Emenems- Ty się wagą nie przejmuj, bo natura i tak zrobi swoje
Nigdy się nie przewidzi, ile się przytyje.
Jakbym miała rodzić naturalnie to nadal nie wiem czy ze znieczuleniem czy bez. Pierwszy poród miałam w większości lajtowy, chodizłam bez problemu, aż do rozwarcia 7 cm, gdy mnie na porodówce pod ktg położyli. Do tego czasu odmawiałam znieczulenia, ale jak już miała leżeć to wytrzymać nie mogłam. Więc chyba wolałabym bez i nie na leżąco. No ale tętno Młodej zaczęło zanikać i jazda na cesarkę była.
10 lat spokojnie wystarczy
Nawet jak u mnie 3 lata i jest szansa na sn, tylko M mi mówi że mam nie ryzykowac i drugą cesarkę mieć
Jedyne co żałuję, ze tak się poród zakończył to, że nie usłyszałam pierwszego krzyku Młodej
Bo cesarka pod narkozą była, za późno na inne znieczulenie.
Sierpniowa- zdrówka dla synka
madziolina- o kręgosłupie nic mi nie mów. Ja po ciąży się okazałąo mam któryś łuk niespojony i mnie boli jak cholera. W krzyżu właśnie. Czasem to już sobie miejsca nie mogę znaleźć, jakoś nie wyobrażam sobie co będzie z większym brzuchem
Ja do szpitala mam 2 minuty pieszo
julia- no to dobrze, że już w domu. A niepotrzebnie Cię nastraszyli, skoro wszystko jest ok poza krwiakiem
SeeYou- o jaaa, współczuję. Dla mnie cc było wybawieniem od jednego bólu- porodowego, ale z drugiej strony niby szybko doszłam do siebie, ale jakiś uraz zostaje. Długo to miejsce miałam bez czucia, do teraz mam wrażenie, ze skóra w okolicy cięcia jest inna. Ale się ładnie zagoiło. Koleżance za to zostawili szwy (ja miałam rozpuszczalne) jakies i jej się babrze do dzisiaj, musi isć pewnie na rozcięcie by te szwy wyciągneli, a to już ponad rok po porodzie