reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Marcóweczki 2011

Witam ciężarówki;-)

Ja też niestety dziś dzień pełen roboty ale zanim go zacznę, to chciałabym Wam życzyć miłego i spokojnego dzionka! Dbajcie mi tu o siebie!!:tak:;-)

Noc dzisiejsza taka sobie , jakieś sny o porodzie i w ogóle :baffled: do tego siku...i jakaś mało tomna jestem...ech...lecę na śniadanko i do roboty ;-)

Ściskam i buziaki!!
 
reklama
Dzień dobry Cieżaróweczki!
Wiecie co, wczoraj wieczorem chyba poczułam jak Dzidzia sie rusza w brzuszku, nie jestem pewna czy to było to. Tak bardzo bym chciała czuć je częściej, intensywniej!
17 tydzień więc pewnie musze jeszcze poczekać ... szkoda.

A tam w ogóle to życzę Wam miłego dzionka ;-)
 
Cześć dziewczyny :happy2:
Zbieram się powoli na uczelnie i coś się zebrać nie mogę.

Kupiłam mojemu M Snoreeze na chrapanie i wreszcie trochę pospałam :-p chrapanko spadło o jakieś 70% uff

Uciekam, może jeszcze wpadnę wieczorkiem.
 
Witam z rana. Post zanim go zdążę umieścić będzie już pewnie częściowo zdezaktualizowany, bo piszę go od 8.30 i ciągle skończyć nie mogę, bo ciągle albo telefon, albo ktoś czegoś ode mnie chce. A kawa wystygła, wrrr!!!

Mały tak mnie kopie ze az mnie pipka boli:sorry2::sorry2: kurde mam wrazenie ze nogi ma w kanale rodnym tak mnie trzaska

Bosa- ale pojechałas po bandzie hahah ale dobrze im taaaaaaaaaaaaaak choc tez wątpie ze cokolwiek ich to nauczy....

wy tez tak mocno odczówacie juz ruchy????????

Pinka, ja czuję póki co takie rozpychanie bardziej, niż kopnięcia. Zwłaszcza kiedy siedzę, najczęściej w samochodzie. I tak jeżdżę wtedy z rozanieloną miną i rogalem na gębie.

A że po bandzie pojechałam? No pewnie trochę pojechałam. Ale wnerw mnie złapał okrutny! Rozmawiałam potem z mamą i ona mówi, że "za jej czasów", kiedy chodziła w ciąży z moją siostrą czy ze mną, ludzie wykazywali więcej zrozumienia dla stanu odmiennego. Większość była przyzwyczajona, że w cieżarówkom we wszechobecnych wtedy kolejkach miejsca się ustępuje.

Szafirek, ja wiem, że pewnie powinnam iść do kasy i tyle. Zdarzyło mi się zrobić tak raz, w aptece, kiedy czułam się mega-źle. A tak poza tym - jakoś ciężko mi się przemóc.
A co do strojów ciążowych i szacowania, ile miejsca powinno się zostawić na brzuszek - nie wiem czemu w Polskich sklepach z odzieżą dla przyszłych mam nie ma takich poduszeczek na tasiemkach do wsadzenia pod ciuch w celu oceny, jak będzie wyglądać w nieco większym stanie zaawansowania ciąży. Niby drobiazg, ale bardzo praktyczny.

Ewi, błagam Cię, nie odpuszczaj swojej szefowej-idiotce! Nie może być tak, że będziesz cierpieć za błędy niekompetentnego babska. Najwyżej niech płaci z własnej kieszeni. Pogroź jej PIP-em.
 
