reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Czerwcowe mamy 2021

Hej dziewczyny! Zostałam namówiona żeby sobie chociaż badania robić na NFZ i zaoszczędzić parę groszy (160zł za badania z krwi i moczu), dodam, że mam alegię na szpitale i opiekę NFZ po moich przejściach torbielowych(na szczęście czynnościowa , ale często i boleśnie pękająca). Otóż poszłam na wizytę do lekarza na NFZ, Pani doktor oczywiście niegrzesząca uprzejmością. Po tym jak weszłam do gabinetu od razu powiedziałam, że robiłam testy ciążowe i jestem prawdopodobnie w ciąży. Spojrzała na mnie wtedy jak na ułomną i powiedziała "NO, TO SIĘ CZASAMI KOBIETOM ZDARZA". No cóż. Mogłam powiedzieć, że nie wiem skąd się biorą dzieci, prawdopodobnie z kapusty, ale przyszłam na wizytę bo mi się nudziło w domu. Oczywiście w gabinecie USG brak, zostałam bez słowa zbadana palcem, dostałam w milczeniu całkowitym skierowanie do szpitala na kompleksowe badania.
W szpitalu nie będę opowiadać ze szczegółami, ale można to określić jako cyrk na kółkach. Po 3 godzinach szarpania się z pielęgniarkami i niemocą lekarzy w przyjęciu kogokolwiek, bo testy się skończyły na COVID i nei wiadomo kiedy będą, wszystkie w kolejce stwierdziłyśmy, że idziemy wykonać badania prywatnie. Na skierowaniu miałam wpisane ZAGROŻENIE CIĄŻY i plamienie, chociaż to nie prawda, ale to był chyba myk Pani doktor na szybkie przyjęcie na oddział.
Zastanawiam się jednak, co jeśli byłaby to prawda? W szpitalu lekarz kłócił się z oddziałową pigułką o to , żeby mnie przyjęła bo testów" nie ma i nie będzie", pielęgniarka krzyczała, że bez testów "będą rodzić na korytarzach". Lekarze załamują ręce przed pielęgniarkami. Liczy się święty spokój i COVID. Lekarz w tej rozmowie powiedział także zdanie"Wie Pani ile warte są te testy? Nic, nie warte"
Jestem oburzona tą sytuacją, oczywiście popędziłam szybko na badania prywatnie, jeszcze zdążyłam bo była 9:30.
Powiedzcie mi, jak ja mam rodzić w tym szpitalu? Jak zabraknie im znowu testów? "Będę rodzić na korytarzu?" Na podłodze, czy dostanę łóżko? Jestem wściekła. Po prostu nie mam słów. Dobrowolne składki i ubezpieczenia prywatne! Bo to się w głowie nie mieści.
Czy któraś z was rodziła już w jakimś szpitalu prywatnym? Łódź i okolice?
 
reklama
9
Hej dziewczyny! Zostałam namówiona żeby sobie chociaż badania robić na NFZ i zaoszczędzić parę groszy (160zł za badania z krwi i moczu), dodam, że mam alegię na szpitale i opiekę NFZ po moich przejściach torbielowych(na szczęście czynnościowa , ale często i boleśnie pękająca). Otóż poszłam na wizytę do lekarza na NFZ, Pani doktor oczywiście niegrzesząca uprzejmością. Po tym jak weszłam do gabinetu od razu powiedziałam, że robiłam testy ciążowe i jestem prawdopodobnie w ciąży. Spojrzała na mnie wtedy jak na ułomną i powiedziała "NO, TO SIĘ CZASAMI KOBIETOM ZDARZA". No cóż. Mogłam powiedzieć, że nie wiem skąd się biorą dzieci, prawdopodobnie z kapusty, ale przyszłam na wizytę bo mi się nudziło w domu. Oczywiście w gabinecie USG brak, zostałam bez słowa zbadana palcem, dostałam w milczeniu całkowitym skierowanie do szpitala na kompleksowe badania.
W szpitalu nie będę opowiadać ze szczegółami, ale można to określić jako cyrk na kółkach. Po 3 godzinach szarpania się z pielęgniarkami i niemocą lekarzy w przyjęciu kogokolwiek, bo testy się skończyły na COVID i nei wiadomo kiedy będą, wszystkie w kolejce stwierdziłyśmy, że idziemy wykonać badania prywatnie. Na skierowaniu miałam wpisane ZAGROŻENIE CIĄŻY i plamienie, chociaż to nie prawda, ale to był chyba myk Pani doktor na szybkie przyjęcie na oddział.
Zastanawiam się jednak, co jeśli byłaby to prawda? W szpitalu lekarz kłócił się z oddziałową pigułką o to , żeby mnie przyjęła bo testów" nie ma i nie będzie", pielęgniarka krzyczała, że bez testów "będą rodzić na korytarzach". Lekarze załamują ręce przed pielęgniarkami. Liczy się święty spokój i COVID. Lekarz w tej rozmowie powiedział także zdanie"Wie Pani ile warte są te testy? Nic, nie warte"
Jestem oburzona tą sytuacją, oczywiście popędziłam szybko na badania prywatnie, jeszcze zdążyłam bo była 9:30.
Powiedzcie mi, jak ja mam rodzić w tym szpitalu? Jak zabraknie im znowu testów? "Będę rodzić na korytarzu?" Na podłodze, czy dostanę łóżko? Jestem wściekła. Po prostu nie mam słów. Dobrowolne składki i ubezpieczenia prywatne! Bo to się w głowie nie mieści.
Czy któraś z was rodziła już w jakimś szpitalu prywatnym? Łódź i okolice?
A dlaczego badania w szpitalu? Ja niestety nie z okolic Łodzi. Do czerwca daleko. Moze sie uspokoi
 
