reklama

Rejestr ciąż wchodzi w życie. Co to oznacza?

Minister Zdrowia Adam Niedzielski podpisał rozporządzenie, na mocy którego katalog danych zbieranych przez personel medyczny w Systemie Informacji Medycznej został poszerzony nie tylko o alergie, ciała obce i grupę krwi, ale i fakt bycia w ciąży. Z uwagi na zaostrzone w Polsce prawo aborcyjne wywołuje to niepokój i kontrowersje.

Rejestr ciąż wchodzi w życie

Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zaznaczył, że poszerzenie zakresu danych raportowanych w ramach systemu informacji medycznej to wynik zaleceń wypracowanych przez zespół, który został powołany przez Komisję Europejską.

- Rozporządzenie nie tworzy żadnych rejestrów, a jedynie poszerza system raportowania – powiedział.

W uzasadnieniu rozporządzenia Ministerstwo Zdrowia wskazywało, że przekazywanie do systemu informacji o ciąży ma na względzie bezpieczeństwo ciężarnej kobiety:

W wybranych przypadkach normy dla kobiet ciężarnych są inne niż poza ciążą. Szczególnego znaczenia informacja o ciąży nabiera w sytuacji urazów, konieczności wykonania badań radiologicznych z kontrastem, znieczuleń itp. Poza tym wiedza na temat badań zlecanych i wykonywanych w czasie ciąży może być przydatna w przypadku ewentualnego poszerzania zakresu refundacji dla kobiet ciężarnych i będących w połogu.

Resort Zdrowia wyjaśniał:

- Przechodzimy z papierowych kart pacjenta na dokumentację elektroniczną, w ramach której digitalizujemy dane dotyczące zdrowia pacjenta. Do elektronicznej karty pacjenta ma dostęp jedynie lekarz i w razie konieczności związanej z ratowaniem życia, również ratownik medyczny.

Zdaniem MZ zmiany i nowy standard raportowania medycznego łatwi pracę lekarzy. Przełoży się też na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania.

Co to oznacza? Komentarze

Choć Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że postępowanie nie ma to na celu gromadzenia informacji o ciążach pacjentek, a jedynie digitalizację danych i ich doprecyzowanie, a dostęp do nich mają mieć wyłącznie medycy, zdania i komentarze są różne.

Według opozycji, specjalistów i części organizacji społecznych, ale także wielu kobiet, rozporządzenie ma na celu stworzenie "rejestru ciąż". Z uwagi na to, że w Polsce prawo aborcyjne jest zaostrzone, specjaliści alarmują, że tego typu rozporządzenie może być wykorzystywane jako narzędzie represji.

- Rząd PiS będzie rejestrować ciąże Polek. Oczywiście twierdzi, że to wszystko dla bezpieczeństwa kobiet. Czyli jak zawsze będzie odwrotnie. Zaostrzy kontrolę, by żadna kobieta nie mogła czuć się w Polsce bezpiecznie - powiedziała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

- Można potem weryfikować, która z pań była w ciąży, która poroniła, a może nie poroniła, bo coś się stało i wyjechała za granicę. A jeżeli poroniła w Polsce, to czy poroniła naturalnie. To jest realizacja projektu radykałów z PiS - komentował w ubiegłym roku senator KO Krzysztof Brejza.

- Polki już dziś nie zachodzą w ciążę z obawy przed przymusem porodu w każdej sytuacji. Powodów do strachu właśnie przybyło - napisała Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy.

- Jestem przekonany, że tymi niecywilizowanymi metodami rząd chce doprowadzić do zmniejszenia liczby aborcji. Gdyby aborcja w Polsce była legalna, centralny rejestr ciąży nie byłby niczym kontrowersyjnym — powiedział ginekolog dr Maciej Jędrzejko

- Gdyby to był inny rząd, można by mieć złudzenie, że chodzi o poprawę standardów i zwiększenie opieki nad ciężarnymi w Polsce – powiedział Donald Tusk. - Chciałbym, żeby to były intencje opiekuńcze, ale żadne z działań tego rządu nie wskazuje, żeby to była ich intencja. Kontrola i przymus, przymus i kontrola, to jest to, co stało się ideologiczną obsesją PiS.

Wśród działaczek i działaczy organizacji broniących praw kobiet, a także polityków opozycji pojawiły się obawy, że "rejestr" może przyczynić się do zastraszania Polek, które zdecydowałyby się np. na aborcję za granicą.

Głos w sprawie zabrał także Aborcyjny Dream Team, publikując post wyjaśniający w swoich social mediach, w którym pisze:

- Najważniejsza rzecz, która się nie zmienia to FAKT, że osoby w ciąży nie są karane za przerwanie własnej ciąży i nie ma żadnych propozycji w sejmie, które miałyby to zmienić. Niezależnie od tego, jak przerwiemy ciążę, to w świetle obowiązujących przepisów nie możemy być za to karane i nie jesteśmy winne nikomu tłumaczeń, co się z ciążą stało.

Projekt niebezpiecznie zbliża nas do sprawowania ostatecznego nadzoru nad wyborami reprodukcyjnymi mieszkanek i mieszkańców naszego kraju. Już dziś obserwujemy przecież nieuzasadnione prawnie przypadki poszukiwań kobiet po poronieniach czy domowych aborcjach – co stanie się więc w sytuacji, w której ciąża pacjentki widnieć będzie w krajowym rejestrze? Jak ogromny poziom zastraszenia chcą osiągnąć tym projektem rządzący? I jak głęboką traumę projekt ten zgotuje kobietom po poronieniach, które mogą znaleźć się pod ostrzałem pytań lekarzy i organów ścigania, wezwanych na miejsce bez żadnego uzasadnienia prawnego?

Czy rejestr ciąż sprawi, że jeszcze więcej kobiet nie zdecyduje się na macierzyństwo bądź będzie ukrywać to ciążę?

Czy ta strona może się przydać komuś z Twoich znajomych? Poleć ją: