reklama
Zapominajka
dwa kawałki nieba mam
zozakoza super, że tak gładko poszło. Tylko pozazdroscić
. Szkoda, że nie wiedziałam, że medialną gwiazdę mamy;-), bo bym sobie poogladała
. Szkoda, że nie wiedziałam, że medialną gwiazdę mamy;-), bo bym sobie poogladała
Dorotka_23
Fanka BB :)
Zazaoza gratuluję i cieszę się z udanego porodu. Mam nadzieję, że u mnie będzie podobnie. Podpisałam się pod petycją w obronie tej izby porodowej...
Moja pani dr planuje w ciągu najbliższych dwóch lat otworzyć dom narodzin we Wrocku. Oby jej się udało bo moim zdaniem takie miejsca są baaaardzo potrzebne.
Moja pani dr planuje w ciągu najbliższych dwóch lat otworzyć dom narodzin we Wrocku. Oby jej się udało bo moim zdaniem takie miejsca są baaaardzo potrzebne.
moniawycint
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Sierpień 2008
- Postów
- 214
Witajcie dziewczyny więc czas na mnie by opisać mój poród:
26.11.08r wstałam rano o 8 i poczułam jak robi mi się ciepło poszłam do łazienki i zaczęły odchodzić mi wody zadzwoniłam do mojego lekarza i mówił żeby pojechała do szpitala. O 8.20 byłam w szpitalu w św. zofii jak się okazało pierwszy raz od 15 lat w ten dzień padł centralny układ sterylizacji , więc nie byłlo zadnych szans na poród w tym szpitalu. Następnie szpital poszukał mi miejsce do porodu no i znalazło się na inflanckiej. 0d godz 10 czekałam na poród rodzinny ale niestety się nie doczekałam bo nie było wolnej sali. Ok 14 dali mi oksytocyne najpierw 30, 60, 80,100 o 16 całkowicie odeszły mi wody. o 16.30 dostałam znieczulenie. przestało działac ok 19 wiec dali mi nastepną dawkę. wowczas była tez zmiana położnych. Ja niestety natrafiłam na taka która odbierała pierwszy lub drugi raz poród. od 20 probowałam przec ale cos za brdzo mi to nieszło. przyszedł lekarz i inne 2 połozne i tak stali obok mnie , jak miałam przec to przy tym trzecim wdechu miałam to robić najsilniej wowczas konczył mi sie skurcz i musiałam czekac na nastepny 2min. W tym czasie dziecko niestety cały czas wychodziło i cofało się zpowrotem co w efekcie za kazdym razem piłam malutka wody płodowe. Pózniej lekarz zaczał mi sie kłaśc na brzuchu i wypychał dziecko, a w tym czasie ta młoda połozna zle zaczeła wyciagac dziecko inna połozna zwrociła jej uwage żeby tak nie robiła.w czesniej jeszce zle mnie nacieła wiec musiałąm być 2 razy nacinana. malutka urodziła sie o 21.25 na chcwilke mi ją pokazali ale wiem ze było coś nie tak bo długo doktorka mi jej nie przyniosła i gdy przyszła z nią to usłyszałam zę urodziła sie w zamartwicy dostała 5,6,7,8pkt i mam wode w plucach. i powiedziałą ze jezeli mala przezyje w ciagu 3-4godz to bedzie dobrze. myslalam że umre. wzieli malutką do inkubatora i podano tlen ale na drugi dzien rano juz jej wzieli tlen i przyniesli mi ją ale to niestety nie koniec złych wiadomosci na 3 dzien dowiedziałam sie że złamali jej obojczyk i ma obrzek na głowce i cos tam jakas infekcja sie pokazywała ale naszczescie wszystko zaczeło się cofać. przy wyjsciu zrobuili malutkirj usg głowki miała cos tam powiekszone, no i kontrole za 2 tyg byłam juz u lakarza i na tym usg naszczescie wszystko wyszlo dobrze. A pech chciał ze tydzien po porodzie pekła mi rana myslalam ze zawriuje,naszczescie obeszlo sie bez szycia i uzywam maci. Ja narazie jestem tak zakerona i nie wiem co się dzieje bo malutka od drugiego dnia ma koli i cale noce mam nie p[rzespane była juz 2 razy u pediatry przepisał jakies kropelki ale nic nie skutkuje. A najgorsze ze nie ma mi kto pomoc rodzina 400km mieszka odemnie a mąza niestety nie ma całymi dniami bo prosto z pracy do szkoly a pozniej musi pisac prace magisterską.mam nadzieje ze to się niedługo skonczy bo nie wiem jak ja to wytrzymam.
