reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mieszkanie i relacje z Teściami

Nie zgadzam się z taycią, że jednym z dwóch wyjść jest zaakceptować zachowanie teściów. Zgadzam się co do konieczności wyprowadzki ale z tego co piszesz sagaa to będzie z tym na chwilę obecną bardzo ciężko. Nie wiem, może ja tak mam, tak mnie wychowano ale sądzę, że powinnaś porozmawiać o tym najpierw z mężem (aby potem nie był zdziwony, uprzedzić go) a potem poprosić na rozmowę teściów i wyjaśnić, że jesteś wdzieczna za mieszkanie ale to nie znaczy, że nie masz prawa do prywatności, do włąsnego zdania i mieszkasz z nimi nie dlatego, że chcesz im uprzykrzać życie ale dlatego, że sytuacja Was do tego teraz zmusza. Jeżeli nie postawisz sprawy jasno, co jest Twoje, co można robić i nie poruszysz kwestii bąbla w Twoim brzuchu to sytuacja będzie wg mnei się zaogniać, Ty będziesz coraz bardzie sfrustrowana. Ja też mieszkałam z mężem i moimi (tu trochę inna sytuacja) rodzicami. I wiem, że fakt, iż mój, już ex małżonek, jest teraz miom ex jest po części spowodowana tym, że moi rodzicie chcieli aby on żył wg ich reguł. Sądzę, ze gdybyśmy mieszkali osobno bądź jasno określili, że mają uszanować naszą prywatność, sprawy mogłyby się potoczyć inaczej. Ale najpeirw porozmawiaj ze Swoją połóweczką, niech Cię w tej rozmowie z teściami wspiera. Trzymam kciuki, że wszystko sę jakoś ułoży. I nie obwiniaj ani siebie ani ich za zaistniałą sytaucję. jesteście róznymi ludzmi, macie inne potrzeby, inne spojrzenie na życie. Nie ejst łatwo wypracować kompromis ale należy spróbować a nie zaciskać zęby i ciągle chodzić z nosem na kwintę bo to szkodzi i Tobie i maleństwu i Twojemu związkowi.
 
reklama
No nieciekawa sytuacja...:baffled: Mieszkanie z teściami jest zawsze trudne, wiem to z własnego doświadczenia. My mieszkaliśmy tak przez pół roku po ślubie. Mojemu mężowi nie spieszyło się na swoje, jemu taka sytuacja była jak najbardziej na rękę, bo nie dość że wszystko robiła za nas jego mama( gotowanie, pranie itd.) to jeszcze za nic nie musieliśmy płacić. Nie mogę narzekać na teściów bo to sympatyczni i niekonfliktowi ludzie, zawsze starali się żebym czuła się u nich jak u siebie, ale ja jakoś nie mogłam się przystosować... Po pół roku wkurzyłam się i to nie na teściów tylko na męża, bo umowa była taka że jak najszybciej po ślubie się wyprowadzamy, tymczasem jemu było wygodnie tak jak było i przestał szukać mieszkania. Dlatego wyprowadziłam się z powrotem do rodziców... No i stał się cud bo wtedy w ciągu miesiąca kupiliśmy mieszkanie choć wcześniej żadne mu nie odpowiadało. Fakt, teraz klepiemy biedę (ja nie mam pracy), mieszkanie jest małe, ale i tak wolę mieszkać tu niż z teściami (przy całej sympatii do teściów).
Wyjścia zawsze są dwa: albo zacisnąć zęby i nauczyć się jakoś żyć z rodzicami męża (choć czasem wydaje się to niemożliwe), albo znaleźć coś swojego ale wtedy oglądasz każdy grosz pięć razy zanim go wydasz. Tak czy tak źle :confused2:
 
