A jest jakaś różnica na co umrzemy? Po co szczepią słabe i schorowane osoby skoro wiedzą, że to dla nich zagrożenie? Wirusa nie musisz złapać, ot taka różnica.Rzecz nie wydarzyła się w 2011 tylko 2009/10 a tekst z 2011 mówi, że przyczyna nie została wyjaśniona. Chodziło mi tylko o to, że być może był jakiś update na przestrzeni 10 lat.
SARS-Cov-2 to nie jest pierwszy koronawirus z jakim ludzkość ma do czynienia.
Przecież na raka są leki i terapie (o rożnej skuteczności) tak jak na wiele innych chorób, na większość chorób nie ma cudownej pigułki, która je usuwa. Na Covid nie ma leku, na cukrzycę i masę innych.
NOP w postaci zgonu to nawet nie promil, gdzie śmiertelność Covid-19 to 2-3,5 % dla mnie to zaskakujące, że można bardziej się bać śmierci w wyniku reakcji poszczepiennej niż przebiegu choroby.
reklama
DarkAsterR
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Maj 2018
- Postów
- 5 972
@DarkAsterR bo tak się tylko zastanawiałam - jeśli dzieciom robili testy tylko w kierunku trwającej infekcji, to jest szansa że Was bezobjawowo zaraziły, a jak je badalas to aktywnej choroby nie miały.
A koronawirusy stanowią od wielu lat ok 25% przeziębień. A tym razem trafiła się mutacja wyjątkowo groźna. Jak już pisałam - pierwsze prace nad szczepionka tego typu zaczęto 20 lat temu. Nie wiem skąd pomysł, że jest to nowa szczepionka. Chyba jedynie powtarzanie newsów bez sprawdzenia ich wiarygodności.
Jesli coś nie ma objawów to czy można to nazwać choroba..?
Widzisz, w tym temacie nie jestem ekspertka. Wiem co następuje:
Dzieci i mąż testowane w czwartek- wynik negatywny u wszystkich.
Dzieci i mąż testowane w niedziele- mąż wynik pozytywny, dzieci negatywne.
Ja testowana we wtorek- test pozytywny.
Po zakończeniu przepisowej kwarantannyc - 14 dni- wszyscy testowani. Wyniki dla wszystkich negatywne.
Dzieci nigdy nie wykazały ani źdźbła objawu.
Taka historia.
Wiem skad dostaliśmy wirusa i nie było to od dzieci. Gdyby dzieci go miały to i byłyby przypadki zachorowan w przedszkolu. A nie było ani jednego. I zanim ktoś powie, ze dzieci przechodzą bezobjawowo to dodam, ze nie było tez żadnego przypadku zachorowania u personelu. A u nas wyglada to tak, ze na każda dwójkę dzieci przypada jedna opiekunka. Czasami jest ich tam sześć czy siedem. Plus, kucharka, sprzątaczka, zarząd itd. Wszyscy odporni? Super.
Tak, grupa kooronawirusow jest znana od lat. Ale sprzedano nam to tak, jakby to było coś super duper nowego, groźnego, wściekle zaraźliwego. Wystarczyło włączyć BBC i posłuchać. Przecież do jasnej ciasnej dlatego wszystkich pozamykano w domach bo „brak danych, to nowy wirus/szczep/odmiana i tak naprawdę nikt nie wie jakie to szkody wyrządza”. Naukowcy są ostrożni w opiniach, rządy sprzedają to jako coś nowego i pod tym pretekstem jednej wielkiej niewiadomej nie możemy iść do kina czy odwiedzić przyjaciół bo jeszcze byśmy ich pozabijali oddechem. Dosłownie.
A grypa wśród narodów szalała od lat i nikt z jej powodu nie zamykał granic i rujnował gospodarek.
Juz wystarczającym problemem będzie wygrzebanie się z dlugow i postawienie ekonomii na nogi.
@DarkAsterR Dzieci mogły przechorować wcześniej i dlatego miały odporność. A już na pewno przedszkole wszystkich będzie informać o przeziębieniu jednej z nauczycielek - zwłaszcza że wygląda na to, że ta mutacja wirusa była wcześniej niż w Wuhan w grudniu. Bodajże we Francji mieli próbki z października/listopada i już w nich wyszedł wirus. W sensie chcę powiedzieć, że nauczycielki mogły przechorować kiedy nikt jeszcze o wirusie nie słyszał.
