no to widzę, że sezon chorobowy w pełni:-(
Marcel nie daje się niedyspozycyjności.Smaruję go na noc po stopach i ciągle nos przecieram maścią majerankową.I jakoś się trzyma.Oliwia miała lekkiego doła bo nowe leki ja osłabiły i bała się chyba porażki... przyznam, że ja tez miałam stresa, ale po drugim dniu poprawiło jej się i udało się nawet nie opuścić szkoły:-)
Doła to i ja łapie ostatnio bardzo często. Ktoś mi podpowiedział, że nasz tegoroczny okrutny pech, który skręca nam kręgosłupy, pozbywa nas zaoszczędzonej kasy na jakieś nieoczekiwane sprawy, przywołuje choroby cięższe i lżejsze i tłucze po szpitalach... no więc tego możemy się pozbyć oczyszczając dom.
Wierzyć, nie wierzyć - co kto tam sobie chce, ale okadziłam nas wszystkich i mieszkanie biała szałwią.Zobaczymy czy chociaż efekt placebo zadziała, bo już słabnę.Czuję, że potrzeba mi wsparcia więc sobie je organizuję. Palę świece i myślę o tym co było i będzie, ale tylko o dobrym.Samopoczucie już mamy wszyscy lepsze:-)
A z ostatnich dni:
Marcel jak ze mną czasem rozmawia to trzyma moją twarz delikatnie w swoich rączkach (tak obejmuje) i patrzy głęboko w oczy.No i pewnego razu mówi coś do mnie w tej pozycji i podchodzi Łukasz, żeby coś wtrącić.Marcel odrywa jedną rączkę od mojego policzka, gestem STOP kieruje ja w stronę ojca i z mega poważną miną mówi: tato, teraz ja rozmawiam z mamą.Zaczekaj na kolej!
Niestety syn już nie dokończył rozmowy z matką, bo matka legła na podłodze prawie pęknięta ze śmiechu
Marcel nie daje się niedyspozycyjności.Smaruję go na noc po stopach i ciągle nos przecieram maścią majerankową.I jakoś się trzyma.Oliwia miała lekkiego doła bo nowe leki ja osłabiły i bała się chyba porażki... przyznam, że ja tez miałam stresa, ale po drugim dniu poprawiło jej się i udało się nawet nie opuścić szkoły:-)
Doła to i ja łapie ostatnio bardzo często. Ktoś mi podpowiedział, że nasz tegoroczny okrutny pech, który skręca nam kręgosłupy, pozbywa nas zaoszczędzonej kasy na jakieś nieoczekiwane sprawy, przywołuje choroby cięższe i lżejsze i tłucze po szpitalach... no więc tego możemy się pozbyć oczyszczając dom.
Wierzyć, nie wierzyć - co kto tam sobie chce, ale okadziłam nas wszystkich i mieszkanie biała szałwią.Zobaczymy czy chociaż efekt placebo zadziała, bo już słabnę.Czuję, że potrzeba mi wsparcia więc sobie je organizuję. Palę świece i myślę o tym co było i będzie, ale tylko o dobrym.Samopoczucie już mamy wszyscy lepsze:-)
A z ostatnich dni:
Marcel jak ze mną czasem rozmawia to trzyma moją twarz delikatnie w swoich rączkach (tak obejmuje) i patrzy głęboko w oczy.No i pewnego razu mówi coś do mnie w tej pozycji i podchodzi Łukasz, żeby coś wtrącić.Marcel odrywa jedną rączkę od mojego policzka, gestem STOP kieruje ja w stronę ojca i z mega poważną miną mówi: tato, teraz ja rozmawiam z mamą.Zaczekaj na kolej!
Niestety syn już nie dokończył rozmowy z matką, bo matka legła na podłodze prawie pęknięta ze śmiechu