Cześć dziewczyny. Opowiem Wam co ja ostatnio przechodze... W tamten piątek wyszłam ze szpitala po tej infekcji moczowo - płciowej. Ale w weekend zaczęła mnie boleć lewa warga sromowa. Bolała, puchla, aż wyrósł mi na niej guzek. Z dnia na dzień było coraz gorzej i we wtorek byłam u lekarza. Okazało się, że to zapalenie gruczołu bartholina. Zebrała się tam jakaś ropa. [emoji79] Lekarz na ,,żywca,, ściągnął mi tą ropę igłą, ulga w zasadzie była niesamowita juz na fotelu. Dostałam antybiotyk, bo mam ciągle ogólny stan zapalny całego organizmu, pomimo że z układu moczowego wszystko zeszło. Wiadomo stan zapalny trzeba zlikwidować, bo to przechodzi na dziecko i mała może urodzić się np. z za paleniem płuc [emoji17] ALE powiedział mi dwie opcje, jakie mogą się pojawić. Pierwsza optymistyczna - antybiotyk szybko zadziała i nie będzie nawrotu, co zdarza się dość często, ale druga - pesymistyczna, która zdarza się tak samo często - za 3-4 dni może być nawrót i wtedy mam nie oglądać się na nic i jechać prosto do niego na oddzial, a tam czeka mnie zabieg usunięcia tego, nacięcia, zakładania szwów. Pod pełną narkoza. Lekarz też tego bardzo nie chce ze względu na dziecko. Naprawdę modlę się, aby się nie odbudowalo. [emoji17] Dziś już jest trzeci dzień z antybiotykiem. Przemywam octaniseptem, szałwia i smaruje maścia ichtiolowa. Opuchlizna otęchła, więc chyba po malutku mija, ja już też denerwuje się mniej... Z grzybicy w zasadzie też już się wyleczylam, teraz stosuje tylko probiotyki na odbudowanie flory bakteryjnej i nawilżenie śluzówki. Podobno sporo jest takich przypadków, z tym zapaleniem, ale czy akurat w ciąży musiało się to przyplatac? Podczytuje Was, ale nie zawsze się udzielam. [emoji846] Oczywiście mocno trzymam kciuki za Was wszystkie [emoji3590]