reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcóweczki 2008 - wątek główny

no to widzę, że sezon chorobowy w pełni:-(
Marcel nie daje się niedyspozycyjności.Smaruję go na noc po stopach i ciągle nos przecieram maścią majerankową.I jakoś się trzyma.Oliwia miała lekkiego doła bo nowe leki ja osłabiły i bała się chyba porażki... przyznam, że ja tez miałam stresa, ale po drugim dniu poprawiło jej się i udało się nawet nie opuścić szkoły:-)
Doła to i ja łapie ostatnio bardzo często. Ktoś mi podpowiedział, że nasz tegoroczny okrutny pech, który skręca nam kręgosłupy, pozbywa nas zaoszczędzonej kasy na jakieś nieoczekiwane sprawy, przywołuje choroby cięższe i lżejsze i tłucze po szpitalach... no więc tego możemy się pozbyć oczyszczając dom.
Wierzyć, nie wierzyć - co kto tam sobie chce, ale okadziłam nas wszystkich i mieszkanie biała szałwią.Zobaczymy czy chociaż efekt placebo zadziała, bo już słabnę.Czuję, że potrzeba mi wsparcia więc sobie je organizuję. Palę świece i myślę o tym co było i będzie, ale tylko o dobrym.Samopoczucie już mamy wszyscy lepsze:-)
A z ostatnich dni:
Marcel jak ze mną czasem rozmawia to trzyma moją twarz delikatnie w swoich rączkach (tak obejmuje) i patrzy głęboko w oczy.No i pewnego razu mówi coś do mnie w tej pozycji i podchodzi Łukasz, żeby coś wtrącić.Marcel odrywa jedną rączkę od mojego policzka, gestem STOP kieruje ja w stronę ojca i z mega poważną miną mówi: tato, teraz ja rozmawiam z mamą.Zaczekaj na kolej!
Niestety syn już nie dokończył rozmowy z matką, bo matka legła na podłodze prawie pęknięta ze śmiechu:-D
 
reklama
Ninja - ja też mam kłopot z przedszkolem, ale taki, że jak Emilka jest chora, to się wypiera, ze nic jej nie jest i się kłóci, że nie zostanie z babcią, tylko pójdzie do przedszkola... Ja w sytuacjach kryzysowych z Emilką mówiłam sobie "byle do roku". Roczne dziecko jest już o wiele łatwiejsze w obsłudze, a potem jest coraz łatwiej. A co do osiągnięć, cóż, każdy ma inne aspiracje, a nieraz sukces przychodzi dopiero po 40-dziestce, albo i później.Patrzę na moich rodziców i widzę, ze dopiero teraz osiągnęli to, o czym marzyli przez całe życie. Ja nie ogarniam jednopokojowego mieszkania, a co tu mówić o domu... Wszystko przez to, że jesteś sama. Śniło mi się dzisiaj, że się spotkałyśmy, ale niestety, póki co Emilka przeziębiona, no i u Was nieciekawie ze zdrowiem. Trzymaj się! A jak Twoja firma, ruszyła?
Niekat - ja w takie rzeczy nie wierzę - Ty pewnie tez wcześniej tak mówiłaś. Wiadomo, że w kryzysowych sytuacjach człowiek chwyta się różnych rzeczy. Pamiętaj, że musi być równowaga, więc musi przyjść dobry okres w życiu. Oby leki Oliwii podziałały!
 
Doris, wydaje mi się, że malutkie mieszkanie dużo trudniej ogarnąć niż większe. Wcześniej mieliśmy 2 pokoje i brakowało miejsca na niektóre rzeczy przy 4 osobach. A może mamy za dużo rzeczy. Od trzech lat mieszkamy w 3 pokojowym mieszkaniu i teraz bałagan mam raczej z lenistwa, niż braku miejsca ;-)
Niekat, cudny opis rozmowy z Marcelkiem. Mila też miała taką fazę, że jak do mnie mówiła, to trzymała moją twarz. Cudne uczucie :tak: Mam nadzieję, że nowe leki będą działały. I po odstawieniu sterydów Oli lepiej się poczuje.
Ninja, ja od tygodnia bez męża, i wczoraj miałam kryzys. A Ty masz na głowie dom i dzieci bez przerwy. Trzymaj się i zdrówka dla wszystkich.
Weronikaa, widać, że Neli pasuje przedszkole. Fajnie, że chętnie chodzi. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będzie się upewniać, że ją odbierzesz.
Siwona i jak Filip? Zdrowy już?
Skaba, super fotki. Fajne tereny na wycieczki.
Mila od wtorku wróciła do przedszkola. Trochę się bałam, bo miała jeszcze problemy z brzuszkiem, ale to na szczęście nic poważnego. Raz ją przeczyściło w nocy, a potem już wszystko było dobrze. Mila zachwycona, że chodzi znów do przedszkola. No i wczoraj po raz pierwszy pojawiło się u niej 'R'. Na razie tylko w piosence angielskiej, ale widać, że jest na dobrej drodze.
 
Doris - cóż, widać że balonik to dla Emilki większa atrakcja niż zoo :).
Słodką masz córcię i już kombinuje :-D dobrze że w tą stronę. A jak Ty się czujesz??
Ninja - taki urok jesieni, my też nadal do końca nie jesteśmy zdrowi.
Z deprechą to tez tak mam czasami, najbardziej mnie wnerwia że jestem "na utrzymaniu" męża (mam wychowawcze ale to raczej na cukierki dla dzieci), ale jeszcze chwilę i trzeba będzie się ogarnąć i szukać pracę.
Ja i tak Cię podziwiam, bo chyba bym już dawno oszalała bez chłopa:zawstydzona/y: a takie rozstania jak u Was .....
Niekat - oj pecha macie okrutnego, ale może przyszły rok będzie o 180' lepszy - oby i tego Ci życzę!
o co się tatuś wtrącał jak Marcel poważną rozmowę przeprowadzał .... :-D
Giza - przedszkole pasuje ale to wejście .... wczoraj zaprowadzałam Nele z Filipem, ta jak zwykle się rozpłakała (jako jedyna bo już żadne dziecko nie płacze), nie chciała dać ściągnąć kurteczkę, za to Filip sam zaczął ściągać swoją i on też się rozpłakał bo chce do dzieci, chyba trzeba było dzieci odwrotnie do przedszkola zapisać:dry:
U nas już od dłuższego czasu jest mocne "R" do tego stopnia że zanikło "L", np "bruska" (bluzka) , "koror" (kolor) itp

Nela ma ostatnio straszną fazę na kolorowanie, co dzień przynosi pobazgrane kartki z przedszkola i tłumaczy co tam namalowała. Rano jak wstaje (tak jak w obecnej chwili) też są kredki w ruchu.
Kończę bo musimy już wychodzić, miłego dnia!
Kasik - a co u Was??? odezwij się!
 
Giza - dobrze, że już z brzuszkiem ok.
Weronika - ja ogólnie dobrze się czuję. Mdłości minęły, nie mam takiej fazy na spanie, jak w ciąży z Emilką, więc ogólnie jest dobrze. Nie mam zachcianek, napadów głodu, więc jest prawie tak, jakbym w ciąży nie była. Emilka płacze, jak ma zostać w domu zamiast iść do przedszkola i też ostatnio bardzo często rysuje i pisze literki.

Ja wciąż czekam, aż Emilka zacznie mówić R. Mówi np. tiri-riri-riri-riri, ruru-ruru, ale jak sugeruję wyraz z literką R, to zastępuje ją L. No i samego rrrrrrrr nie potrafi jeszcze powiedzieć. Ale chyba powoli jest na dobrej drodze.
 
Doris - jak Emilka czasem wymawia r, to znaczy, że nie ma żadnego problemu z ruchem języka i reszta przyjdzie z czasem. Fajnie, że dobrze się czujesz!

Giza - ja w Lęborku na naszych 34 metrach też miałąm bałagan przez to, że rzeczy mieliśmy sporo. Teraz miejsce na wszystkie graty jest w garderobie i tej większej garderobie, którą używamy jako niby "strych" (zresztą widziałaś). U nas problem jest raczej z tym, ż emiaszkamy na wsi - tony piachu, brudne zabawki przemycane z piaskownicy do chaty, chodzenie w butach. A do tego ja sama jestem bałaganiarą - wyjmę dwa kubki zamiast jednego, to już nie schowam tego niepotrzebnego. Zmieniam Młodej rajstopy bo nie pasują do bodziaka, to już nie schowam tylko rzucam - i tak sama sobie dokłądam roboty... :angry: Jak pracowałam, to tego nie było. :angry:
Weronikaa - u nas też jeszcze niewesoło z przedszkolem, ale powooli powoli do przodu. I u Was będzie też dobrze.

