reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2018-2020! :)

Ile masz dzieci?

  • 0

    Głosów: 253 49,5%
  • 1

    Głosów: 158 30,9%
  • 2

    Głosów: 72 14,1%
  • 3

    Głosów: 20 3,9%
  • 3+

    Głosów: 8 1,6%

  • Wszystkich głosujących
    511
Na razie miałam robiony tylko progesteron i nie wiele powiedział bo cieżko ocenić w jakiej fazie jestem. Teoretycznie w połączeniu z USG to był w porządku. Lekarze mówili żebym jeszcze poczekała z dalszą diagnostyką ze względu na covid - żebym znowu nie latała po przychodniach. Ja nigdy wcześniej nie miałam problemów ale 6 lat brałam tabletki i dużo się stresuje. Tarczyce mam zdrową, tsh <1. Mam nieróżncowaną chorobę autoimmunologiczną ale najświeższe testy wykluczają choroby które mogą utrudniać ciąże. Jeżeli chodzi o sport to ja przystopowałam jak zacześliśmy się starać. Ja z tych co biegają pół maratony a potem robią 3 h trening siłowy.
O to ze sportem wcześniej w czasach starań byłam na bakier, raczej sporadycznie coś z qczajem. Teraz sporty siłowe, kulturystyka. :)
No nic, życzę Ci aby szybko się udało! :) My realizujemy siebie i swoje marzenia, a dzieci przez nasze problemy zdrowotne i nie tylko, nie planujemy już. :) Ale jestem tu zżyta z dziewczynami z poprzednich lat dlatego się odzywam, no i czasami mogę coś doradzić, wiedza mi nie umknęła na temat starań. :)
 
reklama
O to ze sportem wcześniej w czasach starań byłam na bakier, raczej sporadycznie coś z qczajem. Teraz sporty siłowe, kulturystyka. :)
No nic, życzę Ci aby szybko się udało! :) My realizujemy siebie i swoje marzenia, a dzieci przez nasze problemy zdrowotne i nie tylko, nie planujemy już. :) Ale jestem tu zżyta z dziewczynami z poprzednich lat dlatego się odzywam, no i czasami mogę coś doradzić, wiedza mi nie umknęła na temat starań. :)
Dzieki ze jesteś, w końcu my tu jesteśmy bo szukamy wsparcia i wiedzy z doświadczenia :) A takie nieplanowanie sie czasem objawia niespodziankami :) Ja od czasów przeciążeniowego pęknięcia stopy dwa lata temu co się zbiegło z dodatkowym kontraktem w Czechach przerzuciłam sie na jazdę na rowerze, pilates w wersji HIIT i yogę. Jak nie uprawiam sportu to jestem nieszczęśliwa, i muszę od czasu do czasu wyzionąć ducha na macie bo inaczej mnie nosi - no ale to podobno też nie pomaga dlatego pod groźnym okiem męża staram się ćwiczyć mniej ale za to spacerujemy więcej. Mam nadzieję że nam sie w końcu uda, a jak nie to mamy koty....
 
Dzieki ze jesteś, w końcu my tu jesteśmy bo szukamy wsparcia i wiedzy z doświadczenia :) A takie nieplanowanie sie czasem objawia niespodziankami :) Ja od czasów przeciążeniowego pęknięcia stopy dwa lata temu co się zbiegło z dodatkowym kontraktem w Czechach przerzuciłam sie na jazdę na rowerze, pilates w wersji HIIT i yogę. Jak nie uprawiam sportu to jestem nieszczęśliwa, i muszę od czasu do czasu wyzionąć ducha na macie bo inaczej mnie nosi - no ale to podobno też nie pomaga dlatego pod groźnym okiem męża staram się ćwiczyć mniej ale za to spacerujemy więcej. Mam nadzieję że nam sie w końcu uda, a jak nie to mamy koty....
My mamy kocią córcię - Czesławę. 😂
1608559339414.png
 
A dziękuję, dziękuję. :) Dzisiaj za mną i mamą przyszedł kociak pod dom... Ale że my już mamy i tak swoją Czesię u mamy jest Bunia i dwa psy to kolejny zwierzak byłby strzałem w kolano patrząc na obecne problemy finansowe. Ponoć właściciel tego kociaka dwa domy dalej mieszka bo pytałam się koleżanki czy zna właściciela... I takie biedne kocię chodzi po ulicy, aż się boję, że coś go rozjedzie. Ale cóż nie zbawię całego świata. Zobaczymy czy jutro rano dalej będzie czekał u mamy pod drzwiami.
 
A dziękuję, dziękuję. :) Dzisiaj za mną i mamą przyszedł kociak pod dom... Ale że my już mamy i tak swoją Czesię u mamy jest Bunia i dwa psy to kolejny zwierzak byłby strzałem w kolano patrząc na obecne problemy finansowe. Ponoć właściciel tego kociaka dwa domy dalej mieszka bo pytałam się koleżanki czy zna właściciela... I takie biedne kocię chodzi po ulicy, aż się boję, że coś go rozjedzie. Ale cóż nie zbawię całego świata. Zobaczymy czy jutro rano dalej będzie czekał u mamy pod drzwiami.
Jakby moje kociaki po ulicy biegały to bym chyba zeszła ze stresu. Zresztą i tak biegunką mi chyba owulacje na ten cykl załatwiły, w kolejce do weterynarza aż się trzęsłam ze stresu...
 
Jakby moje kociaki po ulicy biegały to bym chyba zeszła ze stresu. Zresztą i tak biegunką mi chyba owulacje na ten cykl załatwiły, w kolejce do weterynarza aż się trzęsłam ze stresu...
Ja tak straciłam dwa moje ukochane koty, przez rodziców bo oni pod moją nieobecność wypuszczali koty 'bo kot musi chodzić na dworze, ma swoje ścieżki'. 🥺 Po nowym roku przeprowadzamy się do mamy że względów finansowych i ze względu też takiego, że sama jest i towarzystwo jej się przyda. Bunia niestety jest wypuszczana na dwór, na szczęście boi się drogi i chodzi raczej w pola, jak się wprowadzimy z powrotem to będę robić wszystko by jej nie wypuszczać, bo będzie też moja Czesia, Cześka niegdy na dworze nie była, całe jej kocie życie jest w bloku, więc na dworze mogłaby zglupiec jakby mama ją wypuściła a po drugie to kot na dworze łapie choroby... Od robaków, po kleszcze, wirusy, pchły... Ile to ja pieniędzy wydałam na weterynarza na 3 koty jak jeszcze mieszkałam na wsi z rodzicami... Nie wiem jak to będzie, no mam nadzieje, ze mama da sobie przemówić. A już nie wspominam o tym, że przekarmia psy i kota ludzkim jedzeniem, tzn pies sobie je chrupki, ciastka, bo piszczy bo on przecież tak prosi... A jego stan uzębienia prosi o pomstę do nieba... A kotka po kastracji już taka gruba bo 'przecież tak płaczę jak do lodówki podchodzę że muszę jej dać mleczka' czy tam coś innego, jak mnie to wnerwia. Moja Cześka nie jest nauczona jedzenia ludzkiego, dla niej może leżeć cały stół pełny wędlin, mięsa, ona może wejdzie sobie na ten stół ale nigdy jeszcze nic nie zjadła z niego! Zapowiada się ciekawie. 🙈
 
