To była chwila nieuwagi, ale niestety skończyła się tragicznie dla dziewięciomiesięcznego Justin’a. Chłopiec zmarł po tym, jak zadławił się nienadmuchanym balonem. Zrozpaczona mama przestrzega innych rodziców.
Właściwa reanimacja i chwyt Heimlicha to coś, czego wszyscy rodzice muszą się nauczyć. W sytuacji awaryjnej masz tylko 3 do 4 minut. Każda ostatnia sekunda się liczy. Wiedziałam, co robić i mimo tego straciłam moje dziecko.
Katie Chamberlain, mama malutkiego Justin’a napisała, że miała świadomość, że nienapompowane balony stanowią ryzyko dla maluszków. Dlatego, kiedy zauważyła, że jeden z nich leży na podłodze natychmiast go wyrzuciła do śmieci. Niestety nie wiedziała, że po zabawie starszych synów pozostał jeszcze jeden.
Kate mówi, że wystarczyła chwila i najmłodszy synek wpakował sobie balon do buzi i niestety zablokował nim tchawicę.
Balony są lekkie i lepkie. Głęboki wdech, to wszystko, co trzeba, aby wysłać je do dróg oddechowych. (…) Nie widziałam, jak włoży go do ust, ale spojrzałem na niego i zobaczyłam, że jest zakneblowany, więc podbiegłam w pośpiechu, mając nadzieję, że odzyskam cokolwiek to było, ale było za późno.
Katie od razu przystąpiła do reanimowania synka, ale nie była w stanie usunąć balonu. Co gorsza, kiedy zadzwoniła po pomoc musiała czekać kilka minut na połączenie z ratownikami. A w tej sytuacji liczyła się każda sekunda.
Niestety sanitariusze przybyli za późno. Nawet po usunięciu balonu z dróg oddechowych chłopca, nie byli w stanie przywrócić akcji serca. Karetką przewieziono Justin'a do szpitala, gdzie lekarze próbowali go ratować przez kolejne 30 minut. Niestety maluszek zmarł.
Zrozpaczona mama ostrzega rodziców przed niebezpieczeństwem związanym z balonami mówiąc:
Wszystko wydarzyło się z powodu głupiego balonu. To nie jest warte okropnego poczucia winy, które poczujesz, jeśli coś stanie się twojemu dziecku. Teraz wszystko, co nam zostało to wspomnienia, zdjęcia i kilka jego rzeczy. Nie ma bólu większego niż bycie rodzicem w żałobie.