Rok 2023 w szkole będzie bardzo intensywny, obfitujący w emocje, kontrowersje i konsternacje spowite atmosferą absurdu i niedowierzania. To ostatnimi laty bardzo silny trend. Tym razem atmosferę podgrzeje obowiązek uczestniczenia w religii lub etyce, kolejna część podręcznika profesora Roszkowskiego oraz zmiana zasad maturalnego egzaminu pisemnego z języka polskiego. Jak można się domyślać, większość pomysłów to kontynuacja wizji obecnego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Religia czy etyka?
Obecnie uczniowie mogą uczęszczać na religię lub etykę - nie są one obowiązkowe. Każdy ma prawo wyboru: może zapisać się na religię, etykę lub nie chodzić na żadne z tych zajęć.
Zgodnie z rozporządzeniem, którego wprowadzenie zapowiadał minister Czarnek, od września 2023 r. opcja czasu wolnego zamiast religii zacznie znikać. Pojawi się nakaz wyboru katechezy lub etyki.
- Będziemy chcieli zlikwidować to, co wiele lat temu zostało wprowadzone, czyli możliwość wyboru jednego z trzech wariantów: albo religia, albo etyka, albo nic – powiedział Czarnek w 2021 roku.
Nakaz wyboru religii bądź etyki najpierw będzie dotyczył uczniów klas czwartych podstawówek oraz pierwszych szkół średnich. Do 2027 r. obowiązek zdecydowania się na katechezę lub etykę obejmie wszystkie klasy.
Według opublikowanego harmonogramu lekcje etyki staną się obowiązkowe:
- od 1 września 2023 r. – klasy IV szkół podstawowych i klasy I szkół ponadpodstawowych wszystkich typów;
- od 1 września 2024 r. – klasy IV i V szkół podstawowych oraz klasy I i II szkół ponadpodstawowych wszystkich typów;
- od 1 września 2025 r. – klasy IV – VI szkół podstawowych oraz klasy I – III szkół ponadpodstawowych wszystkich typów;
- od 1 września 2026 r. – klasy IV-VII szkół podstawowych i klasy I-IV szkół ponadpodstawowych wszystkich typów;
- od 1 września 2027 r. – klasy IV-VIII szkół podstawowych i wszystkie klasy szkół ponadpodstawowych wszystkich typów.
Projektowane zmiany budzą niepokój i wiele wątpliwości zarówno wśród uczniów, jak i rodziców. Według krytyków tego pomysłu przedsięwzięciu zakończy się na tym, że lekcje etyki będą realizować katecheci. Ma to związek zarówno z lawinowym spadkiem frekwencji na lekcjach religii, jak i brakiem nauczycieli etyki. Co na to Czarnek? Jak można się domyślać, minister odpowiada w swoim stylu:
- Czy katecheta to kosmita, który nie mógłby uczyć? Nie rozumiem zarzutu, że katecheci nie powinni uczyć etyki. (…) Każdy może uczyć etyki, jeśli jest do tego przedmiotu przygotowany (...). Nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy być nietolerancyjni w stosunku do nauczycieli religii, a taką nietolerancję wyczuwam w tego rodzaju komentarzach, niemądrych zresztą, o jakiejś indoktrynacji katolickiej.
Czarnek przyznał, że nie ma tylu nauczycieli etyki, żeby zapewnić uczniom możliwość podjęcia obligatoryjnego wyboru między udziałem w lekcjach religii a etyki, stąd:
- Uruchomiliśmy studia podyplomowe w wielu miejscach w Polsce. I na tych studiach podyplomowych uczą się nauczyciele, którzy będą uczyć jednocześnie języka polskiego i etyki, historii i etyki, a może też religii i etyki.
Mając na uwadze konieczność zapewnienia kadry nauczycielskiej do nauczania etyki Minister Edukacji i Nauki zlecił 7 uczelniom realizację studiów podyplomowych w zakresie etyki dla nauczycieli. Na jakich uczelniach i wydziałach mogą kształcić się przyszli nauczyciele etyki? Hm… To:
- Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie,
- Wydział Teologiczny Uniwersytetu Szczecińskiego,
- Collegium Intermarium (wykładają tam specjaliści Ordo Iuris)
- Akademia Ignatianum w Krakowie,
- Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie,
- Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu (uczelnia ojca Tadeusza Rydzyka),
- Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie.
Przypomnijmy, że z definicji etyka to dział filozofii zajmujący się badaniem moralności i tworzeniem systemów myślowych, z których można wyprowadzać zasady moralne. W praktyce, jako przedmiot nauczania w szkole, etyka ma koncentrować się na tematach związanych z istotą i postrzeganiem dobra oraz zła w bardzo szerokim ujęciu, bez kontekstów religijnych i wiary. I tu pojawiają się pytania.
Czy katecheta będzie potrafił, umiał i mógł podejść do wykładanego przedmiotu obiektywnie, czyli profesjonalnie, bez narzucania swojego światopoglądu? Czy etyka nie będzie jedynie wariacją na temat moralności w duchu katolicyzmy bądź chrześcijaństwa?
Druga części "Historii i teraźniejszości” prof. Wojciecha Roszkowskiego
Niebawem pojawi się druga część książki prof. Wojciecha Roszkowskiego. Pierwsza część podręcznika do "Historii i teraźniejszości" cieszy się złą sławą. Zyskała rozgłos między innymi przez umieszczenie ideologii gender w rozdziale "Ideologie i nazizm" oraz za sprawą pytania odnoszącego się do dzieci z in vitro. Roszkowski zapytał, kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci". Twierdzi bowiem, że zapłodnienie metodą in vitro to "hodowla ludzi".
