W 2014r zaszłam w ciążę, ale miałam nieregularne cykle a, że testy wszystkie były negatywne to dopiero po dłuższym czasie od terminu @ poszłam do lekarza. Lekarz nie zbadał i od progu przepisał duphaston. Okres nie przyszedł, znowu poszłam do ginekologa, to już był 7tc wg OM, lekarz skierował na betę, beta wynosiła 1048 więc za mało na 7tc (testy tego samego dnia były negatywne...). Poszłam do lekarza, on mnie nie zbadał tylko powiedział, że jeśli mam nieregularne cykle to pewnie owulacja się opóźniła, mam przyjść za dwa tygodnie. No i tak też zrobiłam ale już plamiłam, powiedział, że to normalne. Potem już zaczęła mnie ostro rwać lewa strona podbrzusza, pojechałam na IP ale nie przyjęli mnie bez skierowania więc musiałam iść do lekarza. Z wielkim bulwersem dał mi skierowanie no i w 10tc trafiłam do szpitala, przyjęli mnie, zbadali i położyli mnie na noc, rano miałam mieć szczegółowe badania. W nocy w szpitalu pękł jajowód, krwotok wewnętrzny, leżałam z nim do rana, w ostatnich chwilach zrobili mi operację. Pielęgniarka zlekceważyła moje objawy... O mały włos nie umarłam i to powiedział mi lekarz w trakcie badania przed operacją, ze jestem jedną nogą w grobie i koniecznie muszę się zgodzić na operację no i rodzić jeden musiał wyrazić zgodę bo nie miałam skończonych 18 lat, brakowało 3 miesięcy... Po operacji musiałam iść do tego samego lekarza na kontrolę, on skontrolował tylko wypis, nawet nie zbadał ani nie obejrzał rany po operacji...