No ciężki temat, ciężki... a akurat zajęcia na szkole rodzenia o szczepieniach opusciłam....
Wiem właśnie, że w wielu krajach jest to już standard, ale z drugiej strony, są to kraje o innym klimacie, tam zachorowalność na te choroby jest większa... osobiście nie znam nikogo, kto by w ostatnich latach na krztusiec chorował, więc wydaje mi się, że może też dlatego u nas to nie jest jeszcze obowiązkiem...
Z jednej strony jest to niby zupełnie bezpieczne, z drugiej lekarz sam nie powie "tak proszę iść, zalecam" więc jednak jakieś tam ryzyko powikłań poszczepiennych jest (boję się nawet zacząć czytać o tym), skoro lekarze odpowiedzialności brać za to nie chcą...
Z drugiej strony jak się nie zaszczepi, a dziecko zachoruje to też kaplica.... chociaż szczepienie w ciąży też nie daje 100% pewności, że dziecko nie zachoruje, no ale wtedy raczej przejdzie chorobę łagodniej...
Z trzeciej strony, nie rodzimy w okresie zachorowań więc może uda się choroby uniknąć do tego szczepienia w 6 tyg gdy jest to obowiązkowe... no ale skoro szczepienie malucha jest obowiązkowe, to czemu w ciąży miałoby coś mu grozić? No ale nadal jest ryzyko powikłań poszczepiennych...
No zgłupiałam...
Ja już w tej ciąży podjęłam raz decyzje o amniopunkcji, która jest obarczona dużym ryzykiem powikłań... i na szczęście jest wszystko ok... ale strach ogromny przez 3 tyg.... nie chce znowu się bać :-(
Gdyby było to u nas obowiązkowe to by było łatwiej, a tak jak dają możliwość to człowiek nie wie... moje rodzeństwo ma dzieci i szczepień w ciąży nie było i jest ok... no ale może jeśli można dziecko dodatkowo zabezpieczyć to warto?
Chociaż w sumie też, dostałam w ciąży antybiotyk, który według 3 lekarzy miał być dla mnie bezpieczny, a jednak dostałam uczulenia...
No i jak żyć...
A już byłam nastawiona, że tak, że idę we wtorek do lekarza i się zaszczepię... a teraz już nie wiem... tak czy siak, jakiej decyzji nie podejmę to będę musiała z nią żyć...