W temacie pracy to ja akurat rok temu stwierdziłam, że jestem głupia i dałam wypowiedzenie - pracowałam 5 lat i bardzo lubiłam swoją pracę, ale w pewnym momencie doszło do tego, że brakowało ludzi na kilka etatów... A że mam pracę terminową i nie ma możliwości, żeby coś przesunąć to siedziałyśmy po godzinach, w weekend - oczywiście charytatywnie. Jako jedyna byłam kilka razy u szefowej, że musimy zatrudnić kogoś, ale ona miała duży problem z nowymi osobami i ciągle było, że to przejściowe, bo dziewczyny wrócą po macierzyńskim - 3 dziewczyny na L-4 dopiero, 1 na macierzyńskim. Pamiętam jak przyszłam do pracy i oświadczyłam, że jestem tym zmęczona i jeśli kogoś nie zatrudni to dam wypowiedzenie i oznajmiłam, że pracuje 8 godzin. Była wściekła, ale nikogo nie zatrudniła. 3 tygodnie później, w ostatni dzień miesiąca zaniosłam wypowiedzenie. I uważam, że była to najlepsza decyzja w moim życiu.
Powiedziała mi jeszcze, że mój Mąż też nie wraca po 8 godzinach, ale od razu uciełam jej gadkę, że on pracuje na swoim a nie na kogoś za darmo... A pracownikom za nadgodziny płaci i to nie mało.
Pracę miałam po 2 dniach od złożenia wypowiedzenia.
Uważam, że trzeba szanować i siebie i innych.
Nauczyłam się tym bardzo dużo i aż nie wiem jak mogłam być tak naiwna i głupia.