Ło Matulu co za historia [emoji2962] Na prawdę im się na łeb rzuciła korona...brak słów. Dla własnego zdrowia psychicznego nie wracaj tam!
Hej dziewczyny! Zostałam namówiona żeby sobie chociaż badania robić na NFZ i zaoszczędzić parę groszy (160zł za badania z krwi i moczu), dodam, że mam alegię na szpitale i opiekę NFZ po moich przejściach torbielowych(na szczęście czynnościowa , ale często i boleśnie pękająca). Otóż poszłam na wizytę do lekarza na NFZ, Pani doktor oczywiście niegrzesząca uprzejmością. Po tym jak weszłam do gabinetu od razu powiedziałam, że robiłam testy ciążowe i jestem prawdopodobnie w ciąży. Spojrzała na mnie wtedy jak na ułomną i powiedziała "NO, TO SIĘ CZASAMI KOBIETOM ZDARZA". No cóż. Mogłam powiedzieć, że nie wiem skąd się biorą dzieci, prawdopodobnie z kapusty, ale przyszłam na wizytę bo mi się nudziło w domu. Oczywiście w gabinecie USG brak, zostałam bez słowa zbadana palcem, dostałam w milczeniu całkowitym skierowanie do szpitala na kompleksowe badania.
W szpitalu nie będę opowiadać ze szczegółami, ale można to określić jako cyrk na kółkach. Po 3 godzinach szarpania się z pielęgniarkami i niemocą lekarzy w przyjęciu kogokolwiek, bo testy się skończyły na COVID i nei wiadomo kiedy będą, wszystkie w kolejce stwierdziłyśmy, że idziemy wykonać badania prywatnie. Na skierowaniu miałam wpisane ZAGROŻENIE CIĄŻY i plamienie, chociaż to nie prawda, ale to był chyba myk Pani doktor na szybkie przyjęcie na oddział.
Zastanawiam się jednak, co jeśli byłaby to prawda? W szpitalu lekarz kłócił się z oddziałową pigułką o to , żeby mnie przyjęła bo testów" nie ma i nie będzie", pielęgniarka krzyczała, że bez testów "będą rodzić na korytarzach". Lekarze załamują ręce przed pielęgniarkami. Liczy się święty spokój i COVID. Lekarz w tej rozmowie powiedział także zdanie"Wie Pani ile warte są te testy? Nic, nie warte"
Jestem oburzona tą sytuacją, oczywiście popędziłam szybko na badania prywatnie, jeszcze zdążyłam bo była 9:30.
Powiedzcie mi, jak ja mam rodzić w tym szpitalu? Jak zabraknie im znowu testów? "Będę rodzić na korytarzu?" Na podłodze, czy dostanę łóżko? Jestem wściekła. Po prostu nie mam słów. Dobrowolne składki i ubezpieczenia prywatne! Bo to się w głowie nie mieści.
Czy któraś z was rodziła już w jakimś szpitalu prywatnym? Łódź i okolice?
 
Ja zamierzam pracować chyba jako jedyna tutaj do 9 miesiąca ciąży bo raz, że to nie jest ciężka praca dwa szybciej mi ciąża zleci, trzy, w domu kbym o szalała. Jestem trochę pracocholik. Ale jak wyjdzie w praniu to zobaczymy.
Ja rowniez, praca min 7-8 ;-) w tych pandemiczynych czasach to zależy myśle - dziewczynom które pracują z duża liczba ludzi się zupełnie nie dziwię, u mnie home office od marca.
 