Niestety dalsze skutki przechorowania Covid też nie są znane. Znam osobę, która przeszła covid bardzo łagodnie na przełomie listopada/grudnia. A teraz ma poważne problemy z sercem. Także lekkie przechorowanie nie gwarantuje, że wirus nie wyrządził innych szkód dla organizmu. Zalecam kontrolne zdjęcie RTG.
I w sumie w obliczu braku szczepionek cieszę się, że się nie szczepicie, bo może dzięki temu moim bliskim wystarczy.
Niestety dalsze skutki przechorowania Covid też nie są znane. Znam osobę, która przeszła covid bardzo łagodnie na przełomie listopada/grudnia. A teraz ma poważne problemy z sercem. Także lekkie przechorowanie nie gwarantuje, że wirus nie wyrządził innych szkód dla organizmu. Zalecam kontrolne zdjęcie RTG.
I w sumie w obliczu braku szczepionek cieszę się, że się nie szczepicie, bo może dzięki temu moim bliskim wystarczy.
Ja tylko dodam tyle i aż tyle. Oczywiście, że wierzę i widzę skutki wirusa, nie kwestionuje skąd on przylazł i dlaczego... Będzie ich jeszcze wiele.
Moja mama w dziczy podkarpackiej była chora na przełomie stycznia/lutego. Wyjechała z przeziębieniem do Austrii.. wróciła z temp 42 stopnie. I dopiero długo pozniej zaczął się pacjent 0 w polsce !.... Ona nie chciała mnie martwic, ale mówiła że nigdy od kiedy pamięta nie była tak chora. Ludzie którzy z nią byłi potwierdzony covid- uk.
Oczywiście, że wirus jest, ale to co mówią i przestawiają w tv to jedna wielka bujda.
Ogólnie za szczepieniami jestem totalnie, ale przed każdym się boje jak idę szczepić dziecko, chociaż wiem, że one są codziennością i niczym nowym.
mój mąż którego skierowali na sor, widział kilka niezłych "nopow" nawet u młodych lekarzy...więc z tą poczekam. Wiadome, że stadnosc itp itd.. jednak nie jestem do końca przekonana. Sama mam mocne uczelenia i nie wiem czy nie wywalę korków, a mam dziecko.
Wiecie jak wygląda teraz niewydolność służby zdrowia ? 1/3 łóżek zajętych. To jest właśnie dramat. Ludzie umierają na co innego. Sor zamknięty i odkazany 2h po każdym pozytywnym teście szybkim (w który wątpią nawet lekarze i ratownicy medyczny- bo później wychodzi zaprzeczenie na oddziale). Karetki krążą wtedy z chorym..
Jeśli chodzi o zdalnosc- to jest jedyny pozytyw tej pandemii. Dostaje się wszędzie do lekarza, każde skierowanie jest w moment bez dyskusji. Praca może być zdalna. Mam nadzieję, że to zostanie nawet po tym całym zamieszaniu. Nikt nie chce stać w kolejkach w przychodni i prosić się o to co.mu się należy (przez tel boją się odmówić), szczepienia dziecka bez problemu, tylko personel, bez tłumow.
No, ale minusy każdy dobrze zna, więc nie będę się rozwodzić - śmierć ludzka nie ma ceny, to najgorsza katastrofa osobista rodziny i bliskich.
Bezsprzecznie trzeba było od początku nosić maseczki i izolować się od zbędnych odwiedzin. Wiele osób miało z tym mega problem, szukając każdej możliwej wymówki i nie zważając że można zarażać innych..
Dzisiaj dzwoniła kolezanka z 2 tyg noworodkiem. Mamusia była u nich i nagle miała test pozytywny, oni posikani... dlatego wszystko zależy od tego jak podchodzimy do tematu. Niby chcemy, żeby się to skończyło, jednak mamusie, babusie i inne ciocie są codziennie z dziećmi, już nie mówiąc noworodkami (mówię tylko o odwiedzinach bez znaczącej potrzeby).
Ludzie którzy głośno krzyczą nie dbają o zdrowie swoich starszych, obciążonych bardziej członków rodziny. Widzę to każdego dnia. Myślą, że szczepionka magicznie sprawi, że imprezki powrócą...
My siedzieliśmy bardzo długo sami we 3. Można było dostać pierdolca, ale widziałam w tym inny cel, utrzymywałam to. Bo na początku miesiaczna izolacja i zatrzymanie przepływu ludzi na całym świecie by coś dało. Teraz to już uważam, że "każdy" to przechorowal. Nie ma możliwości jeśli wirus jest tak zaraźliwy jak mówią, żeby dużo ludzi utrzymało się bez zarazy. No chyba, że przez rok nie chodzili do biedry czy kościoła.
