No dobrze a wiec teraz ja opisze Wam moj porod
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
W srode wyszlam ze szpitala (bylam na obserwacji z powodu wysokiego cisnienia). W srode poszlam do swojego gina, a on mi powiedzial ze wszystko juz ladnie przyszykowane do porodu i lada dzien moge rodzic. Ja sobie mysle w duchu tak tak na pewno od ponad miesiac straszy mnie ciaza zagrozona i przedwczesnym porodem, a jakos do tej pory nic sie nie wydarzylo. Mam jeszcze 3 tyg, wiec jeszcze czas
![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
W czwartek pojechalam do wroclawia zaliczyc egzamin, bo udalo mi sie zalatwic indywidualna organizacje studiow. No i przy wyjsciu z samochodu pod uczelnia czuje jak cos mi pocieklo po nogach. Mowie do mojego narzeczonego kurcze chyba wody mi odchodza. Poszlam do toalety i widze, ze to na pewno nie mocz ani sluz. Ale mysle sobie jak juz jestem w tym wrocku to chociaz zalicze to co mialam. Poszlam napisalam jak wstalam z krzesla znowu ze mnie pocieklo.Wracam do samochodu i mowie do mojego, ze to wody na bank i wracamy szybko do domu, bo czeka nas 130km do pokonania. Jak siedzialam w aucie nic ze mnie nie cieklo, ale jak juz dojechalismy na miejscie i jak wstalam to normalnie zaczelo sie ze mnie lac. W zyciu nie myslalam, ze az tyle jest tych wod. Poszlam do domu, szybko sie spakowalam, bo oczywiscie nadal nie mialam torby spakowanej i na porodowke.Akurat dyzur miala znajoma polozna. Szybko sie przebralam i pod ktg. A wczesniej jakas ginka mnie zbdala i myslalam, ze sie przekrece tak bolalo. Rozwracie na 1,5 palca. Na ktg okazalo sie, ze skurcze 50-60% co 5 minut, czyli niezle a ja nie czulam zadnego bolu, tylko napinanie bruszka. Podlaczyli mnie pod oksytocyne, zrobili lewatywe i kolo 16 zaczelo mnie naprawde bolec. Skurcze co 2-3 minuty, ja prawie po scianach chodzilam z bolu, a po ponad 3 godzinach rozwarcie dopiero na 2,5 palca. Mialam wrazenie,ze skurcze mam juz caly czas, jeczalam ze juz nie moge ze nie dam rady. Bylam juz taka slaba, ze stracilam prztyomnosc i nagle moj narzeczony pyta czy chce znieczulenie. Tak sie ucieszylam, ze w koncu przestanie mnie bolec. Najgorsze bylo jak mi sie wkuwali w kregoslup i nie pozwolili sie ruszac, myslalam ze odlece. Jak juz podali mi dawke znieczulenia ( wtedy dopiero zaczelo cos dzialac) polozna z ciekawosci mowi sprawdzimny rozwarcie i sie okazalo, ze juz 5 palcow. No to parcie, ja juz nie mialam sily ale jakos sie zmobilizowalam i parcie trwalo jakies 20 minut. Naciecia w ogole nie czulam. Pozniej mnie szyli i wtedy chyba zaczelo juz dzialac calkowcie to znieczulenie, bo szycie nic mnie ni bolalo, tzn czulam ze szyja, ale nie czulam bolu.