Teraz ja wygłoszę pewnie niepopularny pogląd i jestem nawet gotowa na forumowy lincz: uważam, że zdrowa, przebiegająca bez problemów ciąża nie jest powodem do pójścia na L4. Absolutnie zrozumiałe jest dla mnie, że jeżeli są jakiekolwiek problemy zdrowotne, czy mamy czy maleństwa, to L4 jest jedynym rozwiązaniem. To nie ulega wątpliwości i nie należy zastanawiać się nawet przez sekundę. Rozumiem, że od połowy 8 miesiąca, kiedy człowiek jest już ociężały sam dojazd do pracy może być problemem - wtedy też rozumiem L4.
Ale osobiście nie widzę potrzeby zwolnienia w celu psychicznego szykowania się do przyjścia dziecia na świat. Bo jak się mam niby szykować? Nie myśleć o niczym innym? Zwariowałabym!!!
Jestem w stanie jeszcze zrozumieć przechodzące już na początku czy w połowie ciąży na zwolnienie dziewczyny, które mają koszmarną atmosferę w pracy. Ciąża to nie czas na użeranie się i nerwy. Ale w normalnych przypadkach, takie zwolnienia robią tylko nam, kobietom, masę złej opinii. Jak tu się dziwić pracodawcom, że boją się zatrudniać młode kobiety, albo dawać im umowy na czas nieokreślony, jeśli kilkakrotnie zostali zostawieni (czasem nawet z dnia na dzień) przez kobiety, tylko dlatego, że zaszły w ciążę? Bardzo wiele kobiet (wliczając w to np. moją szwagierkę) uważa, że ciąża to od razu pretekst do natychmiastowego zwolnienia, bez jakichkolwiek przygotowań w pracy. A co zrobi pracodawca, to już nie ich problem. Jakiś czas temu czytałam artykuł, w którym wypowiadali się lekarze, że często zdrowe kobiety z nieproblemowymi ciążami wymuszają wręcz na nich zwolnienia, zdarza się, że grożąc prawnikiem. To jest podejście, którego ja, robocop ;-) nie potrafię zrozumieć. Ciąża to nie choroba i póki ja i niunia czujemy się dobrze, nie zamierzam mojej ciąży jak choroby traktować.
Nie osądzam tych, które są na zwolnieniach. Wiem, że wiele z nas ma problemy w ciąży i walczy o bezpieczeństwo maluszków i swoje zdrowie. Ja jedynie nie rozumiem zwolnień, bo "ot tak, bo wreszcie mogę".

A teraz czekam na lincz ;-) :-D.
No nie ma bata, ja ciebie nie zlinczuję, chociaż sama w pierwszej ciąży od połowy poszłam na zwolnienie. A pracować chciałam, pomimo nieciekawej i nerwowej atmosfery (wszechobecna obraza na mnie za zajście w ciążę).
Niestety kobiety w ciąży (szczególnie pierwszej) bywają za bardzo roztargnione. Pewnego dnia chyba mi się zapomniało, że w błogosławionym stanie jestem i wchodząc do pracy, jak to miałam w zwyczaju niegdyś chwyciłam dwa kartony papieru do drukarki (bo zapas trzeba mieć, prawda?) i wniosłam na 3 piętro.
A potem łatwo przewidzieć... jazda do lekarza, zastrzyki w tyłek i nakaz leżenia. Lekarz powiedział, że nie puści mnie do pracy, bo tam straszne głupoty mi przychodzą do głowy. Po dwóch miesiącach jakoś przywykłam do nudy w domu.
W tej ciąży dla odmiany pracuję w domu i bardziej pilnuję swojego roztargnienia. No i nie mam już kartonów do noszenia ;-)

PS. Wiedziałam, że coś namieszam, a chciałam ładnie zacytować. Przepraszam :)
 
Bosa - ja też Cie nie zlinczuję za ten post;) uważam, że kwestia zwolnienia to indywidualna sprawa każdej z nas. Są sytuacje w których praca jest udręką, powoduje nerwy i rozdrażnienie, więc lepiej wtedy posiedzieć w domku. Ja byłam pewna i chciałam pracować do końca roku, aż skończy się projekt nad którym siedzę, jednak wyjdzie jak wyjdzie. od piątku będę już na L4 ..przyczyny..nie tylko zdrowotne, przyznaję się bez bicia...Jednak nie mam nc przeciwko kobietom, które pracują do ostatnich dni - jesli tylko stan zdrowia na to pozwala to czemu nie? wszystkie jesteśmy różne i rożnie podchodzimy do pewnych spraw, ale to nie znaczy, że któraś z nas jest gorsza:)
 
