reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nasze porody Czerwcówkowe

A tak w ogóle, to wciąż czekamy na relację Luki i Efilo! Już nie macie kogo "straszyć", więc powiedzcie jak to u Was było...
 
reklama
Witajcie dziewczyny.
Jakby się ktoś pytał to ja żyję i mam się całkiem nieźle, ale jakoś brakuje mi trochę czasu na siedzenie przy komputerze :tak:
Mojego porodu aż nie chce mi się opisywać, bo było okropnie, długo i strasznie bolało :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:. Bardzo chciałam urodzić siłami natury lecz niestety moja szyjka chyba nie bardzo tego chciała, bo po ok. 8 godzinach okrutnych bóli rozwarta była raptem na mały paluszek więc zapadła decyzja o cc, i dobrze bo nie przeżyłabym chyba ani minuty dłużej :szok::szok::szok:
Na sam poród czekałam 10 dni w szpitalu, i to też nie należało do przyjemności, potem jeszcze 4 dni po porodzie, czy 2 tygi w szpitalu, wyobrażacie to sobie??!!!:no::szok:
Na szczęście wszystko co złe związane z porodem szybko się zapomina i teraz już jesteśmy z Wojtkiem w domciu i cieszymy się każdym nowym dniem a my z tatusiem każdą przespaną nocą ;-)
Teraz mały śpi, więc uciekam zrobić coś koło siebie.
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo serdecznie i Wasze maluszki oczywiście też, i buziaki dla nich :-):-):-)
 
Agik gratulujemy Tobie i gorace buziaki dla Wojtusia...niech sie dobrze Wam chowa....A o bolu tak jak mowisz szybko sie zapomina:-)
 
Witam wszystkie Czerwcówkowe Mamusie :-) ja jeszcze czekam na synka i mam pytanie do Mam które rodziły po terminie. Wczoraj minął termin wg OM lekarz kazał mi się zgłosić w nim do szpitala ale wybieram się dzisiaj po południu.Najlepiej bym chciała urodzić bez wywoływania ale z każdym dniem coraz bardziej boję się o małego. Czy jest tak, że jak przyjdę dziś to zbadaja mnie zrobią KTG i jak nic nie ruszyło to puszczą do domu i każą przyjść za kilka dni czy też przyjmą na oddział i będę musiała leżeć do samego porodu? :-( Miszkam 1,5 km od szpitala i szczerze mówiąc wolałabym dochodzić na badania KTGi czekać aż się samo zacznie w domku. Jak to jest po kolei? Idę na izbę przyjęć, mówię że wczoraj miałam termin a oni mnie kierują na badanie które decyduję o przyjęciu na oddział czy nie? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź bo cała ta sytuacja strasznie mnie denerwuje i mam przez to ogromnego doła :-:)-:)-(
 
Kasiulec, ja myślę że to wszystko zależy od szpitala czy lekarza. No i od tego czy strajkują i czy dużo jest pacjentek rodzących.
Ja obie ciąże przenosiłam i w obu przypadkach było tak, że kazano mi się zgłosić na KTG w dniu terminu, a po badaniu puszczano do domu. Natomiast od dnia terminu musiałam zgłaszać się na KTG już co 2-gi dzień. Na wywołanie tym razem powiedziano mi że mam przyjść tydzień po terminie. Z tym że uprzedzono, że jeśli będzie dużo rodzących to mogą mnie jeszcze odesłać i kazać przyjść następnego dnia. Na szczęście moja Malutka zdecydowała się na wyjście dzień przed upływem tygodnia. I dobrze, bo wtedy przez te upały to chyba całe miasto rodziło i dziewczyny na korytarzach leżały, więc pewnie by mnie nie przyjęli. Powodzenia.:-)
 
