- Dołączył(a)
- 8 Maj 2010
- Postów
- 12 764
Ja rodzilam 18 grudnia... w szpitalu bylam wczesniej i idac do niego bylo sucho i nie specjalnie zimno....dzien po jak sie mała urodziła sypnelo tak sniegiem i trzasnelo mrozem że na salach wszedzie grzejniki sie zapowietrzyly a ze byla sobota nie bylo komu tego zrobic. Moj M jako jedyny odpowietrzyl mi grzejnik i moja sala byla bardzo ciepla az kazdy z personelu chcial tam wchodzic... wszyscy w bluzy pozapinani i noworodki opatulone kocykami masakra... a jak wychodzilam ze szpitala sniegu bylo po kolana szlam powoli bo sie balam ze sie przewroce i nie daj boze wroce na szycie podwozia a tego bym juz chyba nie znioslaPamiętam, jak rodziłam w lipcu młodszego syna... te upały wtedy były koszmarne do zniesienia. Najmniejszy ruch na końcówce i człowiek puchł i dyszał jak parowóz [emoji23]
Bratowa po dopplerze. chyba nie jest dobrze. nikt nic jej jeszcze za wiele nie powiedzial gin tez jeszcze wynikow nie widzial ale na 10 odcinkow badanych tylko 2 wydolne... ciekawe co dalej. maja dzis tez badac rozwarcie i podjac decyzje co z tym zrobic.
Ostatnia edycja: