Witam się z Wami ponownie dziewczyny! Może pamiętacie mnie jeszcze... wracam do Was pomalutku, a to dlatego ze niestety nie powiodło mi się z ciąża;( może przypomnę moja historie...
Rok i 7 mcy starałam się z moim partnerem o dzidziusia, aż w koncu w czerwcu br. ukazały się 2 kreseczki - nie mogłam w to uwierzyć! Niestety mój entuzjazm został szybko przygaszony... na pierwszej wizycie u mojej gin wyniki bety 22,6 i progesteronu 8,6 nie rokowały najlepiej. (Może już wtedy on miała racje) ale ja miałam nadzieje, modliłam się i czekałam, robiłam co jakiś czas betę - przyrastala ładnie- w głębi duszy się cieszyłam, cały czas myślałam, czy bd wszystko dobrze, stresowałam się
na kolejnej wizycie potwierdziła ciąże jednak, znowu nie miała dobrych wieści - wysłała mnie do szpitala z podejrzeniem ciąży pozamacicznej! O matko ;( znowu płacz i stres. Spędziłam tam 3 dni, na szczęście (w drugim dniu) pęcherzyk pojawił się w jamie macicy... uff jaka ulga. Zmieniłam lekarza. Po tygodniu wizyta u nowego gina, wszystko pięknie, ładnie - niestety zarodka nie widać (wg om 8tydzien ciąży) słowa lekarza, zeby powtórzyć betę po 48h powinna się podwoić w ten dzień było 4 tys. (To na drugi dzień 8 tys. powinno być) a u mnie niestety przyrosło tylko do 5161. Lekarz powiedział ze jeśli będzie niższa mam do niego zadzwonić. No i co 6.07 br. wysłał mnie do szpitala... były to moje najgorsze 2 dni... w piątek, dowiedziałam się ze pęcherzyk zoltkowy jest tak duzy jak pęcherzyk ciążowy - miał 6mm
wiec coś tu nie grało, w sobotę zas, ze ciąża obumarła;(( szok i niedowierzanie, płacz i rozpacz ;(( sprawdzili jeszcze betę 5188 urosła tylko o 20ml;(( odrazu tabletki dopochwowe na poronienie a po 6h miałam zabieg ;( nie wiedziałam co mnie czeka, a było to najgorsze przeżycie w moim życiu ten bol, skurcze, wymioty, biegunka- myślałam ze umrę ;(( nie zycze nikomu tego co przeszłam ;(( (może głupio to zabrzmi) ale jest jeden plus, nie było widać zarodka- może Dzieki temu właśnie jakos sobie radzę, trzymam się, choć jest ciężko- bo nie da się tego zapomnieć, ale myśle ze gorzej bylo by mi się pozbierać gdybym widziała, np. fasolkę z serduszkiem ;(( także dziewczyny myśle, ze pomalutku bede tu zaglądać i dołączę oficjalnie za jakiś czas, bo nie wyobrażam sobie życia bez Aniołka, chce się starać i mam nadzieje, ze niedługo będzie mi dana ponownie zostać mama... a tymczasem regeneruje się, bo cały czas krwawię i pomału dochodzę do siebie...