Także jeśli większość ludzi nie piorąc maseczki od tamtego roku nadal żyje ( real info) to coś jest nie halo..
Nawet bez tych szczepień zacznie wszystko powoli wracać do normy. Przecież ładnie widac, że mniejsza ilość testów maskuje statystyki i wtedy wiele ludzi oddycha z ulgą.. zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego wszystkiego. Przecież trzeba pracować czy wychodzić z domu, każdego dnia mamy kontakt z wieloma osobami..
Patrząc jednak na podejście ludzi na początku tego wszystkiego już wiem, że wystarczy wirus który będzie miał większą śmiertelność i nam nie trzebs nic wiecej-wyginiemy. Nawet na początku ludzie nie chcieli przestrzegać podstawowych środków zabezpieczenia... Zwalali wszystko na politykę... I chcieli być tacy ponad to.. bawiąc się i robiąc zloty rodzinne. Nie zważając nawet na zdrowy rozsądek "a co jeśli faktycznie mogę zabić babcie?"..
To nawet widać na tym forum. Nikt z nas tych badań osobiście nie robil-popieramy artykułami. Dlatego co nam dadzą, lykniemy. A jak jeszcze po angielsku to już wgl geniusze... Każdy sobie korzysta z czego chce, telewizja w tym nie pomaga i każdy będzie miał zawsze swoje zdanie. Jak widać nie ma takich argumentów które rozwieją strach i to z obu stron.
Nikt nie wie, jakie za 5 lat będą skutki przechorowania, tak samo po szczepieniu.
Czy któraś z głów państwa się zaszczepila publicznie? bo ja już nie śledzę (lepiej żyje).
Czy w UK już pfizer jest wycofany ?
Czy odroczone zostały szczepienia w Polsce, bo ich brak ? Jak wiele osób którzy mieli rodzinę za płotem i dom z ogodkiem żyło bardziej normalnie przez ten czas... W blokach jest dopiero kaszana. Głośne hasła -"zdjac kagańce", nie muszę nosic, bo nagle mam astmę, a teraz w głowie tylko szczepienia plus hejt na tych którzy nie chcą czy się boja? O czym tu wgl mowa. Wszystkie dane będą przekłamane, nawet szczepien. Nigdy się nie dowiemy jak to wygląda serio, ale to nie znaczy, że mamy wszystko bagatelizować i nie mieć swojego zdania.
Moja mama w dziczy podkarpackiej była chora na przełomie stycznia/lutego. Wyjechała z przeziębieniem do Austrii.. wróciła z temp 42 stopnie. I dopiero długo pozniej zaczął się pacjent 0 w polsce !.... Ona nie chciała mnie martwic, ale mówiła że nigdy od kiedy pamięta nie była tak chora. Ludzie którzy z nią byłi potwierdzony covid- uk.
Oczywiście, że wirus jest, ale to co mówią i przestawiają w tv to jedna wielka bujda.
Ogólnie za szczepieniami jestem totalnie, ale przed każdym się boje jak idę szczepić dziecko, chociaż wiem, że one są codziennością i niczym nowym.
mój mąż którego skierowali na sor, widział kilka niezłych "nopow" nawet u młodych lekarzy...więc z tą poczekam. Wiadome, że stadnosc itp itd.. jednak nie jestem do końca przekonana. Sama mam mocne uczelenia i nie wiem czy nie wywalę korków, a mam dziecko.
Wiecie jak wygląda teraz niewydolność służby zdrowia ? 1/3 łóżek zajętych. To jest właśnie dramat. Ludzie umierają na co innego. Sor zamknięty i odkazany 2h po każdym pozytywnym teście szybkim (w który wątpią nawet lekarze i ratownicy medyczny- bo później wychodzi zaprzeczenie na oddziale). Karetki krążą wtedy z chorym..
Jeśli chodzi o zdalnosc- to jest jedyny pozytyw tej pandemii. Dostaje się wszędzie do lekarza, każde skierowanie jest w moment bez dyskusji. Praca może być zdalna. Mam nadzieję, że to zostanie nawet po tym całym zamieszaniu. Nikt nie chce stać w kolejkach w przychodni i prosić się o to co.mu się należy (przez tel boją się odmówić), szczepienia dziecka bez problemu, tylko personel, bez tłumow.
No, ale minusy każdy dobrze zna, więc nie będę się rozwodzić - śmierć ludzka nie ma ceny, to najgorsza katastrofa osobista rodziny i bliskich.
