josia
Mama Josia
Dzieki dziewczyny. Pewnie podobnych historii w nadchodzacym czasie bede miec wiecej...
ja zabobonom tesciowej przytakuje "tak, tak oczywiscie". Za miesiac lece do polski na 18tke brata a nie powinnam "bo mnie wytrzesie w tym samolocie" - jak powiedzialam, ze bardziej trzesie w samochodzie , to jest to oczywiscie nie prawda. spytalam tez, ze przeciez chciala zebysmy przylecieli kupic Jackowi garnitur, i latac zeby zalatwiac slub w Polsce - to powiedziala, ze to co innego. Na 18tke powinien jechac Jacek jako delegat. Ale oczywiscie chodzi o to zeby to ON w ogole przylecial do PL.
Jak na razie staram sie nie myslec i nie klocic. Reaguje jak przegnie - w weekend stwierdzila, ze jak garnitur do slubu jej sie nie spodoba to musimy isc z nia i kupic nowy. Jacek stwierdzil ze ja pogielo i sie rozlaczyl. No i Jacek musi zapuscic wlosy do slubu (normalnie jest krotko obstrzyzony), wiec mu juz zapowiedzialam, ze dzien przed przylotem rodzicow idzie sie ciac, zeby nie zdarzylo urosnac
Co do dziecka sie nie slucham. Rozmawialam ze znajoma psycholozka i powiedziala, ze pod zadnym pozorem mam nie pozwalac tesciowej (czy wlasnej matce) na opieke nad dzieckiem. Chca pomoc, to jak bedziemy w PL moga poprac i poukladac ciuszki, ewentualnie wyjsc na spacer. Zadnego karmienia, przewijania czy kompania. A jesli uslysze, ze cos robie zle - mam mowic, ze to jest moje dziecko. jesli palnie jakas glupote w stylu, ze "zagroze dziecku" albo nie bede umiala wychowac, powiedziec, zeby pamietala, ze bez zgody obojga rodzicow dziecko Irlandii nie opusci. Psycholozka podala nawet przyklad dziewczyny, ktora w momencie wizyty tesciowej w Irlandii (przyleciala na tydzien bo synowa nie chciala latac z dzieckiem do PL) pojechala w odwiedziny do kolezanki. Nie chodzi tu o pokazanie kto ma wladze. Powiedziala, ze i tak jestem wygrana, bo Jacek bardzo mnie kocha i bardzo zalezy mu na dziecku. Kazdy zdrowy na rozsadku mezczyzna pojdzie - jak nie za zona - to na pewno za dzieckiem.
Najgorsze w tym jest to ze tesciu sie w ogole nie wtraca. nie dziwie sie mu bo ma ta babe na codzien. I jesli zareaguje bedzie mial gadane przez nastepne lata. Wie doskonale, ze tesciowa robi zle, ale dla swietego spokoju milczy... Moja matka jako, ze jest taka sama jak tesciowa - mowi, ze powinnam jej ustepowac. Jak chce cos kupic, zrobic - pozwolic. Bo to jego matka. a syn zawsze wybierze matke...
Ogolnie nie chce sie znizac do jej poziomu i pokazywac kto rzadzi. bo to nie o to chodzi. Ja bym ta kobiete chciala szanowac, jako matke mojego meza. Ale tez prostu chce miec pewnosc, ze sporbowalam wszystkiego zanim podejme jakiekolwiek bardziej drastyczne srodki.
ja zabobonom tesciowej przytakuje "tak, tak oczywiscie". Za miesiac lece do polski na 18tke brata a nie powinnam "bo mnie wytrzesie w tym samolocie" - jak powiedzialam, ze bardziej trzesie w samochodzie , to jest to oczywiscie nie prawda. spytalam tez, ze przeciez chciala zebysmy przylecieli kupic Jackowi garnitur, i latac zeby zalatwiac slub w Polsce - to powiedziala, ze to co innego. Na 18tke powinien jechac Jacek jako delegat. Ale oczywiscie chodzi o to zeby to ON w ogole przylecial do PL.
Jak na razie staram sie nie myslec i nie klocic. Reaguje jak przegnie - w weekend stwierdzila, ze jak garnitur do slubu jej sie nie spodoba to musimy isc z nia i kupic nowy. Jacek stwierdzil ze ja pogielo i sie rozlaczyl. No i Jacek musi zapuscic wlosy do slubu (normalnie jest krotko obstrzyzony), wiec mu juz zapowiedzialam, ze dzien przed przylotem rodzicow idzie sie ciac, zeby nie zdarzylo urosnac
Co do dziecka sie nie slucham. Rozmawialam ze znajoma psycholozka i powiedziala, ze pod zadnym pozorem mam nie pozwalac tesciowej (czy wlasnej matce) na opieke nad dzieckiem. Chca pomoc, to jak bedziemy w PL moga poprac i poukladac ciuszki, ewentualnie wyjsc na spacer. Zadnego karmienia, przewijania czy kompania. A jesli uslysze, ze cos robie zle - mam mowic, ze to jest moje dziecko. jesli palnie jakas glupote w stylu, ze "zagroze dziecku" albo nie bede umiala wychowac, powiedziec, zeby pamietala, ze bez zgody obojga rodzicow dziecko Irlandii nie opusci. Psycholozka podala nawet przyklad dziewczyny, ktora w momencie wizyty tesciowej w Irlandii (przyleciala na tydzien bo synowa nie chciala latac z dzieckiem do PL) pojechala w odwiedziny do kolezanki. Nie chodzi tu o pokazanie kto ma wladze. Powiedziala, ze i tak jestem wygrana, bo Jacek bardzo mnie kocha i bardzo zalezy mu na dziecku. Kazdy zdrowy na rozsadku mezczyzna pojdzie - jak nie za zona - to na pewno za dzieckiem.
Najgorsze w tym jest to ze tesciu sie w ogole nie wtraca. nie dziwie sie mu bo ma ta babe na codzien. I jesli zareaguje bedzie mial gadane przez nastepne lata. Wie doskonale, ze tesciowa robi zle, ale dla swietego spokoju milczy... Moja matka jako, ze jest taka sama jak tesciowa - mowi, ze powinnam jej ustepowac. Jak chce cos kupic, zrobic - pozwolic. Bo to jego matka. a syn zawsze wybierze matke...
Ogolnie nie chce sie znizac do jej poziomu i pokazywac kto rzadzi. bo to nie o to chodzi. Ja bym ta kobiete chciala szanowac, jako matke mojego meza. Ale tez prostu chce miec pewnosc, ze sporbowalam wszystkiego zanim podejme jakiekolwiek bardziej drastyczne srodki.