reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Opowieści z porodówki ;-)

reklama
Oj Devi, jak ja bym chciała, żeby mój poród tak przebiegł jak Twój:-) Ale takie rzeczy to się chyba zdarzają 1 na 10000000 ;-) Super dzielna jesteś, gratuluję;-)
 
devi gratuluję udanego porodu. A instynkt na pewno się pojawi:) Mnie jak po porodzie położyli Lenkę na brzuchu to też jakoś szczęście od razu się nie pojawiło... A teraz kocham tą moją kruszynkę najbardziej na świecie:-)
 
Zgadzam się z Maggie, takie same odczucia miałam, a jak wróciłam do domu to poczułam po I ogromne spełnienie, a po II wielką, nieograniczoną miłość do Wiki i tak już zostało, także Devi nic się nie martw to normalne:-)
 
No to teraz kolej na mnie. Wszystko zaczęło się w niedziele.Już się dziwnie czułam i Kasiulka stała się mniej ruchliwa, co mnie dodatkowo niepokoił… W poniedziałek wcale nie był lepszy, zmniejszyłam dawkę luteiny, do tego biegałam non stop do toalety… brzuch mi się stawiał. Nospa już nie pomagała.. Powiedziałam do mamy, że czuje, że to już nie długo… do tego byłam zła na M, że tak późno wraca i nawet jak by się zaczęło to nie zdąży.. W nocy bolał mnie brzuch okresowo. Jak wstałam rano i poszłam do toalety zobaczyłam,że brudzę. Od razu pojechałam na IP ( jeszcze nie mogłam się dodzwonić ani do M ani do taty)tam podłączyli mi KTG (wyszło ok)zbadał mnie mój gin, akurat miał dyżur. Stwierdził, że mam rozwarcie na 1,7cm i zostawia mnie w szpitalu, żeby jeszcze o kilka dni opóźnić poród. Powiedział, że na pewno wyjdę do domu przed rozwiązaniem.

Na oddziale podawali mi 3 kroplówki plus leki rozkurczeniowe w tabletkach i zastrzykach. Reguralnie robili mi KTG. Później zbadał mnie inny lekarz bo nic nie pomagało a miałam uczucie, nacisku, parcia. Wyszło szyjka 1,7cm rozwarcia. Do 23 wszystko się uspokoiło i myślałam, że na tym się zakończy,myliłam się. Po 23 dostałam reguralnych skurczy, zawołałam położną i dostałam kolejny zastrzyk, a o 1:50 kolejne tabletki, nie pomogło. O 2 poczułam skurcz i dziwne ciepło myślałam, że to krew… zadzwoniłam po położną i za nim jeszcze przyszła chlupło ze mnie pożądnie, topiłam się. Już byłam pewna, że to wody i że się zaczęło. Spanikowałam trochę bałam się o Małą i trzęsłam się jak osika.Szybko zadzwoniłam do M. powiedziałam,że to już i był w 5 minut. Razem z położną zwieźli mnie na trakt porodowy i tam już się mną zajeli. Podłaczyli KTG (skurcze regularne) Zrobili ostatni wywiad, później cewnik, opaski na nogi, kroplówki. Jak zmierzyli mi ciśnienie to miałam 160/100 po chwili spadło do 150/80. Najbardziej, położne śmiały się z mojej temp. 35.2 jak to określiły trup.

Dość długo czekaliśmy na lekarza (nie mojego) nie był pewnyczy poród sn czy cc. Jednak po bardzo bolesnym badaniu, stwierdził, że tniemy.Całe szczęście po skurcze się nasilały. M. był cały czas ze mną. Zaniósł mnie na stół operacyjny i wyszedł. ale w drodze wyjątku był w drugim pomieszczeniu. W sumie na trakcie leżałam2 godziny. Później na sali w kuli mi się w kręgosłup i się zaczęło.Po chwili usłyszałam już płacz mojej Niuni , niesamowite uczucie, łzy same mi leciały. Pokazali mi Kasię ucałowałam Ją w główkę i zabrali. Mnie poszywali i zabrali na 12g .

W sumie nie było źle, strach ma wielkie oczy. Miałam kryzys w 2 dobie bo moje nogi odmawiały współpracy, ale jest już ok. Poza tym strach o Małaą była w inkubatorkuprzez 24h, później wyciągnęli Ją na dwie godziny do łóźeczka, a że dobrze sobie radziła to wróciła do mnie. Sam pobyt w szpitalu wspominam super, opiekę też.Wzbudzałam sensacje bo byłam 1 dziewczyną na wózku, w naszym szpitalu, która urodziła. I to zdrowe dziecko.

Na drugi dzień po CC mój gin przyszedł i szerokim uśmiechem powiedział: „Pani Marto ja wiedziałam, źe pani lada dzień urodzi, wyglądała pani „porodowo” i dlatego panią zostawiłem”

Wiecie co bez zastanowienia przeżyła bym to ponownie, warto było. Kasia jest cudowna i spokojna. Budzi się tylko jak jest głodna i mamokro. Ja czuje się taka spełniona i dumna, wiecie co mam na myśli, ale nie do końca umiem to opisać...
Pokazałam wszystkim, że mimo niepełnosprawności też można zostać Mamą

Podsumowując:

Kasia urodziła się 03.08.2011
Godzina 04:27
36/37tc
Waga 2450g
Wzrost 50cm
10 skali apgar
Poród cc

Możecie dopisać brakujące dane, a później wyśle jeszcze zdjęcie Kasi :-)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry