reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mieszkanie i relacje z Teściami

Mucha poniekad masz racje i tez patrze z tej strony sytuacje ale ja jak z czegos korzystam od nich to o to dbam okazuje wdziecznosc i pytam a jedne co teraz nas laczy jest pralka wierz mi ze gdybym miala gdzie wcislabym swoja zeby calkowicie sie odciac ale jakbysmy sie taak rozdrabniali na wszystko wypominania nie bylo by konca z obu stron ....a biora samochod bez uprzedzenia akurat wtedy kiedy ja go potrzebuje nie bede za kazdym razem sie tlumaczyc ze musze gdzies jechac zalatwiac i mam jakies plany ja zyje swoim zyciem wiec nie inetreusje mnie to co oni sobie zaplanowali jesli chca to niech planuja po uprzedznim zapytaniu czy nie potrzebuje auta...
 
reklama
teraz jest tak dziecka jeszcze nie ma a ju maja wobec niego takie plany ze zatsanawiam sie czasem czy to ja zostaje mama czy oni,

skad ja to znam... :( tylko, ze u nas to tesciowa uwaza, ze my sobie nie poradzimy, juz nie pamietam czy pisalam to wyzej, ale ona uznala, ze powinnam dziecko wyslac do Polski, do niej, bo my sobie z wychowaniem nie poradzimy. Teraz mamy kupione mebelki, lozeczko (uzywane, ale prawie jak nowe), ubranka od znajomej po jej synku - jak to uslyszala - to rzucila tylko - "ja wam kupie nowe". Powiedzialam, stanowczo, ze nie wyrazam zgody i jesli kupi to ja sie tego pozbede. stwierdzila, ze nie zabornie jej kupic wnuczkowi przentow. powiedzialam, ze moze mu kupic zabawki albo ubranka, ale pod zadnym warunkiem nie bedzie wymieniac rzeczy, ktore kupilismy my - JEGO RODZICE. a J. powiedzialam, ze bylo mi bardzo przykro jak to uslyszalam.


sagaa, jedyne co moge ci poradzic to zrobic wszystko, zeby mieszkac samemu. wiem, ze latwo to mowic, ale... druga sprawa, jesli juz bedziecie mieli swoje mieszkanie NIGDY nie wreczaj kluczy, bo skonczy sie tym, ze tescie "przeniosa" sie do was.

Reasumując droga Sagoo masz dwa wyjścia : zaakceptować zachowanie teściów

Taycia - nie, nie i jeszcze raz nie!

Mam przyklad na kuzynce. Mimo ze mieszkala w USA ciotka latala co pol roku na pol roku, przez jej wtracanie, mieszanie, ciagle telefony i podejmowanie decyzji za kuzynke doprowadzilo do rozpadu ich malzenstwa... ciotka postawila na swoim: kuzynka wrocila do PL, jej maz jest nadal w stanach, a dziecko wychowuje sie bez ojca.

porozmawiaj ze Swoją połóweczką, niech Cię w tej rozmowie z teściami wspiera.

to najwazniejsze. Moj J. zaczal sie wstawiac za mna. ostatnio nawet tesciowej powiedzial, ze "jesli sie bedzie przed kimkolwiek tlumaczyl, to bede JA, jego przyszla zona, a na pewno nie ona". J. coraz czesciej opowiada sie za mna, tesciowa konsekwetnie obraza sie na mnie, J. zostawia w spokoju.