26.11.08r wstałam rano o 8 i poczułam jak robi mi się ciepło poszłam do łazienki i zaczęły odchodzić mi wody zadzwoniłam do mojego lekarza i mówił żeby pojechała do szpitala. O 8.20 byłam w szpitalu w św. zofii jak się okazało pierwszy raz od 15 lat w ten dzień padł centralny układ sterylizacji , więc nie byłlo zadnych szans na poród w tym szpitalu. Następnie szpital poszukał mi miejsce do porodu no i znalazło się na inflanckiej. 0d godz 10 czekałam na poród rodzinny ale niestety się nie doczekałam bo nie było wolnej sali. Ok 14 dali mi oksytocyne najpierw 30, 60, 80,100 o 16 całkowicie odeszły mi wody. o 16.30 dostałam znieczulenie. przestało działac ok 19 wiec dali mi nastepną dawkę. wowczas była tez zmiana położnych. Ja niestety natrafiłam na taka która odbierała pierwszy lub drugi raz poród. od 20 probowałam przec ale cos za brdzo mi to nieszło. przyszedł lekarz i inne 2 połozne i tak stali obok mnie , jak miałam przec to przy tym trzecim wdechu miałam to robić najsilniej wowczas konczył mi sie skurcz i musiałam czekac na nastepny 2min. W tym czasie dziecko niestety cały czas wychodziło i cofało się zpowrotem co w efekcie za kazdym razem piłam malutka wody płodowe. Pózniej lekarz zaczał mi sie kłaśc na brzuchu i wypychał dziecko, a w tym czasie ta młoda połozna zle zaczeła wyciagac dziecko inna połozna zwrociła jej uwage żeby tak nie robiła.w czesniej jeszce zle mnie nacieła wiec musiałąm być 2 razy nacinana. malutka urodziła sie o 21.25 na chcwilke mi ją pokazali ale wiem ze było coś nie tak bo długo doktorka mi jej nie przyniosła i gdy przyszła z nią to usłyszałam zę urodziła sie w zamartwicy dostała 5,6,7,8pkt i mam wode w plucach. i powiedziałą ze jezeli mala przezyje w ciagu 3-4godz to bedzie dobrze. myslalam że umre. wzieli malutką do inkubatora i podano tlen ale na drugi dzien rano juz jej wzieli tlen i przyniesli mi ją ale to niestety nie koniec złych wiadomosci na 3 dzien dowiedziałam sie że złamali jej obojczyk i ma obrzek na głowce i cos tam jakas infekcja sie pokazywała ale naszczescie wszystko zaczeło się cofać. przy wyjsciu zrobuili malutkirj usg głowki miała cos tam powiekszone, no i kontrole za 2 tyg byłam juz u lakarza i na tym usg naszczescie wszystko wyszlo dobrze. A pech chciał ze tydzien po porodzie pekła mi rana myslalam ze zawriuje,naszczescie obeszlo sie bez szycia i uzywam maci. Ja narazie jestem tak zakerona i nie wiem co się dzieje bo malutka od drugiego dnia ma koli i cale noce mam nie p[rzespane była juz 2 razy u pediatry przepisał jakies kropelki ale nic nie skutkuje. A najgorsze ze nie ma mi kto pomoc rodzina 400km mieszka odemnie a mąza niestety nie ma całymi dniami bo prosto z pracy do szkoly a pozniej musi pisac prace magisterską.mam nadzieje ze to się niedługo skonczy bo nie wiem jak ja to wytrzymam.
kana161
Mama "terrorystek" :P
Jestes wielka....głowka do góry....teraz to juz musi byc tylko lepiej.... jak czytam taki opis porodu jak Twoj to ciesze sie,ze jesce nie urodziłam......i moze niech tam mała sobie siedzi jesce troszke.....
Tak czy siak podziwiam i trzymam kciuki::-):-)
Tak czy siak podziwiam i trzymam kciuki:
:-):-)
Dorotka_23
Fanka BB :)
Monia to chyba sadyści. Trzeba na prawdę mieć pecha, żeby tak trafić. Ale teraz kochana już bedzie tylko lepiej dasz radę skarbie.
xpatrysiax
mamusia Olusia :)
Monia aż mi ciarki przeszły po plecach, jak przeczytałam Twój opis. Najważniejsze, że Malutka już czuje się lepiej. A Ty się trzymaj kochana-główka do góry, na pewno będzie dobrze.
renia200
mama Victorki :)
Moniawycint dasz rade.... nie wiem czy cię to pocieszy ale ja mam podobną sytuację, tylko że mnie od mojej rodziny dzieli jakieś 8000 km i podobno do pomocy teściu przyleciał ale ja tego nie odczuwam, całymi dniami siedze sama z malutką, mój M albo w pracy, albo remontuje drugie mieszkanie bo mamy się przeprowadzać, albo dotrzymuje swojemu tacie towarzystwa ..... i jak się nie załamać? i jeszcze muszę obiad ugotować, czasami mam dość.
reklama
blizniaki2000
Fanka BB :)
Zozakoza, super ze poród lajcikowy.
Monia, naprawde serdecznie współczuje przezyc, od poczatku chyba padło na ciebie jakies fatum, bo tymi twoimi przezyciami mozna by kilka osób było obdzielic. mam nadzieje ze teraz bedzie juz tylko lepiej. jesteś bardzo dzielna
Monia, naprawde serdecznie współczuje przezyc, od poczatku chyba padło na ciebie jakies fatum, bo tymi twoimi przezyciami mozna by kilka osób było obdzielic. mam nadzieje ze teraz bedzie juz tylko lepiej. jesteś bardzo dzielna
Podobne tematy
