Nie doczytałam, ale....
Mili trzymam mocno kciuki. Melduj co i jak.
Monia ja mam syna z lipca i pierwsze Święta BN robiliśmy właśnie u nas w domu (mieszkaniu 3-pokojowym). Było kilkanaście osób i uważam to za rewelacyjne rozwiązanie. Wszystko miałam na miejscu - rzeczy do karmienia (rogal), matę edukacyjną, przewijaki, zabawki itp. Nie trzeba było tego nigdzie wozić. Mąż z moją mamą ogarniali gości i całą wigilię, a ja małego. Wigilia była chyba na 16.30 i nikt nie musiał uciekać do domu, ani my nie musieliśmy szybko wychodzić, bo już trzeba kąpać (bardzo pilnowaliśmy godziny kąpieli i usypiania - zresztą do dzisiaj). P prostu rodzinka się samam zabawiała, a my wykąpaliśmy małego a potem ja go poszłam usypiać. On spał a my posiedzieliśmy do nocy. Bardzo miło wspominam te Święta i naprawdę polecam takie rozwiązanie.
My mamy labradorkę, wzięłąm ją w 5. miesiącu ciąży. Istna ostoja spokoju, bawią się razem świetnie, a ze spacrami nie ma problemów, bo chodzi bez smyczy.
Niestety moje doświadczenie zawodowe mówi mi, że Yorki to są TERRIERY w "najlepszym" wydaniu i niestety nie mozna im ufać. Podpisałaby się pod wszystkimi powyższymi radami, ale przede wszystkim poźniej natychmiastowa korekcja nieporządanych zachowań.
Z fajnych rad, które dostałam to jeszcze, żeby wracając ze szpitala z noworodkiem pies wyszedł z domu i wrócił jak już maluszek będzie w środku (żeby maluch był już na "psim" terenie). U nas odbyło się to tak, że mąż poczekał z małym przy aucie, a ja poszłam po psa. Dałem jej nową zabawkę i się chwilę pobawiłyśmy, a oni w tym czasie poszli do domu. Potem my wróciłyśmy.
Znajomi mają bulterriera i małe dziecko-super się sprawdza.
Zapomniałabym, po wizycie jesteśmy, po prenatalnych. Wszystko w normie, wyniki krwi za tydzień i wszystko wskazuje, że będzie drugi chłopak
W odróżnieniu od starszego brata, młodsza dzidzia była super spokojna przy badaniu i dr szybko wszystko pomierzył i pooglądał.