Ja tak straciłam dwa moje ukochane koty, przez rodziców bo oni pod moją nieobecność wypuszczali koty 'bo kot musi chodzić na dworze, ma swoje ścieżki'. 🥺 Po nowym roku przeprowadzamy się do mamy że względów finansowych i ze względu też takiego, że sama jest i towarzystwo jej się przyda. Bunia niestety jest wypuszczana na dwór, na szczęście boi się drogi i chodzi raczej w pola, jak się wprowadzimy z powrotem to będę robić wszystko by jej nie wypuszczać, bo będzie też moja Czesia, Cześka niegdy na dworze nie była, całe jej kocie życie jest w bloku, więc na dworze mogłaby zglupiec jakby mama ją wypuściła a po drugie to kot na dworze łapie choroby... Od robaków, po kleszcze, wirusy, pchły... Ile to ja pieniędzy wydałam na weterynarza na 3 koty jak jeszcze mieszkałam na wsi z rodzicami... Nie wiem jak to będzie, no mam nadzieje, ze mama da sobie przemówić. A już nie wspominam o tym, że przekarmia psy i kota ludzkim jedzeniem, tzn pies sobie je chrupki, ciastka, bo piszczy bo on przecież tak prosi... A jego stan uzębienia prosi o pomstę do nieba... A kotka po kastracji już taka gruba bo 'przecież tak płaczę jak do lodówki podchodzę że muszę jej dać mleczka' czy tam coś innego, jak mnie to wnerwia. Moja Cześka nie jest nauczona jedzenia ludzkiego, dla niej może leżeć cały stół pełny wędlin, mięsa, ona może wejdzie sobie na ten stół ale nigdy jeszcze nic nie zjadła z niego! Zapowiada się ciekawie. 🙈
O matko, współczuje. Ja swoje zabieram do rodziców to pies jest biedny bo drzwi na taras nie mogą być otwarte ze względu na moje koty. Nasz stara kotka, miała 19 lat jak trzeba było uśpić, to po 10 latach jak uciekła na miesiąc i wróciła w postaci cienia kota, to trzymała się blisko domu więc przestaliśmy się przejmować jej wychodzeniem. Ale moje szaleńce to już by na drzewach siedziały pewnie (na choince już były)... Może Ci się uda jakoś przekonać. Mi się udało zreformować mamę która lubiła dawać psu kiełbasę, ma berneńczyka (którego zresztą sama rozpieściłam) ale pies musiał dostać alergii z niewiadomego powodu. Musisz po prostu szczerze porozmawiać z jakim ryzykiem wiąż się to wszystko. Chociaż jeżeli chodzi o przekarmianie to pewnie będzie ciężko. No ja już sobie nie wyobrażam dawać zwierzętom cokolwiek innego niż karma premium, moja mama też taką daje. No ale to jest też kasa....
 
reklama
O matko, współczuje. Ja swoje zabieram do rodziców to pies jest biedny bo drzwi na taras nie mogą być otwarte ze względu na moje koty. Nasz stara kotka, miała 19 lat jak trzeba było uśpić, to po 10 latach jak uciekła na miesiąc i wróciła w postaci cienia kota, to trzymała się blisko domu więc przestaliśmy się przejmować jej wychodzeniem. Ale moje szaleńce to już by na drzewach siedziały pewnie (na choince już były)... Może Ci się uda jakoś przekonać. Mi się udało zreformować mamę która lubiła dawać psu kiełbasę, ma berneńczyka (którego zresztą sama rozpieściłam) ale pies musiał dostać alergii z niewiadomego powodu. Musisz po prostu szczerze porozmawiać z jakim ryzykiem wiąż się to wszystko. Chociaż jeżeli chodzi o przekarmianie to pewnie będzie ciężko. No ja już sobie nie wyobrażam dawać zwierzętom cokolwiek innego niż karma premium, moja mama też taką daje. No ale to jest też kasa....
O ryzyku już rozmawiałam, z tym że moja mama jest bardzo infantylna i nie rozważna niestety... Póki jej coś krzywdy nie robi to jest ok, no oprócz papierosów bo do rzucenia też daleka droga u niej, nawet śmierć taty (zmarł na chorobę płuc) nie dała jej do myślenia... Ciężki orzech do zgryzienia. My planujemy zrobić taras drewniany zamknięty jakby siatką taką jak na balkony, i na tarasie będzie drapaczek dla kotów i tam będą mogły 'na dwór' sobie wychodzić. A żeby tak łatwo nie mogły uciec to też dużo pomoże zrobienie wiatrołapu, bo obecnie korytarz który jest, jest pomieszczeniem przechodnim a co za tym idzie kot między nogami może się wymknąć mamie, bo mi nigdy tak nie uciekły. ;) dobrze, że na wsi będę mogła sobie pozwolić na dłuższy brak pracy (mam rentę po tacie) to wszystkiego przypilnuje dopóki tej pracy nie znajdę. Dużo nas pracy czeka tam, dużo remontów, ogarnięcie podwórka itp. Ale lepiej właśnie robić tam, tam wkładać pieniądze (w połowie dom jest mój) niż płacić za wynajem. A teraz jak problem z pracą to w ogóle byśmy opłacili wszystko i nie było by za co jeść, że tak powiem.
 
Do góry