Bezsprzecznie trzeba było od początku nosić maseczki i izolować się od zbędnych odwiedzin. Wiele osób miało z tym mega problem, szukając każdej możliwej wymówki i nie zważając że można zarażać innych..
Dzisiaj dzwoniła kolezanka z 2 tyg noworodkiem. Mamusia była u nich i nagle miała test pozytywny, oni posikani... dlatego wszystko zależy od tego jak podchodzimy do tematu. Niby chcemy, żeby się to skończyło, jednak mamusie, babusie i inne ciocie są codziennie z dziećmi, już nie mówiąc noworodkami (mówię tylko o odwiedzinach bez znaczącej potrzeby).
Ludzie którzy głośno krzyczą nie dbają o zdrowie swoich starszych, obciążonych bardziej członków rodziny. Widzę to każdego dnia. Myślą, że szczepionka magicznie sprawi, że imprezki powrócą...
My siedzieliśmy bardzo długo sami we 3. Można było dostać pierdolca, ale widziałam w tym inny cel, utrzymywałam to. Bo na początku miesiaczna izolacja i zatrzymanie przepływu ludzi na całym świecie by coś dało. Teraz to już uważam, że "każdy" to przechorowal. Nie ma możliwości jeśli wirus jest tak zaraźliwy jak mówią, żeby dużo ludzi utrzymało się bez zarazy. No chyba, że przez rok nie chodzili do biedry czy kościoła.
Także jeśli większość ludzi nie piorąc maseczki od tamtego roku nadal żyje ( real info) to coś jest nie halo..
Nawet bez tych szczepień zacznie wszystko powoli wracać do normy. Przecież ładnie widac, że mniejsza ilość testów maskuje statystyki i wtedy wiele ludzi oddycha z ulgą.. zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego wszystkiego. Przecież trzeba pracować czy wychodzić z domu, każdego dnia mamy kontakt z wieloma osobami..
Patrząc jednak na podejście ludzi na początku tego wszystkiego już wiem, że wystarczy wirus który będzie miał większą śmiertelność i nam nie trzebs nic wiecej-wyginiemy. Nawet na początku ludzie nie chcieli przestrzegać podstawowych środków zabezpieczenia... Zwalali wszystko na politykę... I chcieli być tacy ponad to.. bawiąc się i robiąc zloty rodzinne. Nie zważając nawet na zdrowy rozsądek "a co jeśli faktycznie mogę zabić babcie?"..
To nawet widać na tym forum. Nikt z nas tych badań osobiście nie robil-popieramy artykułami. Dlatego co nam dadzą, lykniemy. A jak jeszcze po angielsku to już wgl geniusze... Każdy sobie korzysta z czego chce, telewizja w tym nie pomaga i każdy będzie miał zawsze swoje zdanie. Jak widać nie ma takich argumentów które rozwieją strach i to z obu stron.
Nikt nie wie, jakie za 5 lat będą skutki przechorowania, tak samo po szczepieniu.
Czy któraś z głów państwa się zaszczepila publicznie? bo ja już nie śledzę (lepiej żyje).
Czy w UK już pfizer jest wycofany ?
Czy odroczone zostały szczepienia w Polsce, bo ich brak ? Jak wiele osób którzy mieli rodzinę za płotem i dom z ogodkiem żyło bardziej normalnie przez ten czas... W blokach jest dopiero kaszana. Głośne hasła -"zdjac kagańce", nie muszę nosic, bo nagle mam astmę, a teraz w głowie tylko szczepienia plus hejt na tych którzy nie chcą czy się boja? O czym tu wgl mowa. Wszystkie dane będą przekłamane, nawet szczepien. Nigdy się nie dowiemy jak to wygląda serio, ale to nie znaczy, że mamy wszystko bagatelizować i nie mieć swojego zdania.
Ostatnia edycja:
Ja się nie szczepię, chociaż bym teraz mogła się zapisać (pracuje w szkole). Po pierwsze to staram się o dziecko i nie chce odkładać starań przez szczepionkę. Nikt nie wie ile trzeba odczekać po szczepieniu. Jakbym się zaszczepiła to bałabym sie strać. Jednak nie jest to przebadane i jeszcze nie urodziło się dziecko zaszczepionych rodziców. Po drugie nie czuje potrzeby. Szczerze to wierze w wirusa, ale w cała ta pandemie nie. W moim otoczeniu każdy to przeszedł, ja pewnie tez ale nawet nie wiem kiedy. Kilka osób zniosło to ciężej niż zwykle przeziębienie, reszta bardzo łagodnie. U części katar to był covid. Poza tym Miałam kilka razy kontakt z osoba zarażona i jakos mnie nie do dopadło. Wiec muszę mieć przeciwciała skoro nie zachorowałam.