Sagaa współczuję bardzo sytuacji i nie zazdroszczę. Zgadzam się z Dominic, że trzeba próbować delikatnie aczkolwiek stanowczo wyznaczać teściom granice...prosic o pukanie do drzwi przed wejściem, ustalić, że pytają Ciebie gdy chcą zabrać samochód itd. To na pewno nie będą łatwe rozmowy i pewnie jedna nie wystarczy, ale to z reguły uzdrawia stosunki, bo Wasze oczekiwania stają się jasne. No i ważne by mąż brał w tych rozmowach czynny udział, żeby rodzice wiedzieli, że stoi po Twojej stronie i że też od nich wymaga.
Jeśli nie ma mozliwości wyprowadzenia się, trzeba walczyć o lepsze relacje. A gdy się mówi otwarcie, ale kulturalnie co drażni i jest denerwujące, to jest szansa, że inni to uszanują i tego bardzo Ci zyczę. Jak się pojawi maleństwo, to też lepiej od razu wyznaczyć granice, uprzedzic o tym, że jak poprosisz by dzisiaj Cię nie nachodzili, bo cos tam, to niech się nie obrażają, tylko to uszanują. Sagaa nie poddawaj się, tylko walcz razem z mężem o swoje, bo warto próbować. Nie masz nic do stracenia.
 
DZIEKUJE WAM Z CALEGO SERCA;*
szczerze bylam przekonana ze pojedziecie mnie i ze to ja jestem nie fair....Chcialabym z nimi porozmawiac normalnie ale nie idzie oni zaraz odbieraja wszystko inaczej... boli mnie jeszcze jedna rzecz moi rodzice nie sa idelni moglibysmy tez zamieszkac u nich ale u mie jest bardziej skomplikowana sytuacja wiec z dwojga zlego wybralismy tesciow ale moi rodzice sa o wiele biedniejszi i starsi z wiekszym doswiadczeniem nigdy nie mielismy luksusow a raczej odliczanie dni do wyplaty i splacanie dlugow ale teraz gdy moi rodzice w koncu do czegos dochodza w miare mozliwosci< ojciec zasilek przedemeytalnmy, mama niska emerytura maja ok 1400 zl na miesiac> pomagaja nam na kazdym kroku do wesela dolozyli ok niecale 2000 do tego po 5000 dostalsimy od kazdych z rodzicow, tescie nawet o tym nie wiedza ze nam dawali na boku bo to nie ich sprawa < w ogole przy weselu tesciowa byla obrazona ze nie chcielismy jej pomocy, n weselu robila nam akcje w stylu ze zostawiamy ja sama porzy stole a chodzimy bawic sie ir ozmawiac ze swoimi goscmi> ale mieslimy wszytsko poukladane po swojemu i nie pozwolilismy se wtracac przedstawilismy ze jak bedziemy czegos potrzebowac to damy znac ale widac ze skutkiem miernym dotarlo do niej, moi rodzice kupuja malemu wozek< dawaja ok 1200 zl> kiedys tesciowa pytala ile kosztuje lozeczko itd a ja ze zde wszytskimi *******ami typu posciel materac szuflada gdzies 500 zl wiec wywalila z teksetm zeby chrzestni kupili cos wczesniej i ze na chrzciny da nam przed urodzeniem malego zebysmy mogli cos kupic do wyprawki.. nie powiem bylam w szoku... Oni maja ok 3000 na miesiac my placimy za gore maja jednego syna na utrzymaniu ktory ma 18 lat i chodzi na praktyki i taki tekst oni nie maja nawet jeszcze 50 lat to bedzie ich pierwszy wnuk... bylo mi i jest bardzo przykro...;-(jest wiele sytuacji moglabym codziennie ich na peczki wymieiac ale nie ma sensu .. c do mieszkania tez wybralismy takie wyjscie bo dzialka jest niedaleko ich i blizej bedzie do budowy bo mamy taki zamiar ale teraz w tej trudnej sytuacji musimy uzbroic sie w cierpliwosc poniewaz moja maz jest na etapie zmiany pracy ma problemy w swoej obecnej i miejmy nadzieje trafi do lepszej co pozwoli na szybkie wybudowanie czy jakis kredyt i uciekanie stad, mialam zle relacje ze szwagierka odkad udostepnila nam swoj pokoj i sie wyprowadzila nasze stosunki sa wzorowe wiem ze tak bedzie z moimi tesciami ale to dopiero zdarzy sie za kilka lat....AHA I NAJWAZNIEJSZE W TYM WSZYSTKIM JEST TO ZE MOJ MALZONEK IDZIE ZA MNA JAK W OGIEN :-)
 
