ma dopiero 5 i nie zakwalifikowali mnie ze względu na KP w grupie 0. Może zarejestruję się normalnie albo spróbuję jeszcze raz w grupie i szukam argumentów :)
Nikt nie pytał o kp. Otrzymałam e-skierowanie , zarejestrowałam się na termin szczepienia i już. Wcześniej przez mojego pracodawcę wyraziłam chęć szczepienia oraz podpisałam oświadczenie o danych osobowych.
 
Do góry