Ale to nie wszystko. Nie brakuje w niej bowiem fragmentów potępiających feminizm, Unię Europejską, a nawet gwiazdy muzyki. Nie bez powodu w większości szkół średnich podręcznik nie funkcjonuje, a przeciwko dyskryminującym treściom protestuje wielu rodziców oraz uczniów.
W drugiej części książki, która nie będzie obowiązkowa, Roszkowski przedstawi swoją wizję „znaczenia wyborów parlamentarnych i prezydenckich 2005" oraz "skutków katastrofy smoleńskiej".
Przypomnijmy, że Historia i teraźniejszość (jak się okazuje to prawdziwy HiT) to przedmiot, który będzie obowiązkowy dla wszystkich uczniów szkół ponadpodstawowych. Jest wprowadzany od roku szkolnego 2022/2023, sukcesywnie obejmując kolejne roczniki.
Docelowo HiT będzie nauczany w liceum ogólnokształcącym w klasie I i II, w technikum w klasie I, II i III i w branżowej szkole I stopnia w klasie I - w miejsce przedmiotu wiedza o społeczeństwie nauczanego w zakresie podstawowym. Obejmuje zagadnienia z zakresu wiedzy o społeczeństwie oraz zagadnienia z historii najnowszej od 1945 r. do 2015 r.
Matura 2023 – bunt polonistów
Kontrowersje wzbudza także zmiana zasad matury pisemnej z jezyka polskiego. Twórcy systemu egzaminacyjnego "odświeżają" ją w liceach, bo w 2023 r. licea ogólnokształcące po raz pierwszy ukończą absolwenci, którzy nie przeszli przez gimnazja.
Wielu polonistów, którzy są uznawani za autorytety, oświadczyła, że nie weźmie udziału w ocenianiu "odświeżonego" polskiego (jako tzw. zewnętrzni egzaminatorzy). To między innymi Dariusz Martynowicz (Nauczyciel Roku 2021), Marcin Dzierżawski („Belfer na zakręcie”), Aleksandra Korczak (finalistka konkursu Nauczyciel Roku 2022), Paweł Lęcki (nauczyciel języka polskiego, felietonista), Wojciech Rzehak („Ponury Polonista”). Dlaczego? Co napisali w petycji „O ludzki wymiar nowej matury z języka polskiego, czyli murem za maturzystami (albo głową w mur)”?
Egzamin maturalny 2023 w formule zaproponowanej przez Centralną Komisję Egzaminacyjną stanowi niechlubne ukoronowanie trwającej od kilku lat deformy polskiego systemu edukacyjnego, jest także konsekwencją absurdalnej, anachronicznej podstawy programowej oraz złych wymagań egzaminacyjnych.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że zbliżającą się maturę z języka polskiego przygotowano pośpiesznie i prowizorycznie (…) Osiągnięto tym samym chaos, z jakim nie mieliśmy do czynienia po roku 2001…
Radykalnie zmieniła się sama filozofia egzaminu. Oto rolą egzaminatora będzie skrupulatne wyliczanie i odnotowywanie błędów ucznia, błędów, które – jak wszyscy wiemy – w sytuacji egzaminacyjnego stresu zdający popełnić musi. Kilkugodzinny wysiłek intelektualny młodego człowieka sprowadzony został do szeregu tabelek (broszura z wytycznymi dla egzaminatora liczy prawie 20 stron!), w których wyraźnie jest zaznaczone, ile punktów zdający straci za określoną liczbę błędów rzeczowych, językowych, interpunkcyjnych czy ortograficznych.
Taka koncepcja prowadzi do licznych paradoksów i absurdów. Oto uczeń, który napisze słabiutką pracę na wymaganych 300 słów (absolutne minimum) i popełni 8 błędów interpunkcyjnych oraz 4 błędy ortograficzne, otrzyma za interpunkcję i ortografię 0 punktów (zamiast 4 możliwych). Uczeń, który napisze erudycyjną pracę na 1300 słów i popełni tyle samo błędów, w powyższych kategoriach również otrzyma 0 punktów.
Tak samo dzieje się w wypadku oceny języka. Niezależnie od długości pracy popełnienie więcej niż 18 błędów językowych będzie skutkowało otrzymaniem 0 pkt za język - niezależnie od jego erudycji. Im praca będzie dłuższa, tym bardziej wzrośnie ryzyko popełnienia przez zdającego kolejnych błędów językowych, a tym samym otrzymania niższej oceny za język (to kolejne kryterium i kolejna tabelka). Także kryteria oceniania zawartości merytorycznej wypracowania są niejasne, nieczytelne, niespójne, uznaniowe, a w efekcie krzywdzące uczniów.
To, co ma do powiedzenia młody człowiek – sens podjętych przezeń rozważań, jego wysiłek, jego praca – zniknie, zostanie zamienione na tabelki, przeliczające błędy na punkty, które trzeba odjąć, przemielające myśli na procenty. Żywimy nieustającą, choć może naiwną, nadzieję, że Centralna Komisja Egzaminacyjna podejmie próbę zmiany tego fatalnego stanu rzeczy.