Cześć dziewczyny.
Czy któraś z Was miała tak, że test owulacyjny nie wyszedł do końca pozytywny a owulacja wystąpiła?
Ja mam PCOS wiec cykle mam 38-40 dniowe, ale owulacyjne. Zawsze owulacja pokrywała się z testem, gdzie kreska testowa była dużo mocniejsza niż kreska kontrolna, śluzem a także z progesteronem w 7 dpo. Miałam też pojedyncze monitoringi w przeszłości i wiem że faktycznie testy owulacyjne się u mnie sprawdzają.
Ale ten cykl jest dziwny.
Robiłam testy owulacyjne od 24 grudnia. 29 grudnia kreski wyszły praktycznie takie same z widoczną tylko według mnie (mój mąż twierdził ze są identyczne), przewagą kreski kontrolnej. Nie uznałam więc tego za owulację bo i śluzu nie było aż tak wiele na zewnątrz. Czułam jedynie ból prawego jajnika rano w pracy tego dnia... na drugi dzień test znów był negatywny. A później...testy mi się skonczyły!
Do tego mam od kilku dni bóle jajnika. Może to jakaś torbiel się utworzyła?
Teraz nie mam możliwości sprawdzenia u ginekologa... mieszkam w UK i ani nie zrobie proga ani wizyty na zawołanie mieć nie będę :-(