To moja pierwsza ciąża, ale do tej pory (7+3) ani razu nie wymiotowałam, mdłości miałam zaledwie kilka razy i to dosłownie przez chwilę. Lekarz mówi że mam się nie przejmować, dał mi luteinę na podniesienie progesteronu, ale nawet to nie wzmogło mdłości. Widocznie taki urok tej konkretnej ciąży [emoji846] ja bym się nie przejmowała [emoji6]
Tez tak miałam, tez się przejmowałam ale dzisiaj 9t4d wszystko dobrze, kropka zaczyna człowieka przypominać, także myśle trzeba myśleć pozytywnie a co ma być to będzie - to natura, niestety nie wszystko da się skontrolować i przewidzieć. Ale wiadomo strach z tylu głowy czasem wraca.
 
Ja staram się WGL nie myśleć o porodzie. Wiem tylko jedno ,jeżeli kolejny dzieć ma ważyć przeszło 4 kg to będę błagać moją lekarkę o wskazanie do cc. Jeżeli chodzi o to słynne znieczulenie po którym się nic nie czuje to nie wiem ale w moim przypadku nic takiego się nie zadziało. Każdy poród był wspomagany oxy bo moja czynność skurczowa przy samym porodzie była nieprawidłowa. Przy 1 porodzie po znieczuleniu stwierdziłam, że tak to mogę rodzić Ale jak przyszły bóle parte to żadne znieczulenie tego nie przeskoczy. Oni podają specjalnie takie dawki ,żeby kobieta czuła kiedy ma skurcz i wiedziała kiedy ma przeć. Przy 2 porodzie który miał być teoretycznie lepszy doznałam traumy poporodowej. Znieczulenie wzięłam, nic nie pomogło. Ogólnie poród trwał dłużej niż pierwszy . Przy 3 porodzie wywoływanym bałam się WGL myśleć co mnie czeka. Po oxy skurcze są silniejsze I boleśniejsze. Ale to właśnie 3 wspominam najlepiej. O 10 jak dostałam 1 dawkę oxy to o 13:45 bobek się już urodził. Tym razem bez znieczulenia I sam poród trwał 15 min. Wcześniejsze 25 min. Ból oczywiście może trochę mniejszy niż przy 2 porodzie ze znieczuleniem Ale waga dzieci również była inna.
U mnie będzie 3 poród wiadomo każda co już rodziła wie z czym to się je;) ja też się boję ale w końcu to dziecko i tak musi jakoś wyjść dobrze ze to trwa chwile przynajmniej u mnie. Cesarki w życiu bym nie chciała chyba że był by jakiś problem . Przy drugim porodzie szwa nawet nie miałam urodziłam po pół godziny dali mi walowke od mamy jeszcze na sali pogodowej gdzie każa leżeć po porodzie 2 godz to nawet 2 godzin nie było ,zjadłam kanapki wypiłam termos cherbaty oczywiście odrazu siku i jak młody Bóg wstałam i po godzinie chodziłam jakbym po porodzie nie była mam nadzieję że tym razem też tak będzie.
 
Cześć Dziewczyny :) przyjmiecie mnie do swego grona? Nazywam się Ania, oczekuje teraz trzeciego dziecka, obie poprzednie ciąże tez byłam na BB.. mam już 14 letnia Zuzię ze styczniowek 2006 i 7 letniego Sebastianka z czerwcowek 2013. Do tej pory utrzymuje kontakty z częścią dziewczyn z tamtych grup. Mam nadzieje ze i tym razem się powspieramy i zżyjemy 🥰
 
Witaj, na kiedy masz termin?
Cześć Dziewczyny :) przyjmiecie mnie do swego grona? Nazywam się Ania, oczekuje teraz trzeciego dziecka, obie poprzednie ciąże tez byłam na BB.. mam już 14 letnia Zuzię ze styczniowek 2006 i 7 letniego Sebastianka z czerwcowek 2013. Do tej pory utrzymuje kontakty z częścią dziewczyn z tamtych grup. Mam nadzieje ze i tym razem się powspieramy i zżyjemy [emoji3059]
 
reklama
Ja też się nadal boję. Mimo tego że byłam już na 3 wizytach i wszystko było dobrze mimo braku objawów to nadal się boje że jak teraz pójdę to serduszko już nie będzie biło. Ja po prostu nie potrafie ogarnąć tego w swojej głowie że ja się dobrze czuje a tam sobie kropek pięknie rośnie [emoji854]
Tez tak miałam, tez się przejmowałam ale dzisiaj 9t4d wszystko dobrze, kropka zaczyna człowieka przypominać, także myśle trzeba myśleć pozytywnie a co ma być to będzie - to natura, niestety nie wszystko da się skontrolować i przewidzieć. Ale wiadomo strach z tylu głowy czasem wraca.
 
Do góry