Z tego wszystkiego zapomniałam połowy co Wam miałam napisac, co było na szkole rodzenia.
Dzisiaj mieliśmy plan porodu. I np. mówiła, żeby nie bać się dolarganu, bo to co prawda narkotyk, ale mądry lekarz poda, gdy jest konieczny (i mama nie ma już siły znieść bólu), że on rozluźnia, ale nie znieczula. I ze 80% porodów przyspiesza się po dolarganie, bo mama się rozluźni, ale niestety też te 20% jest, gdzie dziecko może być ogłupione też, skończyć się poród np. cesarką.
Żeby nie bać się vacum, bo jeśli zapadnie o nim decyzja, to najwidoczniej to najlepsze rozwiązanie dla dziecka i mamy, i że teraz ten próżnociąg ma taki delikatny kapturek z silikonu, nie robi krzywdy dziecku.
No i o lewatywie było, ze dla swojego komfortu, lepiej sobie zrobić, taką delikatną, w aptece mozna kupić. Zrobic jeszcze w domu, tak z godzinę jak już ma się regularne skurcze, lepiej wcześniej niż później. Ale jak nie chcecie, to personel ponoć wcale nie naciska (faktycznie mi nie proponowano nawet przy poprzendim porodzie)
I mówiła o znaczeniu kontaktu skóra do skóry. Że warto wymagać tego, nie oddawac dziecka na badanie- stan skóry, skalę Apgar i odruchy mogą zmierzyć u nas na brzuchu dziecku, a waga się przez 2 godziny nie zmieni, więc z tym można poczekać. Ponoc jest filmik w internecie gdzieś, jak dziecko minuta po minucie reaguje na matkę, jak się zachowuje. Że to zbawienne dla prawidłowego karmienia piersią, że dziecko naturalnie samo otwiera pyszczek i z dzieckiem na piersi szybciej rodzi się łożysko. Ponoć warto też obejrzeć sobie filmik poród małpek czy cos takiego, bo wtedy widać dobrze, jaka natura jest mądra. Ponoć Matka stada, pomaga rodzącej małpie nawet oklepując ejej krocze, a małe małpiątko od razu przytla się do mamy po porodzie.
I wiecie po co jest ta czarna krecha co na brzuchu się robi, i dlaczego sutki ciemnieją przed porodem? Bo to natura tak wymyśliła, żeby dziecku wskazać drogę do mamy i pożywienia. Maluszki nie widzą dobrze, ale jasny ciemny odróżniają