Margot a ja myśle że nie ma co przesadzać z takimi osądamy codo pieluch jak chemiczny syf. No bo jakby tak każdy miała patrzeć to tzreba by było dziecko w kuli ochronnej zamknąć i izolować od wszelkich chemicznych rzeczy itd.
Ja myżlę że eko one są i jak ktoś ma cierpliwość to proszę bardzo fajna rzecz, ale ja przy pierwszym dziecku nie mam zamiaru sie jakoś szczególnie naginać i choziaż z tym pójdę na łatwiznę a potem dzieciaka można bardzo szybko odpieluchować jesli się tylko chce - to akurat wiem z doświadczenia. A poza tym chce być normalną rozsądną mamą a nie zafiksowaną mamuśką na punkcie swojego dziecka i mam nadzieję, że plan wejdzie w życie
No zobaczymy jak mi pójdzie;-)
Mamba ale ja ani nikogo nie namawiam, ani nie potępiam tych, którym to nie pasuje
Po prostu napisałam, jakie argumenty są za (no bo są i przeciw, to jasne), a to jest jeden z nich, bo nie da się ukryć, że substancje chłonące wilgoć, które są w pieluchach, to jest rzeczywiście ciężka chemia i coraz częściej się słyszy, że może być szkodliwa... Może tak, może nie. W sumie to w gruncie rzeczy dość nowy wynalazek, więc w pełni konsekwencje będzie można ocenić, jeśli w ogóle, dopiero za kilkadziesiąt lat. Ja przy poprzednim dziecku stosowałam zwykłe pampki, i teraz też, jak pisałam, całkiem z nich nie zrezygnuję, tego sobie nie wyobrażam, a może się zdarzyć i tak, że te wielorazowe wściekną mnie szybko i machnę na nie ręką... ale po prostu chcę wypróbować coś, co wg mnie ma wiele zalet. Tyle.
A co do sfiksowanych mamusiek i chowania dzieci pod kloszem, to uwierz, że daleko mi do tego modelu
Jak też do modelu szalonej ekolożki, która pierze w orzechach, kupuje wyłączni eko produkty i brzydzi się czymkolwiek jednorazowym. Żyję jak większość. Ale staram się na zasadzie małych kroków i tego, co jest w moim zasięgu, bez fiksacji, działać też tak, żeby mieć na względzie także i biedną staruszkę ziemię, zasłaną miliardami plastikowych butelek, pampków i tak dalej. Bez popadania w paranoję na tym tle.
Tutururu wszystkiego naj dla Was
Charlois mnie też chodził po głowie poród w domu... Ale jednak gdzieś w głębi mnie jest jakiś cykor w tym temacie, a skoro tak, to nie ma to sensu. No, teraz jak się okazało, że moje dziecko to mały kolosik przypuszczalnie, to tym bardziej odsunęłam od siebie takie myśli... Pewnie łatwiej byłoby się zdecydować, gdyby w PL nie był to wciąż margines wszystkich porodów, tylko zwyczajna praktyka, jak w Holandii czy Skandynawiii. A u nas po porodzie domowym trzeba się nieźle nachodzić, żeby ci porobili wszystkie badania (np. przesiewowe badania słuchu), szczepienia itd. i często jeszcze nasłuchać złośliwości od personelu tych placówek. A na to też brak mi energii :-( Trochę szkoda, bo myślę, że to może być super piękne przeżycie.
Życzę Wam miłego wieczoru i słonecznej niedzieli, no i lekkiego porodu jeśli którejś wpadnie do głowy urodzić