Ja zauważyłam, że przed i około owulacji ja bardziej chcę a po owulacji mąż [emoji14] to tak z przymrużeniem oka, bo obojgu nam zależy. Zdarzało się że dwa razy dziennie ale raczej raz bo potem widać, że żołnierze słabszej jakości. Poza tym mąż pracuje w ochronie, czyli nie ma go 24 godziny i teoretycznie powinien być potem w domu przez 48h ale częściej to wygląda tak że 24 godziny go nie ma, 24 jest. I jest padnięty... widzę, że stara się żeby coś z tego wyszło ale niedosypia, w ogóle jakość jego snu to jakiś dramat. Nie wiem na ile są miarodajne mibandy ale ja śpiąc krócej mam o wiele dłuższy czas głębokiego snu niż on, dwa bądź trzy razy dłuższy. Także niestety jego kondycja i samopoczucie dyktują warunki. Bo kochanie się na siłę bo owulacja wygląda tak że trwa to długo, ja się męczę, on się męczy a potem się okazuje że nie odróżniam go od śluzu plodnego, bo jest przezroczysto. Chyba to sprawa indywidualna. Raz co dwa dni u nas jest ok
po owulacji ja się stresuje a mąż namawia bo ciśnienie spada i wtedy jest raz na 5 dni [emoji14]