Chociaż wczoraj odstawił w przedszkolu scenę, że nie chce iść na dwór a potem jeszcze większą, jak wracali, że nie chce zmieniać butów. Aż inne dzieci się popłakały. A przedszkolanka mówiła, że do tej chwili to był pierwszy dzień, kiedy żadne z dzieci nie płakało...
Dziś obiecał, że przeprosi swoją panią Anię. No zobaczymy.
Plus taki, że zapisałam go na dodatkową gimnastykę i pani go bardzo pochwaliła za wykonywanie poleceń i ćwiczeń , co mnie bardzo zaskoczyło, bo Tymon nie chce uczestniczyć w zajęciach typu zabawy w kółeczku, śpiewanie wspólne itd.

Wczoraj przyszłą do mnie kobieta, która mieszka jakiś km ode mnie i zaproponowała zamienne wożenie dzieci do przedszkola (jej syn jest w starszej grupie), tzn. jej mąż woziłby Tymona i ich syna rano, a ja bym ich odebierała po południu. Ale nie wiem , kurczę.
Z jednej strony, zawsze byłby to mniejszy wydatek na paliwo, bo w obie strony to ok. 11 km, więc w miesiącu 220 km, czyli jakieś 7l/100km to 15 l x 5 zł = 75 zł
Ale z drugiej strony , to :
- Tymon na razie zdecydowanie nie chce, żeby nawet dziadek go zawiózł do przedszkola (a co dopiero obcy facet)
- Nie wiem, jak wyrabiałąbym się na konkretną godzinę, bo przecież to zobowiązanie, jakby ten facet rano po niego przyjeżdżał
- Tymon musiałby wcześniej wstawać, bo teraz wyjeżdżamy 7,55-8,05 (zależy jak się wyrobimy) a ten koleś musi to robić przed pracą, czyli woziłby ich o 7,30.
- to kompletnie obcy ludzie - nie wiem jakim kierowcą jest ten koleś, a jestem na tym punkcie przeczulona, bo uważam się za dobrego kierowcę a jak widzę co ludzie odczyniają na ulicach to ...:no:

Co myślicie? Kurcze, bo nie bardzo mam chęć na taki układ ale znowu 75 zł drogą nie chodzi..
 
Ninja, to może powiedz, że boisz się, że rano się nie wyrobisz i bardzo dziękujesz za ofertę. Ale zamiast tego, może zaproponuj, że będziesz ich razem odbierać i będziecie się rozliczać za to popołudniowe wożenie? Albo co drugi dzień? A jak Tymon już się bardziej oswoi z przedszkolem i z tym chłopcem, to wtedy jeszcze raz zastanowisz się nad tą propozycją. Swoją drogą to sporo Cię te dojazdy kosztują :-( Ja już się przyzwyczaiłam do funkcjonowania bez auta. Chwalę sobie bliskie sąsiedztwo przedszkola i szkoły. Do pracy tramwajem jakę kilka minut.
Doris, to super, że tak dobrze się czujesz. A brzuszek już widać? Emilka już wie, ze będzie siostrą?
 
Ninja - ale z Ciebie bałaganiara :) nie wiem jaka masz sytuację finansową i jaka rolę ona odgrywa, ale jeśli masz wątpliwości co do bezpieczeństwa Tymona, jak masz się codziennie rano denerwować, że nie zdążysz, a facet będzie się denerwował, że się spóźni do pracy, to nie wiem, czy to jest najlepsze rozwiązanie. Chyba rozwiązanie Gizy jest dosyć dobre - żebyś ich odbierała i zwracali Ci część kasy za paliwo. Z drugiej strony to obcy ludzie, a jak któryś będzie chorował, to też może pojawić się problem. Co do wydatków na paliwo: znasz Warszawę, więc możesz sobie wyobrazić odległości: mój mąż wozi Emilkę do przedszkola z Targówka na Wole, potem jedzie do pracy w okolice Rembertowa. Ja rano jadę na Mokotów, a po południu z pracy na Wolę, potem do domu na Targówek. Nawet nie chcę liczyć ile nas kosztuje paliwo i ile kilometrów robimy. Tak chciałabym już sprzedać mieszkanie i kupić nowe -wtedy szukałabym przedszkola bliżej domu. Już sporo obniżyliśmy cenę (50 tyś w stosunku do pierwotnej ceny), ale chętnych na jednopokojowe ciągle brak.
Giza - brzuszek mam bardzo mały - z Emilką też miałam mały. Moja koleżanka w 3-cim miesiącu miała ze trzy razy większy, niż ja teraz (4-ty). Emilka już wie i jest zachwycona, że będzie siostrą. Przytula się do brzucha, głaszcze, mówi, że kocha dzidziusia - jeśli czasem mam wątpliwości, jak to będzie z dwójką, to ona daje mi do zrozumienia, że potrzebuje rodzeństwa. Snuje plany, jak będzie mi podawać pieluszkę przy przewijaniu, jak będzie przykrywać je kocykiem, będzie mu czytać. A dzidziuś już kopie - z Emilką czułam ruchy dopiero w 20-21 tygodniu.
 