a my sie szykujemy do slubu (26maja!) i przyjscia na swiat naszego Adasia (19sierpnia!):
- tesciowa chce kupowac J. nowy garnitur jak jej sie nie spodoba ten co razem kupilsimy.
- ma nadzieje, ze ja mam porzadna sukienke - cokolwiek przez to rozumie.
- dlaczego slub jest po angielsku?! (mieszkamy w Irlandii i slub jest tutaj)
- dlaczego obiad jest w restauracji, bysmy byli w polsce to by ZROBILA slub w lokalu, dla wszystkich- z porzadnym jedzeniem, w porzadnym miejscu - nawet nie wie ile nerwow zajelo mi znalezienie lokalu, ktory wygladem i menu moglby jej odpowiadac choc troche...
- mam nie miec na szyi perel, czy innego wisiorka bo dziecko owinie sie pepowina
- mam nie palic swiec i nie patrzec w plomienie bo dziecko bedzie mialo ogniste plamy
- mam wywalic psa do ogrodu, bo ona go w domu nie zaakceptuje - w moim domu!
- wymyslila tradycje, ktora mowi, ze jak rodzi sie wnuk to babcia od strony ojca mebluje pokoik i kupuje wozek - a to dlatego ze nie zgodzilismy sie na kupienie przez nia tych rzeczy, kiedy dowiedziala sie ze juz je mamy odkupione od kogos.
- dziecko MA MIEC obywatelswto polskie, nie irlandzkie
- dziecko MA MIEC OPIEKUNKE - zadnych przedszkoli bo bedzie chorowac - ona daje na to pieniadze
- mam kupowac TYLKO NOWE rzeczy
- mam wywalic psa bo dziecko na pewno bedzie chore
- mamy dzwonic jesli gdzies wychodzimy czy jedziemy - bo ona sie denerwuje
- mam nie brac tabletek dla kobiet w ciazy - bo zaszkodze dziecku
- mam sama gotowac (ona by gotowala J,) a nie kupowac pakowane mieso - bo to nie zdrowe
- mam nie pic tyle sokow (nawet jesli sa naturalne) - bo szkodza dziecku. mam nie pozwolic ich pic J.
- J. nie powinien sie bawic z psem - za kazdym razem jak jestesmy na skypie, ja specjalnie wolam Kazia, i Kazio szczesliwy wskakuje na nas i lize po twarzy - tekst tesciowej - "zostaw psie mojego synka!"
- nie powinnam leciec na 18tke brata bo zaszkodze dziecku. ale powinnismy przyleciec na swieta do nich - bo co to TYLKO brat przeciez.
- na moje stwierdzenie, ze nie zrobie nic co by moglo zaszkodzic MOJEMU dziecku - powiedziala: "nie jestem tego taka pewna"
- powinnam lepiej dbac o J. bo ona by dbala
- nie powinnam mu pozwolic chodzic z chlopakami na piwo - bo ona sie denerwuje jak on wychodzic
i duzo, duzo wiecej...


ostatnio przegiela, kiedy mi i J. zebralo sie na amory i przez przypadek zadzwonilam do... "mamusi", zamiast sie rozlaczyc - wisiala na telefonie ok 5 min, podczas gdy my swintuszylismy...


najpierw obrocilam to w zart, ale kiedy oddzwonila i bezczelnie spytala: "co robicie? wybuchla awantura, powiedzialam J. ze albo cos z tym zrobi, albo dojdzie do tego, ze zostane samotna matka z dzieckiem, bo nigdy sie nie zgodze na to zeby ta kobieta zrujnowala mi zycie, tak jak to probowala zrobic moja matka. powiedzialam rowniez, ze chce zeby wiedzial ze to jest ostatnia tego typu rozmowa, nastepnym razem powiem mu zeby wybral: albo zrywa z nia kontakt (zakaz telefonow, wizyt), albo zycie ze mna.

i wiem ze do takiej rozmowy dojdzie. bo moja tesciowa jest chora, jest chora na milosc do swojego syna, a z tym niestety sie nie wygra... ona bedzie rozpier*alac nasze zycie (przepraszam za wyrazenie) dotad dopoki on jest przy mnie - nie przy niej.

zgodzilam sie na jej przyjazd na 3tyg, kiedy Maly sie bedzie rodzic. i to tylko dlatego, zeby pokazac J., ze sie staram. ze ze swojej strony robie wszystko zeby bylo w miare normalnie. ale nie wiem czy dobrze zrobilam. i nie wiem jak to odkrecic... mam tylko nadzieje, ze przy okazji slubu, powie lub zrobi cos, co da mi silny argument na zmiane decyzji.

i jedyne co wiem, a czego jeszcze nie powiedzialam J. to, to, ze gdybym wiedziala, jaka jest jego matka NIGDY nie bylibysmy razem.

wiec czasami nawet nie pomaga to, ze sie mieszka ponad 2000km od tesciowej. i nie wyobrazam sobie mieszkac z nia w jednym miescie, tej samej ulicy, a tym bardziej pod jednym dachem... i naprawde doskonale rozumiem i trzymam kciuki za wszystkie dziewczyny, ktore maja podobne sytuacje.
 
Joasia- tak trzymaj dziewczyno, matka musi znać swoje miejsce w szeregu inaczej daje się ciche przyzwolenie na takie zachowanie. Moja teściowa też próbowała mi układać wszytko ale nie dałam się. Powiedziałam stanowcze nie i zanim powiedziałam "Tak" mojemu mężowi musiał wybrać. Teraz utrzymujemy poprawne stosunki- tolerujemy się ale ciągle muszę dbać żeby była zachowana hierarchia w moim własnym domu. Mąż mnie wspiera i to się liczy.
 
pff, zabrakło mi słów, ja to w porównaniu do Ciebie Josia to mam dobrze mimo, że z nią mieszkam:-D
Wytrwałości życzę przez te 3 tygodnie jak przyjedzie, bo widzę, że będziesz jej potrzebować! ;-)
 
