Dotarłam do domku, w pędzie zrobiłam 3 placki ziemniaczane i zjadłam na stojąco. O jedzenie, jak troglodyta ;-) na stojąco wyjątkowo nie mam wyrzutów sumienia. Wyrzuty mam, że od śniadania nie miałam nawet czasu zjeść, tylko wypiłam w biegu 2 Kubusie. Stella mnie za to skopała i bardzo dobrze, bo mi się należało. Dzidzię należy karmić zdecydowanie częściej. Teraz z gwiazdą leżymy i odpoczywamy. Należy nam się!
wiem że jestem głupia ale boję się publicznie przyznawać że nie czuję się super dobrze ...najgorzej z tą głową:-( ... coś tam mojemu R. mówię o tym ... i jak powiem ginowi to pewnie będzie chciał wypisac L4 ... o pracę jakoś specjalnie się nie boję- wiem że tam sobie zapracowałam na to że nie mają prawa patrzeć na mnie krzywo bo zawsze się oddaję moję pracy:-) jakkolwiek to nie brzmi:-) ale boję się rozleniwienia z mojej strony... i co jeśli już do końca ciąży nie będzie tego powera i nie pokażę się z mojej najlepszej strony? :-) sama przed sobą się boję tego przedłużania L4 - po prostu mi głupio! nienawidzę brać L4...i do tych czas najdłuższe L4 to były 2-3 dni!
Futrzak, to jest nas dwie głupie ;-)
Już zawsze będziemy odpowiedzialne za małą istotkę i nie będzie sobie można od tego wziąć L4
więc korzystajmy póki możemy ;p
Bosej się nie spodoba moja propaganda zwolnieniowa, bo to pracuś ;p U mnie w pracy też jest taki robocop, wyobraźcie sobie, że wreszcie poszła na zwolnienie, 2 tygodnie przed porodem ;p Ostatni miesiąc pracowała z domu, ale dla mnie i tak to przegięcie, mogła troszkę odetchnąć i przygotować się na zmiany.. ale każdy jest inny.. i dobrze! Bynajmniej nie jest na świecie nudno
Malina, wiec i ja szykuję się na robocopa, bo planuję, jeśli zdrowie i siły pozwolą, przestać pracować właśnie 2 tygodnie przed porodem. Jeżeli będę się natomiast czuła gorzej, to wiadomo, że zrejteruję z pracy wcześniej.
Teraz ja wygłoszę pewnie niepopularny pogląd i jestem nawet gotowa na forumowy lincz: uważam, że zdrowa, przebiegająca bez problemów ciąża nie jest powodem do pójścia na L4. Absolutnie zrozumiałe jest dla mnie, że jeżeli są jakiekolwiek problemy zdrowotne, czy mamy czy maleństwa, to L4 jest jedynym rozwiązaniem. To nie ulega wątpliwości i nie należy zastanawiać się nawet przez sekundę. Rozumiem, że od połowy 8 miesiąca, kiedy człowiek jest już ociężały sam dojazd do pracy może być problemem - wtedy też rozumiem L4.
Ale osobiście nie widzę potrzeby zwolnienia w celu psychicznego szykowania się do przyjścia dziecia na świat. Bo jak się mam niby szykować? Nie myśleć o niczym innym? Zwariowałabym!!!
Jestem w stanie jeszcze zrozumieć przechodzące już na początku czy w połowie ciąży na zwolnienie dziewczyny, które mają koszmarną atmosferę w pracy. Ciąża to nie czas na użeranie się i nerwy. Ale w normalnych przypadkach, takie zwolnienia robią tylko nam, kobietom, masę złej opinii. Jak tu się dziwić pracodawcom, że boją się zatrudniać młode kobiety, albo dawać im umowy na czas nieokreślony, jeśli kilkakrotnie zostali zostawieni (czasem nawet z dnia na dzień) przez kobiety, tylko dlatego, że zaszły w ciążę? Bardzo wiele kobiet (wliczając w to np. moją szwagierkę) uważa, że ciąża to od razu pretekst do natychmiastowego zwolnienia, bez jakichkolwiek przygotowań w pracy. A co zrobi pracodawca, to już nie ich problem. Jakiś czas temu czytałam artykuł, w którym wypowiadali się lekarze, że często zdrowe kobiety z nieproblemowymi ciążami wymuszają wręcz na nich zwolnienia, zdarza się, że grożąc prawnikiem. To jest podejście, którego ja, robocop ;-) nie potrafię zrozumieć. Ciąża to nie choroba i póki ja i niunia czujemy się dobrze, nie zamierzam mojej ciąży jak choroby traktować.
Nie osądzam tych, które są na zwolnieniach. Wiem, że wiele z nas ma problemy w ciąży i walczy o bezpieczeństwo maluszków i swoje zdrowie. Ja jedynie nie rozumiem zwolnień, bo "ot tak, bo wreszcie mogę".
A teraz czekam na lincz ;-) .
Kurde, wiecie co ... rano mnie dopadła myśl że JUŻ za 5 dni ślub!
Lokatka, czekam na pełną podekscytowania i szczęścia relację i cudne, roześmiane foty!
Może masz fałdkę albo wysoki próg czucia
Ps. Wiecie co.. Depilacja i pedicure we własnym wykonaniu powoli zaczyna być męczące..
Scarletka, rację ma
Malina. To może być powodem. Pamiętam, że Harsharani opowiadała, że ona poczuła ruchy poprzednio dopiero ok. 25 tygodnia i to tak, że od razu jej mama czułą przykładając jej rękę do brzucha.
Malina, ja też już mam kłopot z pedicure!!! I z depilacją bikini też
Hej- ale nowina. Znajoma poleciła mi Centrum Medyczne w Katowicach na te badania genetyczne. Zadzwoniłam żeby się umówić.....miła Pani odebrała, zapytała o ostatni okres i stwierdziła ze się nadajemy na badanie w drugim trymestrze wiec pytam ją o termin. A ona miłym głosem pasuje jutro o 15????? No to ja szok- TAK!!!!!!!!!!
I w ten oto sposób jutro czeka mnie wyprawa życia i chwila prawdy
muszę sie tylko zaopatrzyc w sporą gotówkę
no ale cóż- mam nadzieje ze będzie warto...choćby usłyszeć ze maluszki sa super zdrowe
Milutek, ale super!!!! Niech Was jutro oglądają długo i dokładnie! Czekam na relację i informacje, że Milutkowe królewny są w świetnej formie i wszystko gra i buczy!