AHA I NAJWAZNIEJSZE W TYM WSZYSTKIM JEST TO ZE MOJ MALZONEK IDZIE ZA MNA JAK W OGIEN :-)
Tym bardziej uważam, że musicie (Ty z jego wsparciem) wyznaczyć delikatnie acz stanowczo pewne granice; wyjaśnić, jak mało komfortowo czujesz się w pewnych sytuacjach kiedy to, np. wchodzą bez pukania czy rozporządzają Twoimi rzeczami. To nie będzie łatwe zadanie ale i ja i młody zaciskamy nasze piąstki za Ciebie.
 
sagaa31 współczuje całej sytuacji i doskonale cię rozumiem. Ja mieszkam z teściową...
I naprawdę doceń to ,że mąż jest po Twojej stronie bo mój np. woli siedzieć cicho niż jak on to mówi ' wszczynać awantury'. Ja powoli uczę się stawiać na swoim... Mieszkam już z nią 2 lata i w sumie dopiero teraz zaczynam jej mówić ,że coś mi się nie podoba... wiem,że to trudne ale postaraj się w miarę grzecznie ale stanowczo przeciwstawiać się temu co ci się nie podoba. A jak wypomina Wam ,że nie płacicie czynszu to zaproponuj jej,że albo zaczniecie płacić albo ona przestanie o tym mówić. Na pewno na początku będą się obrażać , tak było u mnie i przez to nie chciałam się odzywać ale Ty też masz się tam czuć jak u siebie w domu i nie zawsze musisz się wszystkiemu podporządkowywać.
Wiem jak to jest trudne jak w dorosłym wieku trzeba zamieszkać co tu nie mówić z obcymi ludźmi dlatego obydwie strony powinny szanować swoje zdanie,swoje przyzwyczajenia... I niestety nikt nie zgadnie jakie są nasze oczekiwania dlatego należy jasno je sobie nawzajem określić....

A tak z innej beczki to wzięliśmy ślub a ja dalej mówię do teściowej "Pani"... Jakoś nie potrafię inaczej....
 
Maggie78 ja, gdybym była żoną mojej połowy (może kiedyś, jeszcze nam to nie w głowie), też nie mówiłabym do jego matki "mamo". Ja mam już moja kochaną mamę i nie rozumiem dlaczego poprzez ślub nagle moja teściowa ma też być nazywana tak jak najważniejsza kobieta w moim życiu. I nie pisze tego dlatego, że jest jakaś tam zła ale dlatego, że mamę ja mogę mieć tylko jedną, innej mieć nie chcę:-)
 
SAGAA wspolczuje sytuacji, ale zgadzam sie z DOMINIC, trzeba sprobowac porozmawiac z tesciami wlasnie o tych "granicach"- tzn czego Ty oczekujesz (np prywatnosci i decydowania za siebie i za dziecko, bo domyslam sie ze beda jazdy wlasnie o to co dziecko ma zalozyc, co jesc, kiedy spac itd), zapytaj oczywiscie tez czego oczekuja oni, przy takich rozmowach (pod warunkiem ze sie otworza, ale tu musi troche moze maz "popracowac " nad swoimi rodzicami zanim Ty bedziesz z nimi rozmawiac) moze sie wyjasnic pelno spraw i niedomowien...
BARDZO WAZNE ZE MAZ STOI ZA TOBA MUREm, musisz to wykorzystac!
no i zaproponuj im mala sumke (jesli na razie nie mozecie wiekszej) za wynajem (bo cos czuje ze to moze byc sporym ciernien w oku tesciow i moze dzieki propozycji cos im sie przestawi)...

co do auta, to tez wyjasnij jego uzywanie przez tesciow, i moze czasem spojrz lagodniej, jak tak lubia to auto to niech go uzyja, trzeba pojsc na kompromis troszke..i moze wtedy oni sie troche zreformuja...trzymam kciuki za WAS!!!
 
Mggie u nas w domu bylismy nauczeni ze do tesciow sie mowi mamo , tato i mowilabym tak gdyby to byli inni ludzie wiadomo ze mame i tate ma sie tylko jednych ale po prpostu sie tak przyjelo i mnie jakos to nie przeszkadza. Na dzien dzisiejszy mowie do tesciow po imieniu i nie zamierzam tego zmieniac, i tez chwile dluzej mowilam po slubie Pani ale mnie upominali i sie przyzwyczailam;-)
Susumali ale z tym autem nie dam sobie tak bo lubia, oni najpierw uwazaja ze to wygoda i auto im niepotrzebne, jak mielismy problemy finanoswoe kazali sprzedac a teraz to wykorzystuja, skoro maja auto syna niech sobie nim jezdza a mojemu niech dadza spokoj oni nic w tym aucie nie robia tylko ja wiec ciezko mi tak z lekkoscia uzyczac im mojej kaczuszki....
dziekuje za tak wielki odzew na prawde duzo mi day wasze porady teraz poczekam chwile i na pewno cos z tym zrobie jak wykombinuje oby tylko nie zrobic czegos gorzej
 
reklama
sagaa31, domyślam się, że nie czujesz się komfortowo mieszkając z nimi i jesteś w kropce, ale myślę, że trochę za bardzo gniewasz się o samochód, że go 'zużywają'. Jeśli nie jest to tak, że planujesz gdzieś jechać i nagle okazuje się, że samochód nie stoi pod domem, to chyba tragedii nie ma. Rozumiem, że to Twoje, ale z drugiej strony w mieszkaniu korzystasz ze sprzętów, które oni zakupili i je 'zużywasz' i nikt o to podejrzewam nie ma pretensji, że milionowy raz włączasz kuchenkę, czajnik, pralkę itp., itd. Te rzeczy też się zużywają/psują i jeśli nikt nie robi Ci z tego wyrzutów, to myślę, że nie na miejscu jest korzystanie z czyjegoś dobra i oczekiwanie, że to co Twoje, to nikt ruszyć nie może. Musicie wypracować kompromis, bo inaczej to może się nie udać.
Wiem, że to trudne, bo sama jak mam użyczyć swój samochód to jestem chora(bardziej boje się, że ktoś mi go uderzy:D).
Ale tak dla porównania - teściu dał nam samochód(czy użyczył niby na zawsze) i któregoś dnia coś mu odwaliło, i zaczął nam wypominać(a raczej mężowi) że zużywa samochód, że inne jak kiedyś miał też zużywał(jeździł i nic przy nich nie robił), że nam dał a my coś tam... I powiem Ci, że dla nas to było tak żałosne zachowanie(skoro kiedyś pozwalał, to dlaczego NAGLE ma pretensje?), że podstawiliśmy mu pod dom ten samochód, spisaliśmy z powrotem umowę na niego żeby potem nie było jakichś dziwnych sytuacji i kupiliśmy własny, bo nam się słuchać tego 'biadolenia' nie chciało. A to spowodowało tylko jeszcze większy konflikt, bo o ile my 'olaliśmy sprawę' to on obrażony przestał się do nas( i do wnuczki!) odzywać kilka miesięcy(właściwie to wielkanoc była przełomowa w naszych stosunkach). Więc może kiedyś w przypływie jakichś uczuć też wyraziłaś zgodę, żeby korzystali, więc dla nich to teraz jest normalne i nie bardzo rozumieją Twoje roszczenia? Tak jak my nie zrozumieliśmy teścia.
 
Do góry