Kobitki- rzucam temat do dyskusji:
otóż jak tu piszecie o różnych sytuacjach z pracodawcami to ja mam do Was takie pytanie. Do końca sierpnia miałam umowę- potem powiedziano mi że mam nową do porodu a że byłam w szpitalu to powiedziano mi żebym się nie martwiła bo ona się przedłuża automatycznie bo jestem pod "ochroną". No to ja ok- wpadnę po papiery jak już będę mogła i odbiorę sobie ta umowę i rozliczenia miesięczne. Wyobraźcie sobie że byłam tam w niedziele czyli już ponad miesiąc od końca tamtej umowy a kiero taka jak ja mi mówi że umowy dla mnie żadnej nie ma- dzwoni do głównej kiero sklepu a tamta stwierdziła ze przecież mam przelewy na konto wiec po co mi umowa. No to szok nie mysląc ani chwili wziełam nr. do całej kadry zarządzającej i W-wie i w KR. Przy czym twardo się upieram że przecież muszę mieć umowę..chocby po to zeby potem ja przedłożyć w zusie ze była tylko do porodu i żeby oni płacili mi macierzyński!! Co o tym myślicie? Za pare dni bede dzwonić do firmy ale chciałabym poznać Wasze opinie..
 
Ostatnia edycja:
Hej laczeczki
U nas dziś pogoda bardzo jesienna i jak wet powiem tak - zagrzebują się w ściółkę

Szafirku - przeciętnie kobieta o rozmiarze 36-38 powinna pod koniec ciąży mieć do 110 cm (tyle książki), ja w pierwszej ciąży miałam 102 cm
 
Bosa ja Cię nie zlinczuję, bo pewnie na mnie liczyłaś ;) ale też nie popadajmy ze skrajności w skrajność - albo praca do końca, albo zwolnienie od pierwszej wizyty u gina, albo tylko w wypadku ratowania życia. Bez przesady.. Uważam, że ciąża nie jestem stanem "normalnym", który pozwala prowadzić życie identyczne jak przed zaciążeniem. Jest jak najbardziej stanem odmiennym, organizm kobiety w ciąży wykonuje ogromną wewnętrzną pracę i ma ona prawo do tego, by zwolnić tempo, a czasem odpocząć na zwolnieniu.. Nie dajmy się zwariować! Pomyślmy trochę o sobie, o naszym dziecku, które już nigdy nie będzie bliżej nas, wykorzystajmy ten czas :) Tak tylko w uzupełnieniu i uzasadnieniu mojego poprzedniego wywodu ;) I troszkę pewnie dla usprawiedliwienia mojej decyzji o miesięcznym odpoczynku od pracy od 18ego ;) Mamy jeszcze wiele rzeczy do wykończenia w mieszkanku, spraw formalnych do załatwienia w urzędach (na prawku nadal mam panieńskie nazwisko, a we wrześniu już druga rocznica nam pyknęła ;) a do tego imprezka urodzinowa (80tka babci) na 20 osób u nas. Chętnie też odpocznę, nie ukrywam, bóle brzunia są męczące i nie mam żadnych wyrzutów, że idę na zwolnienie.. Niech się przyzwyczajają powolutku ;)) Generalnie to nie wiem jak sobie beze mnie poradzą na macierzyńskim, ale będą musieli, zobaczymy..

Dziękuję Wam za słowa otuchy dla mojego eM - muszę mu poczytać, to będzie mu na pewno miło :)
Dzisiaj dał wypowiedzenie, ale szef nie zgodził się na porozumienie stron, tylko za wypowiedzeniem pracownika, miałoby to znaczenie gdyby eM szedł na kuronia, ale jak ma inną pracę to sajonara bez żalu :) Jeszcze żeby im zagrać na nosie napisaliśmy, że dziękuje za bezcenne doświadczenie jakie zdobył bla bla bla ;)
 
reklama
hej,
ja też czytam od rana i pewnie jesteście już kilka stron dalej :p
Bosa - wczoraj stanęłam w kolejce w H&M'ie i stoję, podeszła druga kasjerka za ladę i poprosiła głośno kobietę w ciąży do siebie i powiedziała, że ma ona pierwszeństwo no to i ja od razu sie z końca wyłoniłam i ustawiłam do tej drugiej kasy :D po nas babka kasę zamknęła. A tak bym pewnie stała w kolejce, bo też jakoś nie potrafię się prosić. Choć może pora być bardziej bezczelnym i zadbać o swój komfort psychiczny? Pomyślę i zobaczę jak to wyjdzie w praktyce. Najgorszy jest chyba ten pierwszy raz ;)
Płaszczyk super!
 
Do góry