Trochę się podłamałam po ostatniej @. Nie najlepiej się czuję sama ze sobą, krótko się starałam bo ledwie 5 cykli. Tych dwóch początkowych nie liczę, bo nie wiem na ile były regularne stosunki, gdybym liczyła byłoby 7 cykli. Problem leży w mojej wadze, ginekolog zleciła mi jakies pierdy i w sumie kazała schudnąć, badałam tylko dwa hormony LH i FSH czy coś, w początkowej fazie cyklu. Rzekomo są ok. Podobno mam owulację i mam czekać jeszcze pół roku nim będzie myślała dalej co ze mną zrobić, a przez te pół roku schudnąć. Nie jest mi łatwo. Waga.lata w górę i w dół nawet teraz na diecie. Psychicznie nie dawałam rady znosić niepowodzeń, ile łez wylałam od początku tego cyklu to moje. Gdybym się starała byłby 6 z kolei, ale stwierdziłam że najpierw ogarnę siebie i swoje nalane, obrzydliwe cielsko a potem będę się starać. Miałam też spiecie z mężem odnośnie wagi i starań więc wolę zawiesić niż wprowadzać nerwową atmosferę w nasz związek.