Ja wcale nie uważam, że wszystko jest winą facetów, może źle to ujęłam :-) Masz rację, czasem to my jesteśmy zbyt nadgorliwe, jeśli chodzi o swoje dzieci, dlatego ja swojemu też czasem tłumaczę wiele rzeczy. Mój M nie jest ojcem Filipa, jak mały się urodził, to byłam sama, więc nie mam porównania, bo sama wszystko przy nim robiłam. Teraz jest tak, że Filip do wszystkiego woła mnie, ot tak z przyzwyczajenia i jest to czasem uciążliwe. M czasem jak się wkurzam, to mówi, że przecież Ciebie woła, nie mnie, a ja mu tłumaczę, że z takim podejściem, to zawsze będzie że wszystkim chodził do mamy, jeśli on nie będzie wkraczal "do akcji". My czasem odsuwamy facetów, ale oni robią dokładnie to samo.
Moja koleżanka urodziła dwa miesiące temu, jej mąż cały czas mówi jak to on się nie zajmuje małą, a ostatnio jak się z nią widziałam, to mi opowiadała, że owszem, weźmie ją rano, żeby ona się wyspala albo w nocy ją przyniesie do karmienia, ale jak mała płacze dłużej, niż 15 minut, to on zaraz ją oddaje "bo pewnie jest głodna", albo nie wie, co ma zrobić. Woli ogarnąć dom w tym czasie, a jak mała jest spokojna, to wkłada ją do lezaczka, bo nie wie co z nią robić.