Doris - pamiętam - miałaś chyba najmniejszy brzuszek z nas wszystkich :tak:
Ja ruchy Soniaczka czułam późno - jak z Tymonem, w 21 tyg dopiero.
Woow! 16-ty tydzień już u ciebie! To już wiadomo co za "ktoś" tam siedzi! :-):-):-):-)

Targówek-Wola-Rembertów ???? :szok::szok::szok::szok: I to po mieście, to naprawdę niezłe musi być spalanie...:no:

Ninja, to może zaproponuj, że będziesz ich razem odbierać i będziecie się rozliczać za to popołudniowe wożenie?

Właśnie do tego doszłam :-). Krysia, nasz opiekunka mieszka zaraz obok nich i dowiedzialam się, że rok temu się wybudowali, mają 3 synów i najmłodszy ma 11 mies. Rano ojciec przed pracą wozi starszego do szkoły i młodszego do przedszkola (jest autobus szkolny, ale skoro młodszego musi i tak zawieźć to szkołę ma po drodze). Po południ u starszy wraca szkolnym autobusem, a ta laska - uwaga! jedzie z tym najmłodszym pociągiem (to jeden przystanek od nas), zapitala ok 1,5 km do przedszkola i wraca tak samo. Trzeba dodać, że pociągi są u nas co 1h poza godzinami szczytu :szok: Więc pewnie wszystko zajmuje jej ok 2 h! No a do tego bilety na PKP są drogie, pewnie ok 60 zł, mimo, że to 3 km kolejką.
Druga rzecz co do wożenia rano, to Krysia mówiła, zę ten ich samochód to wygląda na taki co ledwo zipie, wieć jak pomyślę jak nas ślizgawice zimą czekają, to kolejna rzecz na minus (u nas na wsi odśnieżają, ale nie sypią solą, więc jeździ się poprostu po ubitym śniegu).
I tak na razie myślę, że będę sama wozić Tymona, a odbierać ich syna i zaproponuję im, żeby mi odpalali 50 zeta. Chyba uczciwie?
A dni chorobowe liczyć 50 zeta : 20 dni i odliczać.

Małżon dziś przyjeżdża - aż na 4 dni :szok::-) Ciekawe, czy Sońka go pamięta, haahahahha!
 
reklama
niekat rzeczywiście ostatnio pech się do was przylepił, ale tak jak dziewczyny piszą - równowaga w przyrodzie to rzecz święta, więc na pewno wszystko obróci się na dobre. Życzę Wam jak najszybszego zwrotu!!:-) a twój uraz.. no cóż.. pozazdrościć:-D:-D:-D

siwona zdrówka dla Was!

weronika Nela robi postępy:-) - już niedługo będzie sama do przedszkola pędzić. Ogród na razie wygląda niezbyt okazale.. mam nadzieję, że na wiosnę roślinki ruszą. Może jutro uda mi się coś cyknąć. U Marysi też L zanikło - chodzimy do skrrrepu:-)

ninja weź lustro i popatrz na siebie - 30-letnia super laska, z dwójką wspaniałych dzieciaczków, w swoim własnym - niemal osobiście wybudowanym domu! Jesteś niesamowita! Sama wszystko ogarniasz i jeszcze masz głowę pełną pomysłów i chęci do działania! Tego co już osiągnęłaś wielu ludzi może Ci pozazdrościć, a co dopiero będzie jak maluszki trochę podrosną, a Ty odsapniesz i ruszysz do działania:-):-):-)
jeśli chodzi o wspólny dowóz dzieci - wydaje mi się, że to dla Tymona trochę za wcześnie.. giza dobrze radzi.. o ile chcesz się zobowiązać - ja nie przepadam za takimi układami - jestem za mało odpowiedzialna;-)

doris fajnie, że Emilka tak czeka na dzidziusia:-) ehhh.. zazdroszczę:-):-):-)

a co do bałaganu i czystości to ja jestem w tej kwestii bardzo tolerancyjna;-)cała nadzieja w Marysi - póki co uwielbia sprzątać i w ramach wolontariatu utrzymuje porządek w pokoju swoim i brata, a ostatnio też zajęła się resztą domu:-) niestety bałagani nadal troszkę szybciej niż sprząta, ale początki są dobre;-)
 
Do góry