Josia porownujac Twoja sytucje do mojej masz sie gorzej .... jest mi z tego powodu bardzo przykro mam ten kofrot bo moja poloweczka jest za mna mielismy taka sytuacje po slubie tesciowa pokazala taka zazdrosc i takie swoje zachowania ze masakra po slubie wszytsko bylo po co to po co tamto patrzala co kupowalam doslownie wchodzila w reklamowki dlaczego obiadu nie robie mezowi nie dbam itp z racji tego ze maz jest kierowca nie mial tyle okazji do przylapania ja na tym zachowaniu przed urodzinami meza powiedzialam zeby przyjzal sie i posluchal swojej matki najpierw stwoerdzil ze przesadzam ale jak "siadla na niego" z pytaniami wtracaniem sie itd raz stanowczo na nia ryknal powiedzila ze bedzie tak jak my chcemy a nie ona i ma sie skonczyc pytac bo wiele rzeczy nie dotyczy jej i nie powinna sie nimi interesowac ale to tylko jedna rzecz w innych przewaznie meza nie ma i ja musze wszytsko znosic sama no ale coz zycie....pozyjemy zobaczymy poki co staram sie jak najmniej miec z nimi cokolwiek wspolnego ....
 
po ostatniej awanturze z J. mi pozostal jeszcze tylko jedno wyjscie - kupic mu nowa karte SIM i kazac zmienic numer. tylko, ze uwazam, ze to ostatecznosc, bo mimo wszystko jest jeszcze jego ojciec, dobry czlowiek, ktory sie nie chce wtracac - bo wyobrazam sobie co on musi miec w domu...

Na razie staram sie J. "wytykac" jego przywiazanie do mamy, za kazdym razem kiedy przejawia "checi" powiedzenia jej co i jak. zaznaczylam, ze nie bede sie wachac robic tego przy znajomych, obcych - kimkolwiek. tym bardziej, ze wiem, ze tego nie lubi.

slub za 10 dni. rodzice przylatuja juz w sobote. Zobaczymy jak to bedzie..
 
Josia- jedyne co mogę Ci powiedzieć to to,że na Twoim miejscu cieszyłabym się bardzo ,że ONA jest tak daleko od Was :-)
 
reklama
my po slubie juz. ogolnie zadowolona. ale nie obylo sie bez "lekkich" spiec.

1. sukienka "taka sobie, ewentualnie moze byc"
2. garnitur, nie taki slaby gatunkowo ("ale co to jest? co to ma byc? takie liche takie. jak to bedzie wygladac?!")

takze ogladanie strojow slubnych zakonczylo sie awantura.

tak samo jak przymierzanie garnituru dzien przed slubem: za maly, Jacek wygladal tragicznie, co to w ogole jest. jak to lezy. powinien leciec do PL ONA by uszyla porzadny. powiedzialam ze jak chce to sklepy sa jeszcze otwarte na pewno zdarzy. skonczylo sie awantura (o co mi chodzi?!)

w dzien slubu miala mine jak na sciecie. mam juz czesc zdjec i znajome sie pytaja co ja tesciowej zrobilam. na kazdym zdjeciu patrzy na mnie jakbym jej syna zabila. nie wiem czy to nienawisc ale napewno zawisc i zazdrosc.

nie powinnam przebywac z psem - dziecko bedzie chore. za duzo mleka pije (szklanka dziennie) - dziecko bedzie chore, za duzo sokow - dziecko bedzie chore. bo ona wie i zna ze dzieci sie chore rodza. powiedzialam, ze nie zycze sobie, zeby w ten sposob mowila i ze w przeciwienstwie do niej ja wierze ze mojemu dziecku nic nie bedzie. i nie zamierzam przelezec calej ciazy i chowac sie przed swiatem tylko dlatego ze ona lubi wymyslac problemy, ktore "na pewno beda". powiedzialam ze moje dziecko bedzie sie tarzac po podlodze, w trawie piasku, bawic z psem i zyc jak inne dzieci. to uslyszalam: "to w takim razie bedzie Wam trzeba to dziecko zabrac". :shocked2: na jej nieszczescie uslyszal to J., no i skonczylo sie awantura, placzem z jej strony i szybko rzuconym "przepraszam".

uzgodnilismy z J. ze przyjedzie jak bedzie sie maly rodzil. nie podoba mi sie to zupelnie, ale stwierdzilam, ze skoro moja Matka nie moze (nie chce) to dobrze bedzie miec chociaz ja. Bede prosila J. zeby z nia porozmawial i ustali zasady jak to ma wygladac. zobaczymy...

ale i tak podobalo mi sie powitanie Tesciowej z J. na lotnisku: "moj syneczek, moj maly syneczek." polaczone z tarmoszeniem za policzki. kiedy J. sie w koncu wyrwal - poszla za nim i powtorzyla cykl jeszcze raz...fajnie by to wygladalo gdyby J. mial 4 lata nie 34. cala kwintesencja "tesciowosci" :D ja oczywscie w podobny sposob witam sie obecnie z J. jak wraca z pracy (zeby go powkurzac), sie troche obraza, ale mowie, ze skoro swojej mamie pozwala to ja chyba tez moge? :D
 
Ostatnia edycja:
Do góry