Witam Wszystkie Mamusie oraz przyszłe Mamusie!
Moja córeczka Jadzia urodziła sie 29 czerwca. Dwa dni po terminie.
Poród odbył sie siłami natury. I był naprawdę bardzo szybki.......jak na pierwsze dziecko. Przyjechałam z mężem do szpitala na 8:00 a o 9:00 już była przyjęta na porodówkę z podłączoną kroplówka z 2,5cm rozwarciem. Bylam naprawdę przerażona , ponieważ dziewczyna obok mnie z rozwarciem 4,5cm juz plakała i przeklinała z bólu.
U mnie jednak ciągle nie czułam regularnych skurczy. o 12:00 położna stwierdziła 5cm! A skurczy dalej nie czułam. KTG pokazywało akcje macicy a ja...... jak nic a nic nie czułam. Kazali sie połozyc (to jest najgorsze... póki chodzisz i ruszasz sie akcja idzie do przodu:) i podłączyli KTG. Nagle ....... 7cm i ogromny ból!!!!! Szok dla organizmu.... kazdy skurcz to drgawki... az okulary z nosa mi spadły. Przy mojej wadzie bez okularów....dobrze ze poznałam potem meża:)
Pomimo iz przed porodem postanowiłam rodzic bez znieczulenia, jednak uległam bólowi i poprosiłam anastezjologa o znieczulenie. Smiesznie bo myslal ze mam 3-4cm rozwarcia i dał bardzo małą dawke (standardowe zamieszanie w szpitalu;brak informacji). Miał przyjsc i dac póżniej jeszcze jedna dawke jak rozwarcie bedzie wieksze ale.... ja juz miałam maksylane 10cm rozwarcie i dostałam skurczy partych. I dobrze.....
Przez to ze znieczulenie było mniejsze wszystko czułam i mogłam współpracować z lekarzem i położną:) Jadzia urodziła sie po 3 partych skurczach o godzinie 15:05. Cały poród trwał 6godzin, ostatnia faza 10minut.
Udało sie..... bez nacinania krocza i pękniecia. Jeden mały szew na szyjce. Nie mogłam uwierzyc! Moj mąż był ze mna, przeciął pępowine chociaż.... Całą ciaże ustalalismy ze go nie bedzie przy porodzie. Ale tak to emocje zmieniają nasze zycie i decyzje.

Cały poród nie wspomninam zle, naprawde ciesze sie ze tak szybko to poszlo. Jak tylko Jadziunie dostałam na ręce o bólu już nie pamiętałam. A teraz jak już coraz cześciej usmiecha sie do mnie, nie pamietam o porodzie.

Dzieciaczki nasze to najwieksze szczescie jakie nas spotkało.

Wszystkim mamusiom Gratuluje ich pociech.

Przyszłe mamusie.... Trzymam za was mocno kciuki! byle do przodu.


Pozdrawiam
:-)
 
witam Czerwcowe Mamy :-)
poród jak poród siłami natury... wszystko by było ok,gdyby było rozwarcie, ale go nie było :no: wiec sie zaczęło MASOWANIE SZYJKI:angry::szok:....I tak masowali co skórcz przez 2,5h do rozwacia:szok: pózniej to już ulga, bo poparłam 4 razy i moja Kluseczka już była przy mnie... to tez zrobiłam sobie i jej niespodziankę, gdyż urodziła sie w Dzień Dziecka:baffled::eek:
 
może trochę późno piszę....ale zawsze warto.....patusia urodziła się 4 dni po terminie. od samego rana 10 czerwca jakoś dziwnie pobolewał mnie brzuch....ale to nic myślałam....takie tam małe pobolewanie... da się przeżyć, po południu szwagierka śmiała się że dziś urodzę, wieczorem około 20 zaczęły się regularne skurcze co 5 minut, więc ani tu spać ani nic. mąż w nerwach, wywiózł mnie do szpitala, bo i tak nie mógł usnąć bo co chwila głośno oddychałam żeby sobie ulżyć....około 22 byłam już w szpitalu na izbie przyjęć, i 2 cm rozwarcia, no i usadzili mnie od razu na porodówce, podłączyli do KTG..... i mijały godziny..... noc nie przespana.... mąż całą noc przesiedział u swojej siostry....cały podekscytowany...bo to nasze pierwsze dziecko....o 7 rano zebrało sie na obchodzie paru lekarzy.... a tu nadal bóle co 5 minut....a rozwarcie dopiero ok 5cm....około 10 zdecydowali się przebić pęcherz przy rozwarciu 6cm, i się zaczęło... :-) parcie, położna coś mi tam pogrzebała i zanim się wszyscy poschodzili to miałam już 10cm....mąż obok mnie, co chwile zmieniał zdanie czy zostać przy porodzie czy nie.... bo jak mnie widział to sie mu sie żal mnie robiło i nie chciał na to patrzeć....ale jednak został....nawet nie wiem po co, bo i tak na niego nie zwracałam uwagi.....godzina 11.00 zanikły mi bóle parte!!! wszyscy panika.... kroplówka, szczypanie po brzuchu i sutkach...po pół godziny wróciły bóle patre....słabe ale zawsze coś....lekarz i położne odetchnęły z ulga....bo już szykowali się na cesarke, pati za długo siedziała w kanale, i dostała sinicy....3 parcia i wyskoczyła ze mnie, prosto w ręce położnej...ledwo ją złapała....wszędzie pełno krwi od nacięcia, i wód bo lekarz źle przebił pęcherz....i większość wód wypłynęła z dzidzią... łożysko po 3 min...i koniec...szycie...i odpoczynek...męża tak ustawili że chcąc nie chcąc wszystko widział...aż zbladł... :-).... pati dostała jednak 9 na 10 punktów....tak więc licząc to rodziła się13 godzin..ale było warto... :-)
 
reklama
Do góry