Po trzecie zeby być odpornym to byśmy musieli się szczepić co roku. To raczej jest niemożliwe i z czasem będzie jak z grypa. Teraz jest wielka akcja , zaraz świat o tym zapomni. A jednak to co przyjmiemy do naszego organizmu jest wielka niewiadoma. Skutki uboczne mogą być po kilku latach.
po czwarte nie chce być częścią eksperymentu medycznego. Badania nad szczepionkami maja się skończyć za 2 lata. Póki co niewiele wiemy na temat ich działania. Nie wiemy nawet czy w ogóle działają.
to jest oczywiście moje zdanie, każdy ma prawo do swojego.
zdrówka życzę
Po trzecie zeby być odpornym to byśmy musieli się szczepić co roku. To raczej jest niemożliwe i z czasem będzie jak z grypa. Teraz jest wielka akcja , zaraz świat o tym zapomni. A jednak to co przyjmiemy do naszego organizmu jest wielka niewiadoma. Skutki uboczne mogą być po kilku latach.
po czwarte nie chce być częścią eksperymentu medycznego. Badania nad szczepionkami maja się skończyć za 2 lata. Póki co niewiele wiemy na temat ich działania. Nie wiemy nawet czy w ogóle działają.
to jest oczywiście moje zdanie, każdy ma prawo do swojego.
zdrówka życzę
Mamafasolki
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Sierpień 2018
- Postów
- 6 092
Jeśli jesteś alergikiem, to raczej nie zaszczepią Cię w rejonie, a w szpitalu. Mój mąż jest i informacje dostaliśmy,że alergolog i szpital ewentualnie do decyzji. Ale on ma na błonkoskrzydłe i musi mieć podane leki przy ukąszeniuMąż już zarejestrowany, mama jest w grupie 0 więc już po szczepieniu. Co do mnie to mam pewne obawy, bo jestem alergikiem. Źle znosiłam dwie pierwsze dawki dotyczace odczulania u alergologa. Trzeciej lekarz sam już mi nie chciał podawać. Obawiam się szczepienia. Może nie słusznie.
reklama
Mamafasolki
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Sierpień 2018
- Postów
- 6 092
Nie musisz mieć. Moja bratowa pochowała mamę na covid, bez chorób innych, cała rodzina chora , ona dwukrotnie kontakt, nie chorowała. Przeciwciał brakJa się nie szczepię, chociaż bym teraz mogła się zapisać (pracuje w szkole). Po pierwsze to staram się o dziecko i nie chce odkładać starań przez szczepionkę. Nikt nie wie ile trzeba odczekać po szczepieniu. Jakbym się zaszczepiła to bałabym sie strać. Jednak nie jest to przebadane i jeszcze nie urodziło się dziecko zaszczepionych rodziców. Po drugie nie czuje potrzeby. Szczerze to wierze w wirusa, ale w cała ta pandemie nie. W moim otoczeniu każdy to przeszedł, ja pewnie tez ale nawet nie wiem kiedy. Kilka osób zniosło to ciężej niż zwykle przeziębienie, reszta bardzo łagodnie. U części katar to był covid. Poza tym Miałam kilka razy kontakt z osoba zarażona i jakos mnie nie do dopadło. Wiec muszę mieć przeciwciała skoro nie zachorowałam.
Po trzecie zeby być odpornym to byśmy musieli się szczepić co roku. To raczej jest niemożliwe i z czasem będzie jak z grypa. Teraz jest wielka akcja , zaraz świat o tym zapomni. A jednak to co przyjmiemy do naszego organizmu jest wielka niewiadoma. Skutki uboczne mogą być po kilku latach.
po czwarte nie chce być częścią eksperymentu medycznego. Badania nad szczepionkami maja się skończyć za 2 lata. Póki co niewiele wiemy na temat ich działania. Nie wiemy nawet czy w ogóle działają.
to jest oczywiście moje zdanie, każdy ma prawo do swojego.
zdrówka życzę
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 15
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 156
- Wyświetleń
- 18 tys
- Odpowiedzi
- 2
- Wyświetleń
- 905
- Odpowiedzi
- 1 tys
- Wyświetleń
- 87 tys
- Odpowiedzi
- 13
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: