reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Mieszkanie z teściami. Czy komuś się to udało?

Ja mieszkam i już mnie to męczy … mamy górę oni dół .. jak ich nie było bo byli za granicą wszystko cacy . Ale teraz są już na stałe i gdybym wcześniej wiedziała to w życiu nie godziłabym się na wspólne mieszkanie , teraz niestety szkoda mi włożonych pieniędzy w górę żeby się wyprowadzić i zaczynać od 0 .
 
reklama
My mamy możliwość ba nawet mieliśmy robić kuchnię i łazienkę, wszystko zamówione teściowie się zgodzili jak przyjechały dostawy że sprzętem to zmienili zdanie... Mam już naprawdę serdecznie dość. Tak samo szkoda mi wszystkiego zaczynać od 0, tymbardziej, że włożyliśmy w remont góry sporo pieniędzy. Widocznie nie załugujemy na to, żeby mieć kuchnię i łazienkę... pewnie się boją ,że stracą służących.
 
My mamy możliwość ba nawet mieliśmy robić kuchnię i łazienkę, wszystko zamówione teściowie się zgodzili jak przyjechały dostawy że sprzętem to zmienili zdanie... Mam już naprawdę serdecznie dość. Tak samo szkoda mi wszystkiego zaczynać od 0, tymbardziej, że włożyliśmy w remont góry sporo pieniędzy. Widocznie nie załugujemy na to, żeby mieć kuchnię i łazienkę... pewnie się boją ,że stracą służących.
Brzmi to naprawdę frustrująco, zwłaszcza że włożyliście tyle wysiłku i pieniędzy w remont. Może warto jeszcze raz porozmawiać z teściami i wyjaśnić, jak ważne jest dla Was to mieszkanie? Pamiętaj, że zasługujecie na własną przestrzeń i komfort. Trzymaj się i nie trać nadziei - może uda się znaleźć jakiś kompromis!
 
My mamy możliwość ba nawet mieliśmy robić kuchnię i łazienkę, wszystko zamówione teściowie się zgodzili jak przyjechały dostawy że sprzętem to zmienili zdanie... Mam już naprawdę serdecznie dość. Tak samo szkoda mi wszystkiego zaczynać od 0, tymbardziej, że włożyliśmy w remont góry sporo pieniędzy. Widocznie nie załugujemy na to, żeby mieć kuchnię i łazienkę... pewnie się boją ,że stracą służących.
A nie możecie zrobić tego pomimo ich sprzeciwu? My wyremontowaliśmy górę, mamy łazienkę, kuchnie i dodatkowy pokój. Póki teściowie nie wiedzieli, że będzie kuchnia, a myśleli, że zrobimy dwa pokoje to było ok, a jak się dowiedzieli o kuchni to obraza totalna! Za każdym razem rano jak przychodziła ekipa remontowa to żałoba, jakby ktoś umarł. Jak jechaliśmy do budowlanego to żałoba za pieniędzmi, które będziemy wydawać. Przyjechały meble - obraza, sprzęt kuchenny - obraza. Zniosłam to jakoś i mam teraz większy spokój i niezależność, ale mimo wszystko oni nadal tu są, nadal codziennie ich spotykam, słyszę ich z dołu bo korytarz na górze mamy otwarty bez drzwi i oni na dole tak samo. Słyszę, jak mnie tak obgadują, że to źle, tamto źle robię, a jeszcze czegoś w ogóle. Każdemu napotkanemu człowiekowi opowiadają, że "co sobie pani zechciała to mąż musiał zrobić i wydać pieniądze, bo osobna kuchnia, a po co to, źle było w jednej, ja nauczona dużo gotować a teraz nie ma komu, po co to było, niepotrzebne". Kiedyś na górze słyszałam, jak mnie na dole przez okno na ulicę z taką wioskową plotkarą obgaduje. Słyszałam te teksty, że młodym to się w dupach przewraca teraz. "Bo kiedyś to się ze starszymi razem mieszkało i nikomu nie przeszkadzało".
No książkę możnaby napisać.
 
A nie możecie zrobić tego pomimo ich sprzeciwu? My wyremontowaliśmy górę, mamy łazienkę, kuchnie i dodatkowy pokój. Póki teściowie nie wiedzieli, że będzie kuchnia, a myśleli, że zrobimy dwa pokoje to było ok, a jak się dowiedzieli o kuchni to obraza totalna! Za każdym razem rano jak przychodziła ekipa remontowa to żałoba, jakby ktoś umarł. Jak jechaliśmy do budowlanego to żałoba za pieniędzmi, które będziemy wydawać. Przyjechały meble - obraza, sprzęt kuchenny - obraza. Zniosłam to jakoś i mam teraz większy spokój i niezależność, ale mimo wszystko oni nadal tu są, nadal codziennie ich spotykam, słyszę ich z dołu bo korytarz na górze mamy otwarty bez drzwi i oni na dole tak samo. Słyszę, jak mnie tak obgadują, że to źle, tamto źle robię, a jeszcze czegoś w ogóle. Każdemu napotkanemu człowiekowi opowiadają, że "co sobie pani zechciała to mąż musiał zrobić i wydać pieniądze, bo osobna kuchnia, a po co to, źle było w jednej, ja nauczona dużo gotować a teraz nie ma komu, po co to było, niepotrzebne". Kiedyś na górze słyszałam, jak mnie na dole przez okno na ulicę z taką wioskową plotkarą obgaduje. Słyszałam te teksty, że młodym to się w dupach przewraca teraz. "Bo kiedyś to się ze starszymi razem mieszkało i nikomu nie przeszkadzało".
No książkę możnaby napisać.
O boże.
Podziwiam że to jakoś zniosłaś, bo ja bym się spakowała i nie wróciła.
 
O boże.
Podziwiam że to jakoś zniosłaś, bo ja bym się spakowała i nie wróciła.
Od dłuższego czasu wyrzucam sobie, że nie odeszłam jak pierwszy raz mnie poważnie oczernili przed dużą grupą ludzi na urodzinach swojej wnuczki. To było ponad 3 lata temu. Byłam wtedy w ciąży. Mogłam odejść, rodzice w każdej chwili przyjęliby mnie z powrotem. Ale zostałam dla miłości, myślałam, że da się to wszystko jakoś poukładać, żyć w miarę spokojnie. Niestety ciągle jest źle, psychicznie zostałam zniszczona doszczętnie, nienawidzę ludzi z którymi muszę mieszkać i nie mam absolutnie żadnego wsparcia w mężu. Mój czas tutaj zapewne jest policzony 🙁
 
Od dłuższego czasu wyrzucam sobie, że nie odeszłam jak pierwszy raz mnie poważnie oczernili przed dużą grupą ludzi na urodzinach swojej wnuczki. To było ponad 3 lata temu. Byłam wtedy w ciąży. Mogłam odejść, rodzice w każdej chwili przyjęliby mnie z powrotem. Ale zostałam dla miłości, myślałam, że da się to wszystko jakoś poukładać, żyć w miarę spokojnie. Niestety ciągle jest źle, psychicznie zostałam zniszczona doszczętnie, nienawidzę ludzi z którymi muszę mieszkać i nie mam absolutnie żadnego wsparcia w mężu. Mój czas tutaj zapewne jest policzony 🙁
To bardzo przykre.
Wiem, że łatwo się mówi z boku "ja bym się wyprowadziła", ale od środka wszystko wygląda Inaczej.
Życzę dużo siły na ruszenie z tego miejsca, bo szkoda życia na coś takiego.
Ja sobie to ustaliłam z mężem przed ślubem. Szanujemy swoje rodziny, ale mamy dystans, nie ma mieszkania z żadnymi (teściowa nigdy mi tego nie wybaczy, jej plan był inny, ale nie może otwarcie mnie atakować, bo wie, że mąż nie musi do niej przyjeżdżać- ma swój własny dom i swoją własną rodzinę)
Ja zaznaczyłam, że dla mnie zdrada z matką (staniecie po jej stronie w konflikcie, kombinacje przeciwko małżonkowi) jest gorsza niż zdrada z jakąś przypadkową lafiryndą.
 
reklama
Od dłuższego czasu wyrzucam sobie, że nie odeszłam jak pierwszy raz mnie poważnie oczernili przed dużą grupą ludzi na urodzinach swojej wnuczki. To było ponad 3 lata temu. Byłam wtedy w ciąży. Mogłam odejść, rodzice w każdej chwili przyjęliby mnie z powrotem. Ale zostałam dla miłości, myślałam, że da się to wszystko jakoś poukładać, żyć w miarę spokojnie. Niestety ciągle jest źle, psychicznie zostałam zniszczona doszczętnie, nienawidzę ludzi z którymi muszę mieszkać i nie mam absolutnie żadnego wsparcia w mężu. Mój czas tutaj zapewne jest policzony 🙁
To straszne co opisujesz. Nie wyobrażam sobie tak funkcjonować i pozwalać sobie na takie zachowanie i pewnie spakowałabym się z dziećmi i wyszła. Ale łatwo się mówi komuś z boku kto nie jest wciągnięty w taką sytuację.
Choć myślę, że może w tej sytuacji powinnaś spojrzeć przede wszystkim na siebie i dzieci, zwłaszcza, że dajesz sygnał braku wsparcia męża. Dzieci widzą i czują to sytuację. Może warto to przedyskutować z terapeutą? Trzymam za Ciebie mocno kciuki i przesyłam dużo siły.
 
Do góry