Mam nadzieję, że to nic takiego. Koniecznie daj znać po wizycie. Trzymam kciukiDzieki :*
Nie czytam. Mam wyobraznie [emoji14] i boje sie ze to satary pecherzyk nie pękł (albo dwa bo to bol raz z jednej a raz z drugiej strony) i zrobila sie torbiel :|
Udalo sie zarezerwowac wizyte u gin na jutro 7 rano ciekawe czy cos mi powie...
Ale mam stresa.. niby przeciez normalna rzecz ale jak cos sie dzieje to juz jednak wyzsza szkola jazdy
Święte słowa, ja też nie pije kolorowych napoi, nie jem kupnych słodyczy, a z czekolad to gorzka 90%... Uwielbiam. A grzechem jest dla mnie pizza,domowe pieczone ciacho czy chipsy solone ale to raz na jakiś czas. Ogólnie chyba mam dziwny smak, bo to co zdrowe zawsze mi smakuje- koktajle z jarmużem, szpinakiem itp.Ja czytam etykiety mam fioła na tym punkcie. Coli u mnie nie uświadczysz ani żadnych gazowanych napoi akurat tutaj nie ma u mnie kompromisu. Oczywiście słodycze lubie i czasem zdarza mi się nawet córce dać, ale raczej staram się coś sama robić np budyń jaglany czy baloniki musli. Od teraz chłopa na swoją stronę próbuje przekabacic by zaczął jeść więcej warzyw i owoców.
Myślę, że wszystko jest dla ludzi ale umiar trzeba mieć no i świadomość
Z tym Czarnobylem to racja.Zawsze wiedziałam, że mam niedoczynnosc, a mama z kolei miała nadczynność, po latach okazalo się że to Graves Basedova. Przeszła dwie operacje oczu. Któregoś dnia po silnych emocjach rano obudziła się z takim wytrzeszczem oczu, że nie mogła ich zamknąć. Przeżyłam horror jak poszłam do niej do sypialni a ona spała z otwartymi oczami, myślałam że nie żyje. Strasznie to wyglądało. Nacierpiała się. Szczerze mówiąc nie czytam i nie chce czytać o tej chorobie, wole nie wiedzieć. Choroby tarczycy są dziedziczne. I tak jak napisałaś to większość to skutki po Czarnobylu. Jutro jestem u lekarza zobaczymy co ona na to.
Trzymam kciuki za szybki termin drugiej operacji! Oby szybko i bez komplikacji się obyło!
U mnie też chorą tarczycę ma mama i siostra... Siostra ma tak wysokie przeciwciala anty Tpo, że na wynikach dostaje opis, że nie są mierzalne w laboratorium...
Współczuję Ci tych przeżyć z mamą, to straszne gdy choruje tak bliska osoba. Wszystko dobrze się ułoży. Mam nadzieję, że lekarz coś jutro temu TSH zaradzi. Sciskam